- Ja je tu zaprosiłam. Są bardzo fajne, kochane. W końcu czuć, że ktoś tu mieszka. - Odezwała się Trisha. Zayn patrzył na mnie cały czas.
- Selena Gomez - powiedział spokojnie. - Testujesz moją cierpliwość? Mówiłem, żebyś tego nie robiła. I nie wtrącała się nigdy do mojego życia! Po prostu sobie odpuść! - Krzyknął bardzo głośno. Ciarki mnie przeszły. Podobnie jak moje przyjaciółki, przegryzłam nerwowo dolną wargę.
- Co Ty sobie wyobrażasz? To ja zrobiłam to zdjęcie, to ja je włożyłam do książki Sel, to ja to umieściłam na swoim blogu, więc nie krzycz na nią! - Broniła mnie gospodyni widząc mój smutek. Była cisza przez chwilę.
- Usuń swój blog w tej chwili. - Powiedział ostro, a jego mama zaśmiała mu się w twarz. Poprosiła o powtórzenie, chociaż dobrze to słyszała.
- Kim jesteś, by rozkazywać mi czegoś, synu?! - Nacisnęła mocno na słowo ,,synu''.
- To moje hobby.
Malik pokręcił głową i westchnął.
- Rujnowanie mi życia to twoje hobby? - Spojrzał jej w oczy, a ona nic się nie odezwała. Wyglądało jakby miała się poddać. Przypatrywałam się temu wszystkiemu z łzami w oczach. Może powinnam odezwać się coś, ale za bardzo się bałam.
- Słyszałam co się działo dziś w szkole. Co z tego, że chodzą plotki... nie mam Ci czego współczuć wcale. - Uśmiechnęła się pod nosem. Jej syn zamknął oczy, by się uspokoić. Gdy otworzył, od razu spojrzał na Tay i Demi. One też były smutne. Ale Swift się go bała nawet. Wiem, znam ją. Widać to było.
Przełknęłam głośno ślinę i podniosłam głowę patrząc w jego stronę. Zaczął wchodzić po schodach, gdy już był na końcu, spojrzał na mnie jak na największego wroga. Było mi bardzo, ale to bardzo smutno! Dziewczyny widząc napiętą sytuację wstały i przeprosiły. Chciały już wyjść, co mnie naprawdę ucieszyło. Ale oczywiście nie da się wygrać z Trishą. Kazała im zostać na deserze, ale one wiedząc, że tego nie chce odmówiły.
- No dobrze... ale! W weekend jedziemy na plażę całą rodziną. Pojedźcie z nami! - Uśmiechnęła się do nich. Otworzyłam oczy szeroko. Jak mogła to robić, widząc, że Zayn mnie już nienawidzi bardziej niż kiedykolwiek.
- My mamy w weekend dodatkowe lek... - Chciałam coś powiedzieć, ale nie dano mi dokończyć.
- Oj, można opuścić jeden dzień. - Zaśmiała się lekko w moją stronę, a że mam kulturę to lekko się uśmiechnęłam. Odwróciła się znów w stronę dziewczyn, więc uśmiech zszedł z mojej twarzy. Spytała czy się zgadzają, a one popatrzyły na siebie nawzajem i Demi pokiwała potwierdzająco i uśmiechała się.
Mama chłopaków klasnęła ze szczęścia. Pożegnałam się jednym słowem, a dokładniej ,,cześć'' z dziewczynami. Nie miałam ochoty i chumoru do jakichś lepszych pożegnań.
Deser zjadłam sama z kobietą, ale nic się nie odzywałam. Gdy skończyłam, szłam w stronę łazienki, ale akurat z niej wyszedł On. Zatrzymałam się, byliśmy naprzeciwko siebie i patrzyliśmy sobie w oczy. Ale on wkońcu się ruszył i ominął mnie. Gdy już powoli wchodziłam do łazienki, odezwał się.
