środa, 12 czerwca 2013

Rozdział czternasty.

- Nie martw się! - Krzyczał biegnąc z tą pałeczką. Był bardzo daleko od Zayna. To moja wina... 
Siedziałam na ziemi i trzymałam kciuki. 
Justin próbował go dogonić. Nagle byli łeb w łeb.
- Jaki on szybki! Dawaj, Bieber! - Darli się uczniowie inni. 
Faneczki Zayna krzyczały ,,Zayn Malik, Zayn Malik'', a nasza klasa ,,Justin Bieber''. 
Trwała taka kłótnia, raz oni byli głośniej, raz my. 
Wstałam, by mieć lepszy widok na goniących. Byłam smutna. Mój przyjaciel prześcignął go! Byli blisko mety, więc sędziowie odeszli od taśmy, aby nie przeszkadzać wygranemu przebiegnąć przez nią. 
Wydawało się już, że Justin wygra! Był tak blisko! Jednak... Malik w ostatniej chwili się wziął w garść i przebiegł przez białą tasiemkę. Od razu jak się zatrzymał, podbiegły do niego wszystkie dziewczyny z jego klasy i jego przyjaciele. Wzięli go na ręce i wiwatowali. Okrążyli go całkowicie.
Widziałam uśmiech... szczery uśmiech. Ale u Biebsa nie.
Wszystko przeze mnie. 
Założyłam szybko maskę tej maskotki i chciałam uciec, ale moja klasa zauważyła, że próbuje uciec. 
- Selena! - Krzyknęła pewna dziewczyna i wszyscy do mnie podbiegli i zaczęli mnie bić po głowie. 
- Nasza pizza! To przez Ciebie! - Walili mnie dalej. Gdy odeszli widziałam jak Jus leży na piasku i jęczy. 
- Przegraliśmy... przegraliśmyyyy! - Czołgał się i krzyczał. Nagle podszedł do niego... Zayn. Wyciągnął do niego rękę. To takie kochane... i tak jestem zła. 
- Wstawaj. - Powiedział krótko podnosząc go. Wydawało się, że ułoży się między innymi, ale Kidrauhl puścił szybko jego dłoń. 
- Zaynie Maliku! Nie myśl, że wygrałeś! To wszystko przez... nauczycielkę. Wywaliła się! - Dyszał. 
- To normalne, że jesteś taki głośny po porażce. - Uśmiechnął się On do Niego ironicznie. Odchodził powoli dumny z siebie. 
Potem uśmiechnął się szerzej, ale tak szczerze. Zadowolony, że wygrał, co? 

Weszłam do klasy, byliśmy już przebrani. Każdy się rozsiadł, był smutny. 
- Nie będzie... pizzy. - Powiedziała ostro nasza nauczycielka. Każdy jęknął głośno. 
- No dlaczeeeego? - Narzekali. Ja się tylko schowałam jak na mnie nie patrzyli. Weszłam do szafki. 
Miałam wyrzuty sumienia, ale nie chciałam, by mnie zabili. 
- Nauczycielko! Ale to nie nasza wina... to Ty upadłaś i zniszczyłaś wszystko, proszę pani. - Odezwała się jakaś dziewczyna. Chyba się wkurzyła i gwizdnęła palcami. Wstała, bo zawsze hałasuje jak wstaje.
- Cisza! Zaraz jak wstałam, podałam to do Seleny, nie do mnie te marudzenia. - Broniła się.
 
Przegryzłam wargę nerwowo. Była cisza. 
- A właśnie... gdzie ona jest? - Ktoś krzyknął wstając, bo słyszałam skrzypienie krzesła. Złapałam się za głowę i modliłam się, by mnie nie znaleźli. Każdy wstał i zaczął chodzić po klasie. 
Nagle ktoś otworzył szafkę. 
- Tu jest! - Podbiegli do mnie i wyciągnęli mnie stamtąd siłą. Usadzili mnie tak porządnie na krzesło, a ja tylko się zasłoniłam rękoma. Czułam ich wzrok na sobie. 
Darli się na mnie, że niby ich zdradziłam, że to moja wina. Wiem to, ludzie! Nie musicie mnie bardziej dołować...
- Zamkniecie się, hm? - Wstał spod ławki Jus. - Selena mogła się zdekoncentrować. 
Podbiegł do mnie i usiadł. 
- Sel... - Złapał mnie za dłoń. Spojrzałam na niego. - Przepraszam... Powinienem bardziej wyciągnąć rękę. Ale niestety jestem za mały, więc moje ręce też. Przepraszam. - Mówił słodko, próbował zrzucić winę na siebie. Kochane... Uśmiechnęłam się do niego.
Przytulił się do mojej ręki i dalej przepraszał. Ale to już jest chore, więc wyrwałam się z jego objęć. 
- Ale powinnaś nam postawić pizzę. - Byli dalej przy swoim. Myślałam, że odpuszczą jedną, głupią pizzę. No błagam... 
Już chciałam się poddać i się zgodzić, ale w progu nagle zjawiła się kobieta. 
- Ja wam postawię! - Weszła z uśmiechem do środka. Za nią, nie wiem dlaczego, stał dyrektor. 
- Trisha? Co ty tu robisz? - Wstałam zaskoczona. 
Dalej się uśmiechała wyciągając telefon i zamawiając trzy duże pizze. Gdy się rozłączyła usiadła na ławce. 
- Byliście wszyscy dziś świetni. Nie wiecie jak dobrze się bawiłam... dziękuję. - Schowała telefon i uśmiechała się dalej. Wszystko było ok, ale nagle nauczycielka spytała kim jest owa kobieta. 
- To jest ma... - Chciał powiedzieć dyrek ,,mama Zayna'', ale Ona szybko przerwała. - Jestem fanką Seleny. - Zaczęła się śmiać. Chciałam jej podziękować, bo gdyby się dowiedzieli, że to matka Malika to bym miała przesrane... 
Uśmiechnęłam się do niej szeroko. 

