Usłyszałem jakieś krzyki, podczas opalania się. Rozejrzałem się, wstałem i zauważyłem, że Selena i Jacob bawią się w wodzie. Przewróciłem oczami. Ona za 2 miesiące jest dorosła, a bawi się w wodzie.
Po chwili zauważyłem, że to nie jest zabawa. Oni się topią!
Od razu wstałem, wywaliłem się chyba z pięć razy, ale szybko wstawałem i dalej biegłem. Za mną zaczęła biec przyjaciółki topiącej się dziewczyny. Trzęsłem się cały. Pierwszy raz byłem tak zestresowany.
Szybko wskoczyłem do wody, a za mną Taylor. Tak miała chyba na imię, nie wiem nie obchodzi mnie to.
Wziąłem Selene na ręce i wychodziłem powoli z wody. Jej przyjaciółka wzięła mojego brata. Byli nieprzytomni.
Jak Swift położyła Jacoba na piasku, mama od razu zaczęła panikować.
- Jacob! Jesteś cały?! Co się dzieje?! - cała się trzęsła. Poklepała go po polikach i on od razu się ocknął oraz zaczął kasłać. Uspokoił się, ale był w szoku.
Gomez obudziła się już na moich rękach i tak się wierciła, że spadliśmy obydwoje na piasek, a ona leżała na mojej klacie. Cała dyszała. Była bardzo przytulona do mnie, że nie mogłem oddychać. Zacząłem się dusić, ale po chwili ustąpiło. Usłyszałem jej płacz i podniosłem głowę, by spojrzeć na nią. Była przerażona. Mogłem ją przytulić, ale nie jestem zbyt dotykalski, zwłaszcza w stosunku do niej. Poklepałem ją tylko po plecach.
*Perspektywa Seleny*
Dzięki Zaynowi jeszcze żyję. Nie wiem jak ja mu się odwdzięczę. Jestem uratowana!
Gdy rozpaliliśmy ognisko, Jacob siedział przy rodzicach opatulony z 40-toma kocami. Ja siedziałam trochę dalej od wszystkich pod kilkoma kocami. Dalej byłam w szoku. Widziałam tylko jak Tiffany się przykleja do robiącego sobie kiełbaski, Zayna. Nie reagowałam. Przyzwyczaiłam się, że nigdy mnie nawet nie polubi, a co jeszcze zakocha. Trisha widząc jak Ona nie daje mu spokoju i klei się do niego odezwała się.
- Zayn, idź daj Selenie gorącej wody - zrobiła do mnie taką minę jakby chciała powiedzieć ,,Nareszcie się od niego odklei, co nie?''.
- Ja pójdę jej dać! - odezwała się czarnowłosa wredota. Matka chłopaków westchnęła ciężko. Była zdenerwowana na nią.
- Ty, Tiffany upiecz wołowinę! - powiedziała ostro do niej. Nastolatka posmutniała.
Zayn wstał. Zaraz tu przyjdzie! Znowu się na mnie pewnie wydrze, że jestem nieodpowiedzialna, że nie umiem pływać. Trochę to smutne, że mnie tak nie lubi. Patrzy tylko na mój intelekt, ale nie na mój charakter. To, że nie jestem mądra, nie znaczy, że jestem nie fajna. A zresztą, nie mnie to oceniać.
Nagle przyszedł do mnie tatuś.
Przytulił się do mnie i powiedział jak to on się martwił.
- Tato, już dobrze. Nie muszę iść do szpitala, jest spoko - uśmiechałam się do niego.
Mówił to tak smutno łapiąc się za klatkę piersiową. Słodkie to było. Miał łzy w oczach.
Przytuliłam go mocniej. Co chwila dalej mówił, że to jego wina, że mnie nie dopilnował, że leżał tylko pod piaskiem i nie mógł się ruszyć. Łza aż mu poleciała. Jak ja nienawidzę jak on się tak przejmuje. Przecież już jest dobrze. Gdy tak mówił podnoszonym tonem, że jest okropnym ojcem, walczyłam z tym, by moje łzy nie wypłynęły. Jednak mi się nie udało.