- Słuchaj uważnie co mam do powiedzenia. Ludzi, którzy mają taką małą inteligencję jak Ty, niezdolnych zrozumieć sytuacji, rozumiejących tylko własną. Udających, że nie wiedzą o co chodzi i dręczących innych ludzi nienawidzę. Nie daj mi się powtarzać! - Podniósł wyżej ton i przy tym otworzył szeroko oczy. Chciałam coś powiedzieć, ale za bardzo nie wiem co. - To co powiedziałem o Tobie, że jesteś pozbawiona rozumu, to nie są tylko puste słowa. - Powiedział to już spokojnie, ale poważnie. Spojrzałam w dół mając już łzy w oczach. Poszedł do swojego pokoju i trzasnął drzwiami. Nienawidziłam siebie. Chciałam cofnąć czas i w ogóle nigdy nie dawać mu tego listu. Będąc w szoku weszłam do łazienki i zamknęłam powoli drzwi. Nie mrugnęłam od tamtej chwili ani razu.
Zsunęłam się po drewnianych drzwiach i dałam się ponieść smutkowi.
Łzy leciały jak ulewa, a szczęka mi się strasznie trzęsła.
,,Nawet wtedy, jak mnie ośmieszył przed całą szkołą oddawając mi mój okropny list, nie płakałam'' - Myślałam pozwalając słonej wodzie swobodnie poruszać się po moich policzkach.
Po kilku minutach wstałam, ogarnęłam się i wyszłam dalej będąc smutna. Przechodząc obok pokoju Mulata zatrzymałam się na chwilę, westchnęłam i poszłam dalej do swojego pokoju. Ogólnie to mamy pokoje obok siebie.
Zadzwoniła do mnie Tay i zaczęłam jej opowiadać o wszystkim z trudem powstrzymując łzy.
- Nie, w porządku, rozumiem go. Miał do tego prawo. - Tłumaczyłam go przed przyjaciółką. - Sądzi, że ja to wszystko wymyśliłam, że to moja wina. - Kontynuowałam patrząc przez okno. Usłyszałam jak okno obok się zamyka. Wiedziałam, że to Zayn, po prostu nie chce słyszeć mojego głosu. To boli jak nic. Chociaż mamy tak cienką ścianę od siebie, że i tak nawet zamykając okno mnie słyszy. - Będąc na jego miejscu też bym się wkurzyła. To musiał być niezły szok dla niego - Usiadłam na parapecie i patrzyłam na gwiazdy. Po chwili usłyszałam, że ktoś znowu otwiera okno i siada na parapecie. Przeczuwając, że to On pożegnałam się z Swift i odłożyłam telefon. Popatrzyłam na podłogę i zaczęłam wspominać......
- Jeśli chodzi o ten list... To dostajesz ode mnie zasłużoną ocenę. - Podał mi do ręki list, ja stałam dalej sparaliżowana.
- Skąd wiedziałeś, że to... ja? Przecież... się nie podpisałam. - Wyjąkałam.
On patrzył na mnie dalej.
- Bo tylko Ty potrafisz zrobić 3 błędy w słowie ,,wspaniały''. - Westchnął mówiąc cicho.
*
- Dlaczego wyszedłeś z tego domu?! - Krzyknęłam pokazując palcem na jego twarz.
- Bo to jest mój dom. - Powiedział krótko.
*
- A no tak... Ty nawet jakbyś była żebrakiem, nie poprosiłabyś mnie o pomoc.
* - Przepraszam. - Powiedziałam cicho.
- Jeśli przepraszasz, to skończysz co chwila na mnie patrzeć jak na jakiegoś Boga? Denerwujesz mnie.
- Z czym? - Wydusiłam, zabolało mnie to.
- Ze swoją głupotą. Nienawidzę głupich ludzi. - Powiedział podnosząc brew.
- A, jeszcze raz Cię ostrzegam, że masz nie robić zamieszania w szkole z powodu, że mieszkasz ze mną w jednym domu.
*
- Tylko dziś idziemy razem do szkoły. Jeśli ktoś nas zobaczy... będzie jeszcze bardziej kłopotliwie.
*
- Nie mów nikomu, że idziemy raz...
