wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział piąty.

- Nie prawda! Chcę być blisko mojego przyszłego teścia... - Mówił cicho, ale i tak ja to usłyszałam i walnęłam go w ramię. 
- Wow... To twoje dłonie? - Podszedł TERAZ do prostokątnego ,,czegoś''.
- Ale Ty masz zapłon, nieźle, nieźle. - Powiedział mój tata. 
- Oh, jaka słodziutka, puci, puci... - Podszedł do mnie i szczypnął mnie za policzki i mówił dalej ,,puci, puuci''. 
Nagle podszedł jeszcze i zaczął całować moje dłonie malutkie. Ja do niego podbiegłam.
- Ej! TY! - Zaczęłam go odciągać.
Tata wziął jakieś reklamówki, więc ja też, nagle Jus mnie zatrzymał, złapał mnie za ramiona.
- Czekaj! Ja to wezmę! - Krzyknął i wziął ode mnie torby, i poszedł. Lekko się do siebie uśmiechnęłam i usiadłam. 
Usiedli wszyscy, ale nagle Justinowi zachciało się iść do toalety.
I pobiegł ile sił w nogach, gdy mój tata pokazał mu gdzie się znajduje pomieszczenie to właśnie. 
Westchnęłam.
- Dobra, ja już do pracy muszę iść. - Powiedziała Demi, wstając.
- Pewnie do tego twojego... Przychodzi dziś znowu? - Poruszyłam zabawnie brwiami.
- Oj przestań... - Zaczęła się szczerzyć, czerwienić i wywracać ręką.
Zaczęłam się bardziej śmiać, pożegnałam się z nią i uśmiechnęłam się do taty.
- Mam nadzieję, że spodoba ci się nasze nowe mieszkanie.
- Tato... Ale gdzie to jest?
- I tak nie będziesz wiedzieć. Już dziś wieczorem jedziemy, więc jak Justin pójdzie...
- Wypraszasz mnie, Thomas?! - Justin nagle wyszedł zbulwersowany. On mówił na mojego tatę po imieniu, bo się już kilkanaście lat znamy wszyscy.
- Ja tu jem twoje potrawy, a Ty... Aigh.
- Tak nie do tematu teraz... Mam nadzieję, kochanie, że przejmiesz biznes po mnie. Choć... nie masz zbytniego talentu do gotowania. - Westchnął mój tata, a ja dalej obserwowałam wszystko. Nie wiedziałam, co na to odpowiedzieć.
- Nie martw się! My i Selena, razem damy radę! - I objął mnie ramieniem. Ja go natomiast szybko walnęłam i się odkleił.
- Restauracja, która jest tu przez 60 około lat, nie może być nagle zamknięta.
- Racja, ale oddanie to komuś obcemu, jest właściwe.
- Co? Nie patrzę teraz na Ciebie jak na mistrza. - Jeknął Jus.
Zaczęliśmy się śmiać z tatą, a on zaczął się kręcić i jęczeć dalej. Podszedł do ściany i walnął w nią. Zaczęło skrzypieć wszystko, ale po chwili się uspokoiło, jednak podłoga została cudem przekrzywiona, przez głupie walnięcie.
- Chcesz zniszczyć tą restaurację, Justin?!
On zaczął znowu jęczeć i wyszedł.
Jak już poszedł, przybiłam z tatą piątkę.
Powiedział, żebym się już poszła pakować. Na zapleczu jest dużo miejsca, więc tam miałam wszystkie rzeczy. Wzięłam dużą torbę i poszłam.
Gdy już wszystkie ubrania spakowałam, wzięłam się za pamiątki różne, przybory szkolne, laptopa i inne rzeczy moje, które uratowałam z domu. Musiałam wziąć dwie kolejne torby, bo ubrań miałam mniej niż wszystkich potrzebnych mi przedmiotów.
- Tata! A Ciebie spakować?!
- Nie! Ja już spakowany jestem!
Skończyłam, zapięłam obydwie torby, zeszłam z nimi na dwór. Zadzwoniłam do Taylor powiedzieć jej, że już niedługo jedziemy do nowego domu. Ucieszyła się i poprosiła, żebym ją zaprosiła kiedyś. Oczywiście zgodziłam się. Z jednej strony się cieszyłam, że będziemy w końcu mieli gdzie mieszkać, ale z drugiej nie, bo pewnie tam będzie inaczej niż u nas tutaj. Ale i tak będę tu codziennie przychodzić, przecież mój tata tu pracuje, jestem bardzo mądra. Zrobiłam sobie sama w drzwiach facepalm, a mój tata spojrzał na mnie jak na idiotkę, którą byłam.
Może będzie tam jakiś chłopak i zapomnę o Zaynie. Nie, jednak nie. Nikt nie jest taki idealny jak on...
- O, Selenko, może pójdziemy już jednak? - Spytał mój tata nagle. Od razu potaknęłam, bo byłam ciekawa jednak jak będzie wyglądał nasz nowy dom. Wzięłam od taty jedną walizkę i ją ciągnęłam, a w ręce miałam dwie torby. On miał tylko jedną. Nagle na ulicy spotkałam dopiero wracającego ze szkoły Zayna. 
- Ej... To ten twój? - Powiedział mój tata głośno, a on się odwrócił. 
- Tato! Ciszej bądź, no... - Zaczęłam jęczeć, gdy spojrzał na mnie Malik.