Zajadaliśmy się tym oto wyśmienitym jedzeniem jak szaleni. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Była miła atmosfera. 
Potem zrobiliśmy sobie razem zdjęcie. Ja, Trisha, nauczycielka i klasa. 

Wieczorem nie było tak fajnie i dobrze. 
Zakwasy dały o sobie znać. Nienawidzę zakwasów! 
Położyłam się na łóżku, wyciągnęłam nogi to przodu i próbowałam sama się masować. 
- Aj, wszystko mnie boli... - Jęczałam, jakbym miała zaraz zacząć ryczeć. Postanowiłam pójść po jakieś plastry czy coś, więc zeszłam na dół. Dalej narzekałam na swój ból i gadałam sama do siebie. 
- Nie śpisz jeszcze? - Powiedział ktoś. Teraz zauważyłam, że Zayn stoi przy oknie i wygląda sobie.
Zatrzymałam się więc. Podeszłam niewinnie. Odpowiedziałam, że nie. To chyba oczywiste. Lekko się uśmiechnęłam. Popatrzyłam przez okno i zorientowałam się jaki tu jest piękny widok za oknem. 
- Spaliłaś się? Na słońcu... - Mówił patrząc w telefon. Zapomniałam, że schodzi mi skóra z pleców, z twarzy. Za dużo na tym głupim gorącu się siedzi, to się ma. Zakryłam ręką twarz. 
- Naprawdę... dałaś z siebie wszystko. 
- Mówiłam Ci, że dam z siebie wszystko. - Odpowiedziałam szybko.
Zesmutniałam przypominając sobie, że to przeze mnie przegraliśmy. - Jesteś z siebie pewnie dumny... jesteś świetny we wszystkim.
- Racja... jestem jeszcze dobry w koszykówce i świetnie tańczę. - Przewijał piosenki i gadał. 
- Ale skromny... - Wypowiedziałam to zdanie sarkastycznie i westchnęłam. Trwała długa cisza. Co on takiego widział w tym telefonie? Jakieś może gołe babki. Facetów to kręci. 
- Dlaczego podałaś mi pałeczkę? - Przerwał ciszę. Otworzyłam szeroko oczy. Nie wiedziałam co powiedzieć. Więc nic się nie odezwałam. 
- Nieźle się pewnie nacierpiałaś przez kolegów z klasy, co? - Uśmiechnął się pod nosem. Potaknęłam tylko. 
Zaczęłam nagle mówić, że jego mama przyszła do nas i kupiła nam pizzę. Co chwila szczerzyłam się mówiąc mu to. Zdziwił się, że przyszła. Chociaż obiecała, że przyjdzie, więc nie powinien być zaskoczony.
- Typowe dla niej... nikt jej nie powstrzyma. W innych rodzinach to dzieci lub ojcowie sprawiają problemy, a tu... moja mama. -
Westchnął chowając telefon. Nareszcie... 
Uśmiechnęłam się lekko. 
- Przesadzasz... Ja ją lubię. Nawet bardzo. Dziś przyszła, jak mówiłam, kupiła pizzę i zrobiła sobie z nami zdjęcie. Jeszcze mi kibicowała... Byłam szczęśliwa. - Oparłam się o ławę, która była obok okna. Widziałam jak Zayn się lekko uśmiechnął.
- Wiesz... nigdy nie miałam mamy, która by tak zrobiła, nie miałam okazji. Umarła bardzo młodo. Znaczy... mój tata i babcia przychodzili, ale to nie to samo jak mama przyjdzie ci pogratulować. Ale nic im nie mów. Poczują się zawiedzeni, jeśli się dowiedzą. - Spojrzałam przez okno smutnym wzrokiem, dalej się uśmiechając. Po chwili spojrzałam na niego. Też był jakiś taki... przygnębiony. Miał łzy w oczach... naprawdę. Ja nie żartuję. 
- Ale dziś poczułam, że moja, nie twoja, tylko moja mama przyszła. - Westchnęłam. Pogadaliśmy jeszcze chwilę. Było miło. 
Poradził mi bym poszła się położyć i posmarowała się żelem. Odmówiłam. Musiałam iść pomóc z obiadem. 
- Muszę iść pomóc. 
- Powinnaś odpocz...
- Chciał powiedzieć coś, ale zrezygnował. Spuścił głowę, a ja się uśmiechnęłam sama do siebie. - Idź pomagać. Skoro tu mieszkasz, to się przydasz do czegoś. - Udawał obojętnego, ale martwi się. Ja wiem, że pod tym zimnym draniem jest troskliwy i kochany chłopak. Teraz już tak. 
Wstał z okna. Chciał już iść do swojego pokoju, ale się zatrzymał. 
- Ej. A to, za co byłaś dziś przebrana... to co to było? - Przekrzywił głowę. 
- Aaa... to był Stinky ass. Po naszemu to pierdzący tyłeczek. - Zaczęłam się śmiać. Zaczęłam tańczyć, który zawsze ten tyłeczek tańczy. Wyglądało to jakbym robiła kaczuszki, ale jeszcze tyłeczek do tego. Ale skończyłam, bo zobaczyłam, że Malik patrzy na mnie jak na zwykłą idiotkę, która zachowuje się jak 4-latek.  Jeszcze trochę potańcowałam, żeby nie było. 
Myślałam, że odpowie mi jakimś chamskim tekstem. 
- To... było słodkie. - Powiedział niby słodkie słowa, ale chłodno. Poszedł... 

