niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział dwudziesty.

Podeszłam do niego bliżej, schyliłam głowę.
- Ale... no, come on, Zayn. To nie zajmie Ci nawet minuty - prosiłam - 30 sekund. Tylko. 30 sekund - pokazywałam palcami liczbę trzy. Patrzył na swojego brata, który ułożył wieeelką wieżę i mocno się uśmiechnął.
Rzadki widok. Miałam nadzieję, że się zgodzi, bo spojrzał po chwili na mnie. Niestety jak na mnie spojrzał, uśmiech mu zszedł z twarzy.
- Nawet 30 sekund jest dla mnie stratą czasu. - A ten dalej przy swoim. Zrobiłam minę, jakbym miała się rozryczeć.
- Nasze życie zależy od Twoich 30 sekund! - przedłużałam każde słowo jak małe dziecko, a jak skończyłam, przekrzywiłam głowę. Odłożył klocki na stół i wyciągnął rękę, chcąc mój podręcznik. Szybko się uśmiechnęłam i mu dałam. Usiadłam obok, by mieć widok co robi. Siedziałam, wzięłam misia i zaczęłam się z nim stykać nosem.
Bardzo interesujące zajęcie.
- Czego Ty tu nie rozumiesz? - powiedział ostrym tonem, po tym jak przeczytał treść zadania. Odwrócił wzrok na mnie, ja spojrzałam na niego pokazując mu, że nic nie rozumiem. Spojrzał na Jacoba. Wziął ode mnie ołówek, westchnął i zaczął pisać. Założę się, że zrobił to w równe pół minuty. Oddał mi książkę i ołówek bez słowa. Patrzyłam jak szybko zrobił to zadanie ze zdziwieniem.
- Wooow... tak, dobra. Dzięki. - Powiedziałam cicho, będąc w szoku. Chciałam już wychodzić, ale jeszcze szybko podbiegłam, schyliłam się.
- Dzięki wielkie - uśmiechnęłam się pokazując kciuki w górę.
Śmiesznie to wyglądało, bo specjalnie położyłam książkę na stole, by je pokazać.
Wzięłam swoje rzeczy i wyszłam szczerząc się dalej. Z dziewczynami siedziałyśmy i czytałyśmy co tam zrobił. Byłyśmy szczęśliwe.
- Aaa... już czaję. - kiwała głową Taylor.
- Wow. Rozwiązał to tak łatwo. Nawet ja to mogę zrozumieć - odezwała się Demi. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Dobra! Jak rozumiemy, to jedziemy do następnego zadania - krzyknęłam z entuzjazmem. We trójkę zaczęłyśmy czytać następne zadanie.

Minęło pięć minut, a my patrzymy na tą treść zadania i mamy miny jak jakieś idiotki. Znów mnie namówiły. Wstałam, otworzyłam cicho drzwi do pokoju Zayna i zapukałam.
- Dzień dobry... - powiedziałam cicho i nieśmiało wychylając głowę zza drzwi. On czytał jakieś czasopismo, a Jacob siedział przy komputerze już w pidżamie.
Powtórzyłam przywitanie, żeby zwrócił na mnie uwagę. W końcu się odwrócił w moją stronę. Pokazałam na podręcznik i zrobiłam proszącą minę.
- Tylko jeszcze jedno, obiecuję.
Pomógł mi.

22:30
Znów zapukałam ze słodką minką. Leżał już bez koszulki pod kołdrą.
- Kolejne, OSTATNIE zadanie? - mówił zaspany naciskając na słowo ,,Ostatnie''.
Potaknęłam głową i dałam mu szybko podręcznik. Podziękowałam. Wiedziałam, że go męczę, ale nie moja wina, że nic nie rozumiałam.

23:10
- Zaaaayn... przepraszam. Mogę? - szeptałam, bo chłopak już leżał pod kołderką. Odwrócił się w moją stronę ze złą miną. Coś tak myślę, że chyba nie jest zadowolony.
- Hej! - krzyknął wychodząc szybko spod kołdry, a ja się wzdrygnęłam. Wybiegłam zostawiając książkę i będąc w szoku jak się na mnie tak wydarł.
- Wróć za 15 minut! - usłyszałam za drzwiami. Czemu akurat piętnaście?
Stanęłam obok moich przyjaciółek opierając się o kolumnę.
Minęło trochę czasu.
- Idź tam do niego! - namawiały mnie.
- Ja... się boję. - jąkałam się.
- Ale minęło już 15 minut, idź no. - popychały mnie, ale ja stałam w miejscu dalej. Wyglądałam jak małe dziecko, które zaraz się rozryczy. Dalej mnie namawiały jak głupią.
- Nie mogę! Nie mogę tego zrobić! - krzyczałam, bałam się, jakbym miała właśnie iść okraść sklep.
Dalej mnie namawiały, szarpały mną, ale nagle otworzyły się prostokątne drzwi od pokoju Zayna. Szybko się schyliły, jakby zobaczyły ducha. Ja też tak odruchowo zrobiłam. Stał w bokserkach samych i z moim podręcznikiem w rękach. Wow.
Rzucił po podłodze mój podręcznik, tak to hałasowało. Aż się wzdrygnęłam. Po raz kolejny.
- Zadowolona? Masz już tu nie przychodzić, jasne? - powiedział głośno, wyraźnie i ostro. Pokiwałam głową na znak zgody, spojrzałam na niego i zaczęłam zbierać papiery, które wyleciały z podręcznika.
Patrzył na mnie, jakbym zabiła mu rodzinę. Straszny jest.
Jak zamknął drzwi szybko z dziewczynami przybiłam piątkę i się cieszyłam jak małe dziecko.
- Yeeeeeah! - krzyknęłam.