Mój tata się uśmiechnął pod nosem. Zayn szybko poszedł dalej z rękoma w kieszeni.
- Co się tak uśmiechasz?
- A nic, nic... - Zaczął iść szybciej, aż dotarliśmy do naszego samochodu. Wsiedliśmy, schowaliśmy torby i ruszyliśmy. 
Gdy dojechaliśmy, tata szybko poszedł się przywitać z mężczyzną, z którym będziemy mieszkać i jego żoną. 
Ja zostałam na zewnątrz, otworzyłam bagażnik i zaczęłam wyciągać torby. Nagle za mną ktoś się pojawił.
- Pomóc?
Odwróciłam się, by zobaczyć kto to. Cholernie mnie zamroziło. 
- Ty... Ty! - Krzyknęłam, gdy się już uspokoiłam. To był sen? Nie, nie, to nie mógł być sen. Klepnęłam się po policzku, by się jeszcze raz otrząsnąć. On dalej na mnie patrzył. Tak, to był Zayn. 

___________________
Już jest! Trochę się namęczyłam, bo nie wiedziałam co pisać, by nie było aż takie nudne, no, ale cóż... Ciekawe jak teraz będzie wyglądało życie Seleny, co nie... Następny rozdział w.... nie wiem, zobaczy się :D 

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział czwarty.

Kamienica. Pusta kamienica. Zagrzybiała, śmierdząca, brudna kamienica. 
Stoisz tam Ty. Taki niewinny mężczyzna. Jesteś zdezorientowany. Ja, ubrana cała na czarno, natapirowane włosy, mocny makijaż. Dwie koleżanki, które już znasz, tak samo ubrane. Za nami stoi kilka kolesi, też straszni. Boisz się nas, prawda? 
Żując zacięcie gumę, podchodzimy do Ciebie bliżej. Staje w rozkroku, przechylam głowę na bok. Ty... unikasz wzroku. Strach, czuć od Ciebie to na kilometr. 
Stoimy przed Tobą. Opuszczasz głowę, więc ja też, byś na mnie spojrzał.
Śmieję się z Ciebie, a po mnie moja grupka. Wyciągam dłoń, by oznajmić im, żeby się przestali już śmiać, bo trwa to za długo. Wszyscy przestają, oprócz jednego gostka. Śmieje się irytująco dalej. Patrzę nagle na niego zabójczym wzrokiem. On się uspokaja, staje prosto. Pstrykam w twoje czoło palcem, Ty się trzęsiesz. Odchodzisz krok dalej, ale moi przyjaciele Cię łapią za ręce i ciągną Cię w moją stronę. Śmieje się pod nosem znów. Owijam palcem wokół moich włosów. Używając drugiej, wolnej ręki, bawię się twoim krawatem. 
- Hej! Czy chcesz mnie teraz pocałować czy umówić się ze mną? 
Ty się wiercisz nerwowo, patrzysz na boki.
- Czy chcesz się ze mną umówić czy żyć ze mną? - Mówiłam dalej przeciągając i żując zacięcie gumę. 
- Czy chcesz żyć ze mną czy zostać... pogrzebanym? - Puszczam twój krawat. 
Za Tobą leży wielka, ciemna trumna. Wszyscy teraz na nią patrzymy, Ty też. 
Patrzysz na boki znów, potem na trumnę. Odchodzisz od nas i podchodzisz do trumny. 
Patrzymy na Ciebie zdziwionym wzrokiem. Wkładasz najpierw jedną nogę, potem drugą do trumny. Kładziesz się w niej. Żujemy wszyscy gumę i patrzymy na Ciebie zdezorientowani dalej. Składasz ręce na klatce piersiowej, by się zmieścić. Zamykasz oczy, a ja za to najszerzej jak potrafię otwieram je. 


- Gomezka! Znowu się zaczyna spanie na lekcji?! Już mam dość wstawiania Ci pały. Porozmawiam dziś z Twoim tatą. - Obudziła mnie znowu Ona. 
- Już, przepraszam, nie wiem jak to się stało, no... - Mówiłam przeciągając się. 
- I tak porozmawiam z nim i bez dyskusji! A teraz zapiszcie pracę domową. - Zaczęła dyktować jakieś ćwiczenia. 
- A i jeszcze, Selena. Pamiętasz, że miałaś być przepytywana, prawda? Zapraszam pod tablicę. - Powiedziała szorstkim głosem. Zaklnęłam po cichu. Wstałam i podeszłam w 