- Tato, już po wszystkim, kocham Cię.
Tata szybko wytarł moje łzy i przytulił moją dłoń do swojej twarzy. Nagle obok nas pojawił się Malik z kubkiem. Gdy mój tata się zorientował, że on tu jest, szybko mnie puścił. Zaynowi musiało być trochę niezręcznie.
- Chcesz trochę wody? - odezwał się do mnie brunet. Spojrzałam na niego, potem na ojca i potaknęłam biorąc od niego kubek. Mój rodzic szybko wstał i złapał Mulata za ramię.
- Bardzo Ci dziękuję. Gdybyś nie zauważył ich w wodzie, nie wiem co by się stało. Jesteś bohaterem, Zayn - mówił patrząc mu w oczy. Młodzieniec szybko się uśmiechnął, spojrzał na mnie i potem znowu na dorosłego.
- To nic wielkiego - powiedział słodko.
Czemu on do innych jest taki miły, kochany, sympatyczny, a do mnie taki oschły?
Mężczyzna powiedział, że odwdzięczy mu się gorącym obiadem zrobionym przez niego. Siedemnastolatek się uśmiechnął i potaknął. Tata odszedł i zostałam tylko ja i On. Musiałeś mnie z nim zostawić? Czemu mi to robisz?
- Nie umiesz pływać, to po co go próbowałaś ratować? - spojrzał na mnie, a ja schyliłam głowę.
- Bo jak krzyczałam, nikt mnie nie słyszał - powiedziałam cicho patrząc na kubek.
- Wiesz co? Odkąd Cię spotkałem nie ma ani jednego spokojnego dnia! - podniósł ton. Jak ja tego nienawidzę. Przed chwilą był słodki, milutki, a teraz znowu chamski i okropny.
- Czemu taki jesteś? Mam już powoli dość tego wszystkiego. Aż tak mnie nie lubisz?
Nic się nie odezwał i siedzieliśmy przez jakieś 10 sekund w ciszy, jak nagle usłyszałam okropny krzyk dorosłej kobiety. Była to Trisha. Od razu się wzdrygnęłam i zobaczyłam z daleka gościa, był cały brudny, miał podarte ubrania i miał spaloną twarz. Musiał sobie czymś podpalić. Nie wiedziałam kto to jest, ale bardzo, ale to bardzo przypominał Justina. Ale przecież po co Justin miał, by być tu?
- Kim jesteś?! - krzyczał ojciec Malika.
- Gdzie jest... moja Selenka? - mówił ledwo opierając się o drzewo. Otworzyłam szeroko oczy.
Weszłyśmy z dziewczynami do kwatery gdzie będziemy spać. Po chwili dołączył do nas Jacob z mamą. Śpi z nami, bo się źle czuje. Usiadłyśmy w kółku i się biłyśmy poduszkami śmiejąc się. Od razu lepiej się poczułam. Przez cały czas chłopiec mnie obserwował. Spytałam o co mu chodzi dalej się uśmiechając. Zero odpowiedzi. Może mnie polubił, za to, że próbowałam go ratować? Nie, to niemożliwe.
*Perspektywa Justina*
Przebrałem się w ubrania tego Malika i podszedłem do niego. Każdy już siedział w swoim namiocie, albo w innych tych swoich. Nawet miło mnie przyjęli. Chociaż na początku pomyśleli, że jestem jakimś potworem z lasu, ale przynajmniej nie wyrzucili mnie.
Usiadłem obok chłopaka, co stroił gitarę.
- Nawet na gitarze umiesz grać? - odezwałem się, ale on nie zareagował. Jak ja go nie lubię. Oznajmiłem go, że pożyczyłem jego ubrania, bo moje są całe brudne i podarte.
- Słyszałem, że ocaliłeś Selene. Powinienem przybyć trochę wcześniej. Ja bym ją uratował - mówiłem patrząc w ziemię, a on odłożył gitarę.
- Przebyłeś całą tą drogę tylko ze względu na Sel? - odezwał się w końcu mądrala.