RANEK.

W szkole siedziałam z Demi, a obok nas Taylor. Czekaliśmy na nauczycielkę jak zwykle, więc każdy robił co chce. Justin zabawiał się w fryzjerkę i robił jakiejś dziewczynie. Jeśli to można nazwać fryzurą.
Rozmawiałam z dziewczynami o uniwersytecie, śmiałyśmy się i ogólnie.
Nagle jakaś dziewczyna, której imienia nie znam, zabrała mi mój podręcznik.
Nagle wszyscy wstali i się zebrali przy niej.
- O co chodzi? Czemu zawracacie głowę Selenie? - odezwał się Jus wymachując rękoma, by ich odpędzić, ale nie poskutkowało.
- Selena. Kto za Ciebie to rozwiązał? - odezwała się Nicole.
- Zayn, prawda? - wzdrygnęłam się i otworzyłam szeroko oczy - Mieszkacie razem przecież.
- Nie, nie, to nie jest... - zaczęłam się tłumaczyć, ale Demi szybko zabrała im ten podręcznik.
- To prawda! Zayn Malik jej to rozwiązał. Tak, ten Bóg, Zayn Malik. - mówiła z dumą Lovato.
Chciałam jej przeszkodzić, bo przeginała powoli. Pokazała mi język.
- A co? Jesteście zazdrośni, co?! - Uśmiechnęła się do nich chytrze.
- To... wy się z Zaynem Malikiem uczycie? - spytała smutnym głosem jedna z faneczek Mulata.
- Co? O czym oni gadają? To nie może być prawda! - awanturował się Biebs, ale każdy go ignorował. Ja tylko stałam i obgryzałam nerwowo paznokcie. Nagle podeszła do mnie Nicole i złapała mnie pod ramię.
- Wiesz... może zaprosisz mnie do siebie? - powiedziała słodkim głosem. Nagle mnie lubi? Po niej każdy powiedział ,,Mnie też''. Wkurzyli mnie. Teraz to tacy mili.
- Co?! Nie macie dumy?! - krzyknął porządnie Justin.
- A duma pozwoli ci się dostać na uniwersytet? - powiedziała Nic kładąc rękę na biodrze.
Chłopak się wkurzył i zaczął na nią przeklinać, co wyglądało śmiesznie, bo jego kumple go trzymali, żeby jej czegoś nie zrobił. Mój przyjaciel ma bardzo słabe nerwy.
Coś tam gadał, o tym, że powinni uczyć się na własną rękę.
Na szczęście się po chwili uspokoił, ale i tak go trzymali.

*Perspektywa narratora*
Większość klasy Seleny poszła do jej domu, by się uczyć właśnie z Zaynem. Ciężko było ją namówić, ale w końcu się udało. Przyszli, czekali na niego. Cały, wielki salon był zapełniony właśnie tymi nastolatkami.
Nagle wszedł ze swoim bratem, który zauważył, że jest mnóstwo butów w przedpokoju.
Pomyśleli, że rodzice zaprosili swoich znajomych, kierowali się w stronę salonu.
- Już przyszedł! - ktoś krzyknął, a Gomez szybko schowała się pod ławę, by jej Malik nie zauważył. Wiedziała, że nie będzie zadowolony. Lekko mówiąc będzie wściekły i prawdopodobnie ją zabije.
Cała zgraja uczniów wstała i jak tylko wszedł pokłoniła się.
- Dzień dobry nauczycielu! - krzyknęli chórkiem.

__________________
Wiem, że bardzo długo nie dodawałam rozdziału, ale mam problemy teraz. Za dużo na głowie i ogólnie. Ten rozdział jest beznadziejny, bo pisałam go z niechęcią. Wiem, że jest baaaardzo krótki, ale nie mam dziś głowy do długich rozdziałów. Założę się, że straciłam już wielu czytelników, ale no cóż. 
Czekam na DŁUGIE komentarze bo ,,Super, czekam na next'' działają mi na nerwy.