Podeszła Ona też do tablicy, wzięła kredę, napisała zdanie po hiszpańsku ,,Tengo un pequeño cerebro. No entiendo nada.''
- Proszę, powiedz co tu napisałam, przeczytaj i przetłumacz. 
Zrobiłam minę ,,WTF?!''.
 Nic nie rozumiałam. Przecież to po jakimś chińskim! Bo ja niby jestem taka posrana i będę się uczyła hiszpańskiego.
- Ja wiem co to znaczy! - Wykrzyknął Zayn. Dlaczego mnie to nie dziwi... Ty wszystko wiesz.
Pani Tobie udziela głosu. 
- Mam mały mózg. Nic nie rozumiem. - Powiedziałeś to, a ja wybuchłam śmiechem na całą salę. Nauczycielka zmroziła mnie wzrokiem, więc się uciszyłam. Dostałam kolejną jedynkę. Jezu, mam dzisiejszego dnia dość. Czuję się, jakby ten dzień szkolny trwał 145 godzin. 
Poszłam usiąść, ale i tak bez celu, bo zadzwonił dzwonek, więc od razu wstałam i wyszłam. 
Poczekałam przed salą na moich kumpli. Na korytarzu spotkałam Miley, bo wyszła z klasy.
- Powinnaś się uczyć, a nie spać, byś nie dostawała jedynki kolejnej. 
- Heloł... My się nigdy nie uczymy! - Wyskoczyła z progu drzwi Demi, a ja zaczęłam się śmiać. 
- Właśnie widać. - Odeszła od nas i dołączyła do Zayna. Wracali razem. Zaczęłam tupać nerwowo nogami. 
- Nie martw się Selenko. Bieberek Cię pocieszy, swoim słynnym tańcem. - Powiedziała Demi, ciągnąc Jusa za rękaw. On zaczął tańczyć jakiś posrany taniec, a ja momentalnie zaczęłam się śmiać, aż czkawki dostałam i zaczęłam się bardziej śmiać, a Justin był z siebie dumny. 
Wyszliśmy ogarnięci już ze szkoły, ale bez Taylor, bo ona ma jakieś dodatkowe zajęcia. 
Nie poszłam do domu, bo go nie miałam. Weszliśmy do dużej restauracji, gdzie mój tata siedział przy blacie i czekał na klientów. 
Przywitał się z nami. 
- Justin, pewnie chcesz makaron, prawda? - Spytał mój tata śmiejąc się. Justin to pożeracz jego makaronu. 
Bieber szybko potaknął, usiadł i się wiercił jak jakiś down. 
Tata poszedł przygotować dla niego, a my siedzieliśmy w ciszy. 
- Chciałbym mieć swoje klony. - Palnął nagle Biebs. 
- Ja też, piona. - Wystawiła dłoń Demi. Justin zmierzył ją wzrokiem. W końcu przybili sobie piątkę. Ja się lekko uśmiechnęłam, ale przestałam.
- Oo, to ta co napisała ten liścik do Zayna, a on ją odrzucił. - Zaczęli się śmiać jacyś uczniowie. 
- Ona nawet ładna nie jest. - Mówili dalej, a ja miałam łzy w oczach. Demi i Jus wstali i podeszli do nich.
- Ładniejsza od was, niedorajdy jedne! - Krzyknął Justin, a oni zaczęli się bardziej śmiać.
- Macie ją teraz przeprosić! 
Cisza, nic nie zareagowali.
- Głuchy jesteście? - Krzyknął.
- Co za idiota, mówi się głusi. - Poprawiła go Demi. 
- Co z tego?! Aaaaaa! - Zaczął krzyczeć jak diabeł. - Jestem silny! Zaraz Was pobiję! - Zaczął się drzeć jeszcze głośniej i pokazywać swoje mięsnie. 
Oni się zaczęli jeszcze głośniej śmiać, a Justin natomiast popchnął jednego z nich. 
Nagle do gry wszedł mój tata.
- Co tu się dzieje?! Justin do środka, a nie wiochę robisz naszemu kraju! - Walnął go w tył głowy.
- Ale panie... 
- Do środka. - Powiedział ostro mój tata, wpychając go do środka. Muszę przyznać, że to wyglądało przezabawnie. 
Wszyscy już weszli, tamci poszli, była cisza. 
- Córeczko! Załatwiłem nam dom. - Powiedział uśmiechając się mój tata.
- Co?!
- Nie cieszysz się?! 
- Cieszę, bardzo! Ale... gdzie? 
- Aaa... Niespodzianka, Ty. - Pstryknął palcem w mój nos. 
Lekko się uśmiechnęłam do taty. 
- A! Zapomniałbym spytać. Jak poszło z tym... listem? - Uśmiechnął się.
Od razu otworzyłam szeroko oczy. Zakuło mnie coś w sercu. Poczułam, że moje oczy zaczynają być coraz bardziej wilgotne. Spuściłam głowę, spojrzałam na Demi i Justina, którzy w ogóle w temacie nie byli, bo jedli. 
Mój tata zdezorientowany dalej się uśmiechał i czekał na odpowiedź. Spojrzałam na niego, zobaczył, że mam łzy w oczach. 
- Znaczy... Nie nic. - Zaśmiał sie lekko próbując załagodzić sytuację. Zaczął szperać nagle pod blatem. 
- Znalazłem, patrzcie! - Wyjął prostokątne coś robione z gliny. Na tym były wyrzeźbione, złote, małe rączki, a pod nimi większe. 
- Czyż to słodkie nie jest?! - Zaczął się uśmiechać szeroko, pokazując nam to. 
Uśmiechnęłam się do siebie pod nosem. 
- Miałaś takie malutkie rączki, jak miałaś roczek. - Zaczął się śmiać jak to mówił.
Przyłożyłam dłonie do tych większych. Uśmiechnęłam się do siebie znów.
- Moje ręce są podobne teraz do mamy dłoni. - Odkleiłam dłonie od wyrzeźbionego prostokąta. 
- Powieście to! - Wydarła się nagle Demi. Mój tata przyznał jej rację. 
Wstałam, wzięłam w ręce to ,,coś'' i weszłam na drabinkę. Tam był już wbity gwóźdź, więc zawiesiłam to szybko. Pogłaskałam jeszcze dłońmi i wytarłam łzę, która nagle znalazła się na moim policzku. 
Odwróciłam się do taty i uśmiechnęłam się. On szybko zrobił mi zdjęcie aparatem. Zeszłam ostrożnie. 
- Ej! Od dziś u Ciebie pracuję. - Powiedział szybko Jus. 
- Jak to? Jeszcze wczoraj nie chciałeś. 
- Ale ludzie się zmieniają. - Uśmiechnął się szeroko. 
- Chcesz być blisko Seleny, prawda? - Powiedziała kiwając głową na boki, Demi. Ja się nagle do nich odwróciłam i się zachłysnęłam.