_____________________
Chyba zrezygnuje z tego bloga... nie wychodzi mi już całkowicie pisanie. Pewnie niektórzy z was napiszą ,,Nie usuwaj bloga!'', by mnie pocieszyć czy coś... Smutne. 
Ale liczę na krytykę/opinię. A nie tylko ,,Świetne, następny rozdział dodawaj!''. -,- 

7 komentarzy:

  1. Hahaha, czemu niby mam napisać złą opinię jeśli mi się bardzo podoba? Przecież piszesz świetnie. :) i plis nie usuwaj tego bloga, bo jest bardzoo ciekawy !

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z komentarzem wyżej :D Piszesz świetnie i nie usuwaj !

    OdpowiedzUsuń
  3. Krytyka? Ja się trochę znam na opowiadaniach i nie widzę, żadnych błędów, ani niczego innego, ale powiem Ci, że z każdym rozdziałem Ci o wiele lepiej idzie. I nie mów, że nie wychodzi Ci całkowicie pisanie, bo to jest nie prawda!!
    To jest jeden z lepszych blogów jakie czytam i nie wyobrażam sobie, żebyś Go usunęła. (; Załamałabym się.
    A co do tego rozdziału to taki słodki pod koniec, ale też trochę smutny i mi się to bardzo podobało. (;
    Oczywiście czekam na następny rozdział. I zapraszam do siebie, bo dziś dodaję nowy rozdział. (:
    El Malikowa

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja również nie chcę żebyś usunęła. Czytam tego bloga i za każdym razem mi się podoba. :) Nawet chciałabym Ci podziękować za te wspaniałe opowiadania. :) Proszę nie usuwaj. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdziała jak każdy czekam na NN

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo lubię właśnie takie opowiadania, w których coś się dzieje. W tym właśnie jest to ,,coś" , że aż czuję te emocje. To jest jeden z najlepszych blogów, które czytałam. :) Nie usuwaj proszę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Aww już mi brakuje słów do kolejnych rozdziałów, chyba pójdę poczytać słownik ;) Nie wiem czy mi szkoda, czy się cieszę, że Zayn wygrał. Lubię jego mamę, jest taka sympatyczna :) A ta nauczycielka taka wredna. Lubię jak rozmawiają, to prawda, czuć emocje. Bardzo lubię twoje opowiadanie i idzie Ci naprawdę niesamowicie, jestem pod wrażeniem twoich postępów od pierwszego rozdziału. Wciągnęłam się w to opowiadanie! Więc tak jak niektóre poprzedniczki poproszę: nie usuwaj tego bloga ;* bardzo lubię tu zaglądać :)
    Miałam coś jeszcze pisać ale zapomniałam ;) może później :)
    Beti:)

    OdpowiedzUsuń