- Wiem! Pamiętam to wszystko już na pamięć. - Powiedziałam dość głośno przerywając mu.
- A w szkole udawaj, że mnie nie znasz.
- Powiedziałam, że wiem! - Krzyknęłam tupiąc nogami. Wkurzał mnie już tym i ranił dalej.
- Idziemy oddzielnie.
*
- O czym Ty myślisz? - Mówił poprawiając swój plecak, który przez przypadek jak na niego wpadłam, strąciłam z jego ramion.
- Nie twój interes! - Krzyknęłam stając naprzeciwko niego. On patrzył tylko dalej na mnie. Spytałam, a raczej wykrzyczałam, czemu tak patrzy i czemu się zatrzymał skoro mieliśmy iść razem, a On zaczekał.
- Kto czeka? Nie czekam.
- Czemu jesteś taki zmienny?! - Znów krzyknęłam.
- Jesteś niska. Nie jest Ci ciężko iść za mną? Masz krótkie nogi.
*
- Uczysz się? - Powiedział patrząc na mnie.
- A co boisz się? - Powiedziałam poruszając brwiami, a on prychnął śmiechem.
- Jeśli masz zamiar mnie nosić, to już ćwicz, chłopczyku, ćwicz... - Powiedziałam tupiąc nogą. Westchnął cicho, napił się wody szybko.
- Idziesz do domu?
*
- Co tak długo... 1,2... - Mówił rozwiązując. Przegryzłam wargę.
- ... 3. - Nagle mi się ciemno zrobiło przed oczami. Ktoś mnie do siebie przytulił i odwrócił w swoją stronę, bym nie widziała. Przełknęłam głośno ślinę, gdy ten ktoś mi odkrył oczy i mnie przyciągnął bardziej do siebie.
Spojrzałam w górę. Był to Zayn.
*
- Śledziłeś mnie? Martwiłeś się, prawda? - Uśmiechnęłam się szeroko wkładając stopę do buta.
- Nawet jeśli! Zrobiłem zakupy.
*
Wyjęłam z kieszeni jedno z jego zdjęć z młodości.
- Hahahaha, skąd to kurwa masz?
- Oddawaj to! - Zaczął wyciągać rękę, by mi zabrać, ale ja zaczęłam uciekać i się z niego śmiać. Co chwila go poniżałam.
Gonił mnie po całym podwórku, jemu wcale do śmiechu nie było.
Przy oknie było coraz więcej osób, a Justin zaczął się rzucać na szybę. Był wkurzony lekko mówiąc, darł się, każdy go trzymał, bo chciał przerwać taką chwilę. Miley też patrzyła, ale nie była zazdrosna czy coś. Uśmiechała się lekko. Ale mnie teraz obchodził On. Było wspaniale, przynajmniej dla mnie. Zatrzymałam się nagle.
- Dobra, oddam to, ale mam warunek. - Powiedziałam uśmiechając się od ucha do ucha. Zaczął pytać jaki.
- Pomożesz mi w nauce.
- Wiesz, że został tylko tydzień do egzaminu? Teraz ci się przypomniało? - Powiedział składając ręce i sapiąc. Prosiłam go dalej.
- Nie czynię cudów, nie jestem Bogiem. - Westchnął.
- Rozumiem... - Powiedziałam spuszczając głowę. Nagle odwróciłam się i zaczęłam pokazywać wolno w stronę okna to zdjęcie. On nagle szybko przykuł mnie jakby do drzewa, jak to było kiedyś na boisku.
- Jesteś sprytna... Ale po pierwsze jak się nauczyć to mam Cię nosić na plecach i jeszcze pomagać w nauce? - Powiedział schylając się bardziej.
Zaczęłam się jąkać.
- Ja... unieważnie to pierwsze! Nie martw się... nie czuję już do Ciebie nic. - Powiedziałam bawiąc się kawałkiem listka w drugiej ręce. On się bardziej schylił, był może 7 centymetrów od mojej twarzy.
- Naprawdę? - Schylił się jeszcze bliżej.