____________
Ten rozdział jest nudny, prawda? :c Następny będzie ciekawszy, bo tu nic się takiego nie dzieje. 
4 kom = NEXT! 

piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział trzeci.

- Jeśli chodzi o ten list... To dostajesz ode mnie zasłużoną ocenę. - Podał mi do ręki list, ja stałam dalej sparaliżowana.
- Skąd wiedziałeś, że to... ja? Przecież... się nie podpisałam. - Wyjąkałam.
On patrzył na mnie dalej.
- Bo tylko Ty potrafisz zrobić 3 błędy w słowie ,,wspaniały''. - Westchnął mówiąc cicho.
Trochę mnie to zabolało. Ba, trochę? Bardzo. To powiedział chłopak, któremu mogłabym oddać nerkę.
Otworzyłam delikatnie kartkę.
Napisałam tam :
,,Kochany Zaynie! Pisze do cb poniewarz jesteś wspańauły. Pewnie nie wiesz kim jestem ale ja wiem. Do żeczy! Jesteś códowny, kochany, mondry, nie zwykle pszystojny :D Mam nadzieje rze spodoba ci sie ten list i sie w twoich oczach poprawie! Anonimowy wielbićel!'' a pod tym napisał ,,Najpierw naucz się pisać poprawnie, to pogadamy, dostajesz ode mnie ocenę, 2!''. Otworzyłam szeroko oczy. Nagle Justin zabrał mi tą kartkę i poczytał.
- Co?! Co tu jest napisane... Naajpie.. Co?! Ty się najpierw naucz pisać, asz... Ona tak się starała, a Ty tylko postawiłeś jej ocenę?! Ty... Ty!
Zayn tylko się zaśmiał pod nosem, schował ręce do kieszeni i odszedł. Ja na niego patrzyłam, nic nie mogąc wydusić. Później się jednak ocknęłam, bo słyszałam wszędzie szepty innych ludzi wkoło. Westchnęłam cicho.
- Aigoo... Justin, po co się wtrącałeś, no... Zniszczyłeś wszystko. On się z Ciebie śmiał, debilu. Było tak blisko! Ale ja się nie poddam! Selena Emily Gomez się nigdy nie poddaje! - Krzyknęłam i stanęłam jak bogini.
Wszyscy się rozeszli w śmiechu ze mnie. Usiadłam sobie z grupką moją w klasie, bo był już dzwonek i zmieniliśmy nagle temat, nawet wzmianki o Zaynie!
- Demi... Nie męczy Cię już to? - Pokazała Taylor na znowu jedzącą Demi, która spojrzała na nią cała ubrudzona od golonki i mlaszcząc mówiła.
- Tym?! Jeśli córka właściciela restauracji od serwowania golonki, nie będzie chciała jej jeść, to kto inny będzie chciał? - Mówiła wywracając palcem w stronę jej twarzy. - A ty Sel, masz dość makaronu, córko właściciela restauracji z makaronem? - Spojrzała w moją stronę.
- Nigdy! Mojego taty nigdy! - Zaśmiałam się. Minęła szybko lekcja, Zayn robił swoje, czyli pilnie się uczył, Justin patrzył na mnie co chwila... Co on się mnie tak uczepił? Oparł się o ławkę i zachowywał się jak jakiś gangster. Co chwila oblizywał wargi, gdy na niego patrzyłam.
- Bieber! Nie próbuj być seksowny, bo i tak nie umiesz! - Krzyknęła nauczycielka Stone. Wszyscy od razu zaczęli się śmiać, ja też dołączyłam do tego. Nie, nie wszyscy. Przepraszam, Zayn nie.
*************** 