- Oczywiście, że tak! - podniosłem ton - A ty, nie obchodzi mnie, że jesteś sztywnym geniuszem, jesteś też dojrzewającym nastolatkiem... nie mogę wiedzieć kiedy zmienisz się w bestię, więc będę obserwował Cię całą noc i dzień! - ostro się do niego zwróciłem, a on się tylko lekko zaśmiał.
- Dlaczego? Czy zatem nie powinieneś wprowadzić się do naszego domu? - uśmiech mu nie schodził z twarzy. Ja tu na takie poważne tematy, a on się tylko śmieje.
Teraz się role odwróciły. Zawsze to ja byłem roześmiany, a on poważny. Ja już nie wiem jaki on jest. Zachowuje się jak kobieta. Te chumorki... Nie skumałem gościa.
Nagle się ocknąłem i zrozumiałem o co mu chodzi.
- Ej, masz jakiś pusty pokój? - schyliłem się do niego. On się spojrzał na mnie i znowu wziął gitarę do rąk. Jak własna rodzina z nim wytrzymuje?! Pytasz się go, a on kurde gówno. Schowałem ręce do kieszeni i siedziałem tak.
- Ja Cię ostrzegam! Nie waż się wykonać żadnego posunięcia w jej kierunku. - Powiedziałem patrząc na niego złym wzrokiem. - Pamiętaj, że zawsze Cię obserwuje. Nawet jak mnie nie widzisz, ja widzę Ciebie! Załapałeś? - Machałem palcem, a on westchnął ciężko patrząc na ziemię i przestał stroić.
- Aż tak bardzo lubisz Selene? - w końcu spojrzał na mnie.
Otworzyłem szeroko oczy. Kto o takie rzeczy pyta?!
- Kiedy tak pytasz, jest to nieco przytłaczające, wiesz? Ale jak dorosnę, muszę znaleźć pracę. Nie ważne jaką. Moim marzeniem jest uszczęśliwiać Selene - uśmiechnąłem się pod nosem. Koleś obok mnie też się uśmiechnął, ale raczej złośliwie.
Czy coś się stało?
- Naprawdę?! - zaśmiałem się - Tak sądzisz? Wow, jesteś inny niż mi się wydawało, Zayn. - Zacząłem się kołysać na boki ze szczęścia.
- Tak... naprawdę inny. - odezwał się cicho.
- Jednak masz trochę gustu - złapałem go za ramię. - Ale z Tobą, Selena nie wygląda dobrze. Tylko ze mną - szczerzyłem się bawiąc się butem, a on westchnął cicho, przełknął głośno ślinę i znów zaczął stroić. Gościu, ile można stroić? - Ale Malik... nie martw się. Nawet jak Sel tak bardzo Cię lubi, to w końcu się skończy. We właściwym czasie - śmiałem się.
Ale wkurzało mnie, że znowu mnie ignoruje. Czy ja coś źle mówię?
Spytałem go czy chciałby ze mną się zaprzyjaźnić, a ten dupek powiedział, że nie. Jak tak można traktować rówieśnika?
- Dobra! Nie potrzebuję takiego przyjaciela. Tak długo jak mam Selenke, mam się dobrze. - Klasnąłem w ręce ze szczęścia.
*Perspektywa Seleny*
Słyszałam wszystko. Już wiem, że Justin mnie bardzo... lubi, a Zayn ma mnie totalnie gdzieś. Nawet jak Jus powiedział, że ja w końcu przestanę go lubić. Jak mnie to zabolało, to jego nie? Mam już dość powoli. Nie mam siły starać się, by mnie choć trochę polubił.
Stałam za słupem i wszystko słyszałam. To boli. Aż nie dałam rady i dałam się ponieść emocjom.
Bieber dalej coś tam jeszcze gadał do Malika, ale ten go ignorował. Ja się uspokoiłam, nie ma po co płakać.
NASTĘPNEGO DNIA.
Poszłam z dziewczynami do szkoły i od razu poszłyśmy zobaczyć czy dostałyśmy się do wymarzonej szkoły wyższej. Niestety. Ostatnio mamy strasznego pecha.
Gadałyśmy potem bardzo smutne, że na pewno do jakiejś szkoły się dostaniemy.
