- Wow... To twoje dłonie? - Podszedł TERAZ do prostokątnego ,,czegoś''.
- Ale Ty masz zapłon, nieźle, nieźle. - Powiedział mój tata.
- Oh, jaka słodziutka, puci, puci... - Podszedł do mnie i szczypnął mnie za policzki i mówił dalej ,,puci, puuci''.
Nagle podszedł jeszcze i zaczął całować moje dłonie malutkie. Ja do niego podbiegłam.
- Ej! TY! - Zaczęłam go odciągać.
Tata wziął jakieś reklamówki, więc ja też, nagle Jus mnie zatrzymał, złapał mnie za ramiona.
- Czekaj! Ja to wezmę! - Krzyknął i wziął ode mnie torby, i poszedł. Lekko się do siebie uśmiechnęłam i usiadłam.
Usiedli wszyscy, ale nagle Justinowi zachciało się iść do toalety.
I pobiegł ile sił w nogach, gdy mój tata pokazał mu gdzie się znajduje pomieszczenie to właśnie.
Westchnęłam.
- Dobra, ja już do pracy muszę iść. - Powiedziała Demi, wstając.
- Pewnie do tego twojego... Przychodzi dziś znowu? - Poruszyłam zabawnie brwiami.
- Oj przestań... - Zaczęła się szczerzyć, czerwienić i wywracać ręką.
Zaczęłam się bardziej śmiać, pożegnałam się z nią i uśmiechnęłam się do taty.
- Mam nadzieję, że spodoba ci się nasze nowe mieszkanie.
- Tato... Ale gdzie to jest?
- I tak nie będziesz wiedzieć. Już dziś wieczorem jedziemy, więc jak Justin pójdzie...
- Wypraszasz mnie, Thomas?! - Justin nagle wyszedł zbulwersowany. On mówił na mojego tatę po imieniu, bo się już kilkanaście lat znamy wszyscy.
- Ja tu jem twoje potrawy, a Ty... Aigh.
- Tak nie do tematu teraz... Mam nadzieję, kochanie, że przejmiesz biznes po mnie. Choć... nie masz zbytniego talentu do gotowania. - Westchnął mój tata, a ja dalej obserwowałam wszystko. Nie wiedziałam, co na to odpowiedzieć.
- Nie martw się! My i Selena, razem damy radę! - I objął mnie ramieniem. Ja go natomiast szybko walnęłam i się odkleił.
- Restauracja, która jest tu przez 60 około lat, nie może być nagle zamknięta.
- Racja, ale oddanie to komuś obcemu, jest właściwe.
- Co? Nie patrzę teraz na Ciebie jak na mistrza. - Jeknął Jus.
Zaczęliśmy się śmiać z tatą, a on zaczął się kręcić i jęczeć dalej. Podszedł do ściany i walnął w nią. Zaczęło skrzypieć wszystko, ale po chwili się uspokoiło, jednak podłoga została cudem przekrzywiona, przez głupie walnięcie.
- Chcesz zniszczyć tą restaurację, Justin?!
On zaczął znowu jęczeć i wyszedł.
Jak już poszedł, przybiłam z tatą piątkę.
Powiedział, żebym się już poszła pakować. Na zapleczu jest dużo miejsca, więc tam miałam wszystkie rzeczy. Wzięłam dużą torbę i poszłam.
Gdy już wszystkie ubrania spakowałam, wzięłam się za pamiątki różne, przybory szkolne, laptopa i inne rzeczy moje, które uratowałam z domu. Musiałam wziąć dwie kolejne torby, bo ubrań miałam mniej niż wszystkich potrzebnych mi przedmiotów.
- Tata! A Ciebie spakować?!
- Nie! Ja już spakowany jestem!