Koniec niemieckiego, nareszcie.
Poszłam z Justinem, Demi i Tay do naszego stolika, gadaliśmy o głupotach, ba, my zawsze gadamy o głupotach. Justin kłócił się z Demi o to kto zje więcej golonki, a ja kibicowałam z Taylor, Demi.
Nagle usłyszałam cicho ,,Hej'' od pewnej dziewczyny. Była to Ewa. Już dawno się nie spotykałyśmy, nie gadałyśmy.
- Cześć... - powiedziałam równie cicho.
- Cześć? Ona nas właśnie powitała czy ja się przesłyszałam. - Powiedziała Demi otwierając szeroko oczy i mlaskając.
- Cholera! Co nie działasz no?! - Krzyczała moja dawna przyjaciółka waląc w szybę automatu z batonami. Westchnęłam, wstałam i podeszłam do niej.
- Pomogę Ci, odsuń się. - Uśmiechnęłam się lekko. Wykonała mój rozkaz, podeszłam do automatu, dotknęłam go, potaknęłam sobie samej. Trochę się cofnęłam, ustawiłam się dobrze, podbiegłam i kopnęłam w automat. Baton wypadł. Nagle każdy zaczął bić mi brawo. Zaczęłam się śmiać pod nosem, otrzepałam dłonie i poszłam z dumą do moich przyjaciółek.
- Nudzi mi się tu... Idę na dwór. Idziecie ze mną, czy zostajecie? - Powiedziałam do nich. Oni zrobili zniesmaczoną minę, więc poszłam sama. Rozejrzałam się, wszędzie było pusto. Zaczęłam biec, by się odchudzać, heh... Złapała mnie kolka, więc złapałam się po prawej stronie nad biodrem i biegłam dalej. Nagle coś mnie pociągnęło i przycisnęło do drzewa. Ktoś, a nie coś. Zayn...
- Słuchaj! Niech ta twoja koleżanka Lemi? Kemi? Czy jak jej tam, niech się odwali od Harry'ego! Wiedziałem, że Ty jesteś pusta i porąbana, ale ona tak samo. Ten twój przyjaciel również. Widać, że będziecie razem. Dwójka idiotów, jezu...
Mnie zamurowało. Nie mogłam nic wydusić. Patrzyłam na niego.
- Ja... nie jestem głupia! Aż tak. - Wydusiłam.
- Właśnie widać. - Powiedział cofając się. - Niech ona się od niego odczepi. - Powiedział szybko chowając dłonie do kieszeni i odchodząc.
- Czemu taki jesteś?! - Krzyknęłam nagle. On się odwrócił, uśmiechnął się pod nosem i dalej poszedł.
Westchnęłam cicho. Weszłam do szkoły zrezygnowana. Stanęłam przy schodach.
- Zayn, Zayn! Chcesz, to napij się mojego picia, za darmo! - Krzyknęła jakaś laska chodząc za nim.
On doszedł do automatu i naciskał przyciski, ale nic się nie udało, nie wyleciało to co on chciał.
- Oj, nie działa... Kto to umie naprawić?! - Krzyknęła ona machając rękoma jak opętana.
- Selena umie! Selena, napraw to! - Krzyknęła... Ewa. Popatrzyłam na wszystkich przerażona, bo inni patrzyli na mnie, Zayn też, bez żadnych uczuć, ale raczej był zły, bo mnie nie lubi. 
- Chodź tu, pomóż mu, chodź, chodź! - Krzyczała ta dziewczyna. Westchnęłam. Rozejrzałam się, wszyscy na mnie patrzyli, to straszne. 
Wstałam, zrobiłam jeden krok do przodu, zatrzymałam się i rozejrzałam. Szłam dalej z prostymi nogami, wcale ich nie zginałam. Podeszłam do nich, odsunęli się. Dotknęłam szyby automatu. Odeszłam kilka kroków. Kopnęłam w automat! I wyleciało picia dla Zayna. Wzięłam to i podeszłam do niego. Wyciągnęłam dłoń, by dać mu to. On jednak cofnął się o krok. Westchnęłam spuszczając głowę. Wyciągnął nareszcie dłoń i wziął napój, odszedł, pijąc to, a ja dalej sparaliżowana, bo mnie dotknął. Pierwszy raz. Nie, nie pierwszy raz... Na dworze też mnie dotknął, a raczej pociągnął. 
- Nie ma za co, Sel. - Uśmiechnęła się do mnie Ewa.
- Sarkazm? 
- Nie... Przepraszam, jeśli sprawiłam Ci kłopoty, że musiałaś ,,uratować'' Mądrale.  Ale przynajmniej zbliżyliście się do siebie. - Zaśmiała się lekko. 
- Nie szkodzi, byłam w gorszych z nim sytuacjach, dziś. - Podniosłam lekko kącik ust. 
- Mam nadzieję, że między nami jest okej? - Wyciągnęła dłoń. Spojrzałam na nią, potem na Demi i Taylor.
Lekko wyciągnęłam też do niej dłoń i lekko się uśmiechnęłam.
- Jeszcze będziecie razem... - Mówiła uśmiechając się szeroko i poszła do swojego, chłopaka. Zastanawiałam się czemu tak mówiła. Była wróżką, czy co? 
Drrrrr....
Weszłam do klasy, usiadłam z Michelle, bo nie miałam pracy domowej z procentów. Tak, nie umiem procentów, tak, nie umiem prawie nic. Tak, mamy w liceum procenty dla utrwalenia, czemu?! Jeszcze trudniejsze zadania niech da, świnia biedronkowa. 
,,Jeśli w klasie jest 20 uczniów, to ile jest 50 % tej klasy?''. Jak tu nie zwariować?!