- Mamy jeszcze dwa miesiące! Damy radę! - uśmiechnęłam się wchodząc do sali lekcyjnej i usiadłam przy swojej ławce.
- Mówisz tak, bo dostałaś się na listę najlepszej 50-tki? - Zmroziła mnie wzrokiem Demi, waląc mnie w ramię. Od razu zaczęłam się tłumaczyć, ale lekcja się już zaczęła.
Po lekcjach dziewczyny do mnie przyszły i wspólnie się uczyłyśmy. Rozmawiałyśmy chwilę z Trishą, a potem przeglądałyśmy zeszyty. Dziewczyny zabrały mój zeszyt i czytały.
- Lista rzeczy do zrobienia z Zaynem Malikiem : trzymanie się za ręce, rozmawianie całą noc przez telefon, wycieczka w góry, jazda na barana po mieście... - śmiały się, a ja zaczęłam je gonić i krzyczeć, by oddały.
- Taylor, patrz ,,Ślub''. - odezwała się czytając dalej Demi.
Obydwie się zaczęły śmiać głośniej. Szarpałam się z nimi też się śmiejąc lekko.
- Ten zeszyt jest cały o Zaynie! - krzyczały chichotając dalej. W końcu im zabrałam i pokazałam język. Szybko schowałam go do torby. Z
Zaczęły mi opowiadać, jaki to on jest umięśniony, seksowny i ogólnie, a mnie aż ciarki przeszły i zaczęłam się czerwienić.
- Co? Rozmowa o nim, aż tak Cię ekscytuje? Aż tak go lubisz? - śmiały się, a ja się wierciłam na krześle ze wstydu.
- Dziewczyny! Uczymy się, uczymy! - chciałam szybko zmienić temat, bo to było niezręczne. Zaczęłyśmy czytać pierwsze polecenie. Spojrzałyśmy na siebie oznajmując, że żadna z nas nie rozumie o co chodzi i czytałyśmy drugie polecenie. Znowu to samo. Była niezręczna cisza, jak skończyłam czytać. Żadna znów nie wiedziała nic. Patrzyłyśmy na siebie i zaczęłyśmy się śmiać jak idiotki. Nagle Lovato pokazała palcem na ścianę. Nie zrozumiałam o co im chodzi, więc zrobiłam minę ,,wtf''?
Po chwili już wiedziałam o co kaman. Miałam poprosić Zayna o pomoc, jak to mówiła Trisha.
- O to wam chodzi? - spytałam, a one potaknęły. - O nie, nie, nigdy! - Powiedziałam szepcząc, a one zaczęły mnie bić i krzyczeć, bym tak poszła. Miałam przerażoną minę, bałam się tam iść. On mnie nienawidzi! Dziewczyny mnie zaciągnęły tam, ale ja dalej się upierałam i błagałam je. Jak stałyśmy przy drzwiach, ja już uciekałam, ale blondynka zapukała i mnie tam wepchnęła. Spojrzałam na Zayna, który siedział ze swoim bratem i układali coś.
- Em, cześć - pomachałam krępując się. - Zayn, masz może czas? - Powiedziałam nieśmiało.
- Nope - krótko i na temat. Potaknęłam i szybko wyszłam będąc szczęśliwa, że nie muszę go o nic prosić. Niestety moje przyjaciółki mi nie odpuściły i znowu mnie wepchnęły do środka.
- Cześć - powtórzyłam przywitanie uśmiechając się. Zero reakcji. No cóż, dobrali się cichacze.
- Widzisz, bo ja się z dziewczynami uczę i... no, i nie rozumiemy o co chodzi. Możesz... pomóc? - jąkałam się.
Dlaczego się tak bałam?
- Nie chcę. Nie lubię was.
_____________________________
Już zrobione! Jak dobrze, że mam to już za sobą. Jak chcecie link do tej dramy, na której podstawie piszę to opowiadanie, to mogę wam dać, ale ono jest po koreańsku, więc no.
CZYTASZ = KOMENTUJ.
Ważne są dla mnie komentarze, bo mam przez nie jakąś chęć do pisania. KOCHAM WAS :(
7 komentarzy = NEXT!