Skończyłam, zapięłam obydwie torby, zeszłam z nimi na dwór. Zadzwoniłam do Taylor powiedzieć jej, że już niedługo jedziemy do nowego domu. Ucieszyła się i poprosiła, żebym ją zaprosiła kiedyś. Oczywiście zgodziłam się. Z jednej strony się cieszyłam, że będziemy w końcu mieli gdzie mieszkać, ale z drugiej nie, bo pewnie tam będzie inaczej niż u nas tutaj. Ale i tak będę tu codziennie przychodzić, przecież mój tata tu pracuje, jestem bardzo mądra. Zrobiłam sobie sama w drzwiach facepalm, a mój tata spojrzał na mnie jak na idiotkę, którą byłam.
Może będzie tam jakiś chłopak i zapomnę o Zaynie. Nie, jednak nie. Nikt nie jest taki idealny jak on...
- O, Selenko, może pójdziemy już jednak? - Spytał mój tata nagle. Od razu potaknęłam, bo byłam ciekawa jednak jak będzie wyglądał nasz nowy dom. Wzięłam od taty jedną walizkę i ją ciągnęłam, a w ręce miałam dwie torby. On miał tylko jedną. Nagle na ulicy spotkałam dopiero wracającego ze szkoły Zayna.
- Ej... To ten twój? - Powiedział mój tata głośno, a on się odwrócił.
- Tato! Ciszej bądź, no... - Zaczęłam jęczeć, gdy spojrzał na mnie Malik.
Mój tata się uśmiechnął pod nosem. Zayn szybko poszedł dalej z rękoma w kieszeni.
- Co się tak uśmiechasz?
- A nic, nic... - Zaczął iść szybciej, aż dotarliśmy do naszego samochodu. Wsiedliśmy, schowaliśmy torby i ruszyliśmy.
Gdy dojechaliśmy, tata szybko poszedł się przywitać z mężczyzną, z którym będziemy mieszkać i jego żoną.
Ja zostałam na zewnątrz, otworzyłam bagażnik i zaczęłam wyciągać torby. Nagle za mną ktoś się pojawił.
- Pomóc?
Odwróciłam się, by zobaczyć kto to. Cholernie mnie zamroziło.
- Ty... Ty! - Krzyknęłam, gdy się już uspokoiłam. To był sen? Nie, nie, to nie mógł być sen. Klepnęłam się po policzku, by się jeszcze raz otrząsnąć. On dalej na mnie patrzył. Tak, to był Zayn.
___________________
Już jest! Trochę się namęczyłam, bo nie wiedziałam co pisać, by nie było aż takie nudne, no, ale cóż... Ciekawe jak teraz będzie wyglądało życie Seleny, co nie... Następny rozdział w.... nie wiem, zobaczy się :D
- Dobra, ja już do pracy muszę iść. - Powiedziała Demi, wstając.
- Pewnie do tego twojego... Przychodzi dziś znowu? - Poruszyłam zabawnie brwiami.
- Oj przestań... - Zaczęła się szczerzyć, czerwienić i wywracać ręką.
Zaczęłam się bardziej śmiać, pożegnałam się z nią i uśmiechnęłam się do taty.
- Mam nadzieję, że spodoba ci się nasze nowe mieszkanie.
- Tato... Ale gdzie to jest?
- I tak nie będziesz wiedzieć. Już dziś wieczorem jedziemy, więc jak Justin pójdzie...
- Wypraszasz mnie, Thomas?! - Justin nagle wyszedł zbulwersowany. On mówił na mojego tatę po imieniu, bo się już kilkanaście lat znamy wszyscy.
- Ja tu jem twoje potrawy, a Ty... Aigh.
- Tak nie do tematu teraz... Mam nadzieję, kochanie, że przejmiesz biznes po mnie. Choć... nie masz zbytniego talentu do gotowania. - Westchnął mój tata, a ja dalej obserwowałam wszystko. Nie wiedziałam, co na to odpowiedzieć.
- Nie martw się! My i Selena, razem damy radę! - I objął mnie ramieniem. Ja go natomiast szybko walnęłam i się odkleił.