________________________________

Jest już trzeci rozdział, trochę się przy nim natrudziłam. I dla jasności... w tym liście błędy, które ja tam pisałam są specjalnie, bo przecież Selena jest głupia. xD No i nowy rozdział nie wiem kiedy będzie, ale pytania jak macie to piszcie w komentarzach. Baaj.


czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział drugi.


- Wy naprawdę macie coś z mózgami nie tak... - Powiedziała Taylor pijąc przez rurkę sok jabłkowy.
- Oj tam, przesadzasz... Było zabawnie, my się znamy na rzeczy, co nie, Za Ni? Ty to tylko taka zrzęda. - Mówiła na jednym tchu Lovato.
- Przynajmniej mam wyższe IQ, niż tu. - Pokazała jej język. Demi się wpieniła. Wstała oburzona, to śmiesznie wyglądało, trzeba przyznać, bo zrobiła minę jak jakiś byk, który widzi czerwony kolor.
- Laski, ogarnijcie się! Musimy teraz zajmować się czymś innym... - Westchnęłam patrząc na zdjęcia Zayna w moim telefonie. On nawet nie wiedział, że mam jego zdjęcia, bo robiłam z ukrycia, taki ze mnie sprytny człowiek.
- Cześć misiaki! - Wpadł do kawiarenki szkolnej Justin. Przywitałam się z nim, usiadł obok nas.
- Znowu On Cię ignoruje. Nie możesz dać sobie z nim spokoju? - Spytał patrząc na mnie. Westchnęłam, spojrzałam na Zayna, który jak zwykle siedział z książką i rozmawiał z nauczycielką.
- Ty nie zrozumiesz.
- Dobra, to nie. - Prychnął, składając ręce.
- Laski! Możemy pójść na szejka dziś?! - Krzyknął nagle.
Przerwał mu się tak szybko foch?
- Y... Ty z nami? - Taylor spojrzała na mnie, na Demi.
- No przecież jesteśmy paczką, musimy się trzymać razem! - Wyciągnął ręke, byśmy przybiły mu piątkę. Ja się zaczęłam śmiać lekko z jego głupoty, chociaż sama lepsza nie byłam. Demi natomiast od razu przybiła mu piątka i krzyknęła ,,Poooł'', przedłużając ,,Ooo''. Ja tylko z Taylor zrobiłam facepalma, ale też się dołączyłam chwilę potem do przybicia.
- Demi! Ścigamy się?! - Krzyknął nagle. Dziś co chwile wrzeszczy... Problemy jakieś? Ale ja go i tak kocham jak przyjaciela, jest zabawny, kochany... Mniejsza.
- Dawaj, znowu Cię pokonam, idioto! - Wstała i zaczęła biec, a on zdezorientowany spojrzał na mnie, na Taylor, na podłogę, na sufit, jakby zapomniał, że się ściga. Zaczęłam się śmiać jak idiotka.
 Zayn się odwrócił i spojrzał na mnie nagle. Od razu się uspokoiłam i zaczęłam nerwowo pić swój napój.
- Banda idiotów... - Powiedział do siebie, myśląc chyba, że tego nie usłyszymy.
- Biegnij idioto, ona pewnie teraz śmieje się z Ciebie, że znowu wygrała! - Krzyknęła do niego Tay.
On spojrzał na nas, oświeciło go, że się właśnie ścigać miał.
- Aa, no taaak... - Przeciągał, patrząc przed siebie. I zaczął nagle biec, wywracając książki z rąk Miley.
Zaśmiałam się cicho, ale nagle mój uśmiech zszedł z twarzy, bo Zayn jej ruszył na ratunek. Od razu z żalu spuściłam głowę i bawiłam się cukrem, który się rozsypał.
- Selena... Nie martw się. Zdobędziesz go jeszcze.
Teraz się martw, gdzie będziecie z tatą mieszkać.
- Właśnie. - Westchnęłam. - Jeszcze to do kolekcji. Po tym pożarze, tata jest załamany, bo tam były zdjęcia i skarby mamy. - Zamknęłam oczy dla uspokojenia.
- Wiesz, że możecie u nas zamieszkać, mama się zgodzi. - Poklepała mnie po ramieniu. 
- Dziękuję, ale tata się nie zgodzi mieszkać u kogoś za darmo, nieznajomych pozatym. Może jakąś małą chatkę wynajmiemy. Nie wiem, zobaczy się. 
Drrrrrr... Dzwonek na lekcję, wstałam ciężko i od razu się uśmiechnęłam, bo mamy teraz Chemię, a na tej lekcji nie można się przesiadać, więc Miley'unia nie będzie mogła się przesiadać do Zayna. 
Szłam z Taylor w stronę klasy, gdy nagle usłyszałam głośne gwizdnięcie. Spojrzałam na górę i okazało się, że Zayn gwizdał na całą szkołę, by zwrócić uwagę. Miał w ręce mój list. Byłam przerażona. Schodził powoli po schodach śmiejąc się pod nosem, inni patrzyli na całą sytuację. Podszedł do mnie. Patrzyłam przerażonym wzrokiem na niego. 
- Jeśli chodzi o ten list... 
__________________
Jest już drugi rozdział, trochę krótki, ale muszę trzymać w napięciu czasami.  Komentujcie, następny rozdział będzie w sobotę, albo nawet jutro :3 Piszcie co wam się podoba i co myślicie, co powie Zayn o tym liście? :D

środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział pierwszy.

Las. Motyle, ptaki, kucyki, konie, jelenie, wszędzie drzewa! I Ja. Leżę pod drzewem, w zwiewnej sukience, podchodzi do mnie koń. Uśmiecham się do niego, on mi pokazuje język, więc ja mu też, on prycha, ja też prychnęłam. Śmieje się delikatnie. Biorę kwiatka, wyrywam jego płatki.
- Kocha, nie kocha... Kocha, nie kocha, kocha... 
Nagle zauważam Ciebie. Stoisz na białym koniu w garniturze, jesteś daleko, obserwujesz mnie. Wstaje nagle. Bawię się nerwowo łodygą kwiata. Podjeżdżasz do mnie, schodzisz ze zwierzęcia, zbliżasz się. Jesteśmy twarz w twarz, lekko się uśmiechasz. Tak rzadko widzę to, prawie nigdy. Odwzajemniam uśmiech. Schylasz się, by być czoło w czoło, usta w usta. Zamykam od razu oczy, czuję twój oddech, zbliżasz swoje usta do moich... Tak blisko, blisko...



- Selena? Selena! Za spanie na lekcji dostajesz uwagę, proszę o zeszyt! - Obudził mnie z cudownego snu  głos nauczycielki, Carter. Od razu wstałam, przeciągnęłam się, jęknęłam cicho, żałując, że nie pozwoliła mi się pocałować z Moim Księciem. Dałam jej mój zeszyt popisany cały. 
- Co to za zeszyt? Jakieś ,,Zayn, kocham Cię ♥'', ,,Z + S = ♥''. Jakieś rysunki. Chwila... Czy to chodzi o tego...  - Mówiła pokazując całej klasie mój zeszyt. Zaczęła się śmiać, jak cała klasa. Zayn nie pokazywał żadnej miny, tylko przewrócił oczami. Normalka. Ja poszłam szybko z uwagą, czyli zeszytem w ręce i spuściłam głowę. 
- Oh, jak ja kocham Zaynusia, puci, puuci... - Zaczęła się śmiać grupka osób, która myślała, że Zayna to rozśmieszyło, ale on dalej czytał podręcznik od Biologii. Udawał, że nie słyszy? Zabawne. 
Usiadłam ciężko obok Demi i Taylor.
- Co Wy od niej chcecie? Ona przynajmniej będzie miała co wspominać, a Wy nie, cioty jedne. - Tupał nogami Justin, drąc się. Ja się lekko uśmiechnęłam klepiąc go po ramieniu. Lekcja trwała dalej, bo inni nie odpowiedzieli Jusowi. 
- Aa, bym zapomniała... Gomez, to już twoja czwarta uwaga w tym tygodniu, za spanie na lekcji... - Powiedziała babka czyszcząc okulary. 
- Pewnie śni o swoim Zaynie, który i tak jej nie lubi. - Powiedziała jedna z dziewczyn z pierwszej ławki i śmiała się z koleżanką. Ja na to nie zareagowałam, bo zauważyłam, że On gada z Nią, Miley. Ona tak mu się podlizywała, a on tego nie zauważa? Udaje, że jest mądra, phi. Ja jestem od Zayna mądrzejsza tak to, bo to zauważyłam. On ją lubi, phi. A co jest ze mną nie tak? Co robię źle? Jestem fajna, zabawna, prawda? 
- Za Ni. - Tak mnie nazywały dziewczyny, od ,,Zayna'', ale by nikt się nie skapnął dodały ,,Ni''. Od razu spojrzałam w stronę Demi, która pokazała, bym spojrzała na Zayna i Miley. On się do niej uśmiechał, wspólnie się uczyli. Tupnęłam głośno nogami i oparłam się o łokcie i jęknęłam. 
Lekcja skończona, na szczęście, nie mam zamiaru patrzeć jak ona się mu podlizuje i udaje mądrą. Phi, zabawne. 
Wyszłyśmy w trójkę na korytarz, złożyłam ręce i byłam fochnięta na cały świat. 
- Nie martw się... Mam plan. - Uśmiechnęła się chytrze najpierw do mnie, a potem do Taylor, Demi. Spojrzałam na nią z nadzieją, wzięłam colę i zaczęłam pić, słuchając jej. 
- No to Ty napiszesz Mu liścik, gdzie powiesz jaki jest fajny, co nie... On to przeczyta i będzie razem! - Klasnęła Demi, a ja nagle wyplułam colę, którą miałam w buzi na plecak jakiejś nowej dziewczyny. Olałam to. 
- Demi, to nie jest takie proste. On tak szczerze... nie za bardzo Selenę, jeśli mam być szczera. Nie będą od razu ze sobą, przez jeden głupi liścik. Ale możesz napisać, zobaczymy co się stanie. - Powiedziała Taylor, uśmiechając się do mnie.
Wzięłam od razu kolorowy papier, długopis. Napisałam. Schowałam do koperty, na szybko robioną przez Taylor. Szukałam szafki Zayna. Chodziłam jak tajny agent. Dadam, dadam, dadadadadadaaaaaaaadadam... Mniejsza. Spotrzegłam, że On stoi ze swoimi przyjaciółmi przy SWOJEJ szafce. Czemu akurat przy jego, no?! Zauważyłam, że Demi była po drugiej stronie korytarza, uśmiechnęła się do mnie chytrze, wybiegła i wskoczyła na barana na przyjaciela Zayna, Harry'ego. Biegali w kółko, chciał ją zrzucić, ale ona się mocno trzymała, krzyczała, a on się na nią darł. Chłopaki ruszyli mu na pomoc, Zayn też. Pisnęłam z radości, podbiegłam dyskretnie do szafki i wrzuciłam przez szparę list. Pobiegłam szybko dając Demi znak, że już zadanie wykonane. Ona z niego zeskoczyła i bez słowa pobiegła tam gdzie ja i Taylor. 
- Wy naprawdę macie coś z mózgami nie tak... - Powiedziała Taylor pijąc przez rurkę sok jabłkowy. 