Zaczęło mi się robić gorąco. Czułam jego taki miętowy oddech. Jeszcze kłamałam mu w twarz. Kochałam go dalej, był taki... nie da się tego wyrazić słowami.
*
- Słuchaj, no! Odpowiedz. Czym jest ,,x'' w tym zadaniu?! - Już się wkurzał.
Usiadłam normalnie.
- Literą z alfabetu! - Klasnęłam w dłonie myśląc, że już rozumiem, a on tylko głośno westchnął. Ogarnęłam się, by go jeszcze bardziej nie wkurzać.
Popatrzyłam chwilę na zadanie.
- Jest liczbą, której... znaczy, nie wiemy co ona znaczy, czy coś? - Powiedziałam patrząc na niego, bo przeczytałam to gdzieś w podręczniku, nie dokładnie, ale chyba się udało, bo On się pierwszy raz do mnie uśmiechnął. To było mega, najlepsze, jsahfkjhfapsdftmhg.
Uśmiechnęłam się. Zaczął zadawać kolejne pytania.
- Selena. Jesteś niesamowita. Jednak na końcu muszę cię już nosić na plecach, wygrałaś.
Zaczęłam sobie to wszystko wspominać nie zauważając, że jestem cała w łzach. Szybko wytarłam je. Pamiętam jeszcze jak gadaliśmy prawie całą noc. To już nie wróci. Nigdy. Patrzyłam przez okno i widziałam Zayna włosy. Westchnęłam do siebie. Pamiętam jeszcze jak raz gadaliśmy przez okno. To było wspaniałe.
,,Zaynie Maliku, wiedz, że dalej Cię kocham'' - Pomyślałam i lekko się do siebie uśmiechnęłam.
______________________
Przepraszam, przepraszam. Wiem, że długo nie dodawałam rozdziału, ale nie miałam czasu, bo wakacje się zaczęły więc wiadomo. Ten rozdział był napisany wcześniej, ale nagle usunęło się wszystko. Normalnie płakać zaczęłam, bo musiałam od nowa WSZYSTKO robić. A się napracowałam. Aż mnie palce bolą. Ale warto było dla Was.
Mam nadzieję, że nie jesteście źli za to, że w większości w tym opowiadaniu są wspomnienia, ale wiecie... no właśnie, to na niebiesko to wspomnienia, wzięte z wcześniejszych rozdziałów, jak ktoś chce to niech sobie sprawdzi. Smutny ten rozdział, prawda. Mi się płakać chciało, bo jeszcze smutnej muzyki słuchałam. KC <3 Do następnego rozdziału i czekam na komentarze.
kocham!!!
OdpowiedzUsuńpiszesz najlepsze rozdziały na świcie!!! Pisz dalej!! tylko mam nadzieję, że następny rozdział pojawi się szybciej :)
OdpowiedzUsuńAwwwww kocham kocham to i ciebei juz nie moge sie doczekac kolejnych !! <3<3<3 ciesze sie ze masz zamair dokonczyc bloga ;)
OdpowiedzUsuńKiedy weszłam na Twojego bloga doznałam olśnienia. BYŁ TAM NOWY ROZDZIAŁ!! Nikt teraz nie dodaje rozdziałów, więc bardzo się ucieszyłam kiedy zobaczyłam, że dodałaś. (:
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały. (:
Super . ! Faktycznie troszkę smutnawy, ale super . ♥
OdpowiedzUsuńCzekam na nn : **
Ile wspomnień :) Świetny rozdział :) Bardzo podoba mi się nowy header (czy tak?) <3 Myślę, że niedługo Zayn przestanie być na nią obrażony. Trisha jest niezłą konspiratorką ;) Końcówka cudna!
OdpowiedzUsuńNie pozostaje mi nic innego jak tylko czekać na nn i spodziewam się, że już niedługo będzie ;D
Beti:)
W końcu doczekałam się tego rozdziału. Dziękuję. <3 Jak zawsze wspaniały. :) Choć był smutny to i tak mi się podoba. Czekam na nn. :*
OdpowiedzUsuń