- Restauracja, która jest tu przez 60 około lat, nie może być nagle zamknięta.
- Racja, ale oddanie to komuś obcemu, jest właściwe.
- Co? Nie patrzę teraz na Ciebie jak na mistrza. - Jeknął Jus.
Zaczęliśmy się śmiać z tatą, a on zaczął się kręcić i jęczeć dalej. Podszedł do ściany i walnął w nią. Zaczęło skrzypieć wszystko, ale po chwili się uspokoiło, jednak podłoga została cudem przekrzywiona, przez głupie walnięcie.
- Chcesz zniszczyć tą restaurację, Justin?!
On zaczął znowu jęczeć i wyszedł.
Jak już poszedł, przybiłam z tatą piątkę.
Powiedział, żebym się już poszła pakować. Na zapleczu jest dużo miejsca, więc tam miałam wszystkie rzeczy. Wzięłam dużą torbę i poszłam.
Gdy już wszystkie ubrania spakowałam, wzięłam się za pamiątki różne, przybory szkolne, laptopa i inne rzeczy moje, które uratowałam z domu. Musiałam wziąć dwie kolejne torby, bo ubrań miałam mniej niż wszystkich potrzebnych mi przedmiotów.
- Tata! A Ciebie spakować?!
- Nie! Ja już spakowany jestem!
Skończyłam, zapięłam obydwie torby, zeszłam z nimi na dwór. Zadzwoniłam do Taylor powiedzieć jej, że już niedługo jedziemy do nowego domu. Ucieszyła się i poprosiła, żebym ją zaprosiła kiedyś. Oczywiście zgodziłam się. Z jednej strony się cieszyłam, że będziemy w końcu mieli gdzie mieszkać, ale z drugiej nie, bo pewnie tam będzie inaczej niż u nas tutaj. Ale i tak będę tu codziennie przychodzić, przecież mój tata tu pracuje, jestem bardzo mądra. Zrobiłam sobie sama w drzwiach facepalm, a mój tata spojrzał na mnie jak na idiotkę, którą byłam.
Może będzie tam jakiś chłopak i zapomnę o Zaynie. Nie, jednak nie. Nikt nie jest taki idealny jak on...
- O, Selenko, może pójdziemy już jednak? - Spytał mój tata nagle. Od razu potaknęłam, bo byłam ciekawa jednak jak będzie wyglądał nasz nowy dom. Wzięłam od taty jedną walizkę i ją ciągnęłam, a w ręce miałam dwie torby. On miał tylko jedną. Nagle na ulicy spotkałam dopiero wracającego ze szkoły Zayna.
- Ej... To ten twój? - Powiedział mój tata głośno, a on się odwrócił.
- Tato! Ciszej bądź, no... - Zaczęłam jęczeć, gdy spojrzał na mnie Malik.
- Co się tak uśmiechasz?
- A nic, nic... - Zaczął iść szybciej, aż dotarliśmy do naszego samochodu. Wsiedliśmy, schowaliśmy torby i ruszyliśmy.
Gdy dojechaliśmy, tata szybko poszedł się przywitać z mężczyzną, z którym będziemy mieszkać i jego żoną.
Ja zostałam na zewnątrz, otworzyłam bagażnik i zaczęłam wyciągać torby. Nagle za mną ktoś się pojawił.
- Pomóc?
Odwróciłam się, by zobaczyć kto to. Cholernie mnie zamroziło.
- Ty... Ty! - Krzyknęłam, gdy się już uspokoiłam. To był sen? Nie, nie, to nie mógł być sen. Klepnęłam się po policzku, by się jeszcze raz otrząsnąć. On dalej na mnie patrzył. Tak, to był Zayn.
___________________
Już jest! Trochę się namęczyłam, bo nie wiedziałam co pisać, by nie było aż takie nudne, no, ale cóż... Ciekawe jak teraz będzie wyglądało życie Seleny, co nie... Następny rozdział w.... nie wiem, zobaczy się :D