___________________
Jest pierwszy rozdział :) Pewnie nie jest najlepszy, ale chyba nie najgorszy, prawda? Chociaż i tak myślę, że mogłabym lepiej to napisać... I mam pytanie, czy mam dodawać gify, zdjęcia do rozdziału? Napiszcie tak czy nie. Ale dobra, mam nadzieję, że napiszecie komentarze jakieś, proszę :3 

Bohaterowie :3

Selena Gomez
17-letnia uczennica liceum. Ma dwie cudowne przyjaciółki. Jest milutka, słodka ale bardzo obrażalska. Nie należy do tych mądrych, dlatego tak trudno jest jej zdobyć chłopaka w którym jest zakochana, ponieważ on jest najmądrzejszy z całej klasy. Jest zabawna, ale wstydliwa. 


Zayn Malik
17-letni uczeń liceum. Jest najmądrzejszy z całej szkoły, ale za to bardzo lubiany, wręcz podziwiany. Nie przepada za głupimi ludźmi. Walczy o niego dużo dziewczyn ze szkoły.




Przyjaciele Zayna
W przeciwieństwie do swojego przyjaciela, nie lubią szkoły, wolą flirtować z dziewczynami i imprezować, ale łączy ich wspólne dzieciństwo, oraz talent do śpiewania. Od lewej Liam, Louis, Niall, Harry. 




Demi Lovato
Najlepsza przyjaciółka Seleny i Taylor, jest zabawna, tak samo nie należy do mądrych. Pomaga Selenie w tym, by Zayn się w niej zakochał, chociaż czasami jeszcze pogarsza sytuację. 




Taylor Swift
Najlepsza przyjaciółka Seleny i Demi. Jest najmądrzejsza z całej ich paczki, rozsądna, umie pomóc w każdej sytuacji, ale nie zawsze jej to wychodzi. Uwielbia się uczyć, nie chce mieć chłopaka. 


Miley Cyrus
Jest bardzo mądra, tak samo jak Zayn. Podkochuje się w nim, ale z rozsądkiem. Niezbyt lubi Selenę, bo jest głupia. 






Jacob Malik 
Brat Zayna, jest tak samo jak on mądry. Tak samo jak on nie lubi głupich ludzi. Czeka aż Zayn znajdzie sobie świetną, mądrą dziewczynę. 






Justin Bieber
Przyjaciel Seleny, kocha się w niej. Przesadza z zazdrością. Lubi Zayna, ale jest zazdrosny, że jest ukochana woli jego. Też nie ma za wysokiego IQ. Niektórzy patrzą na niego jak na idiotę, bo mu odwala.

Dalszoplanowi. 

Ewa Farna
Dziewczyna przyjaciela Zayna, Louisa. Miła, pomocna, wkurza się, że Louis flirtuje z innymi dziewczynami, ale nie chce go zostawiać, bo go zbyt kocha. Kiedyś przyjaźniła się z Seleną, ale przestały mieć dla siebie czasu, ale są koleżankami. 


__________________
Hej. ♥ Więc na początku się przywitam, pewnie mnie niektóre osoby znają, bo prowadzę innego bloga, ale no... Sądzę, że ten blog też się Wam spodoba. Tylko on jest trochę na wzór pewnej dramy koreańskiej, więc żeby potem nie było, że nie pisałam. :)