środa, 5 czerwca 2013

Rozdział trzynasty.

Weszłam do mojej klasy, była godzina wychowawcza. 
- Musimy zniszczyć inne klasy i wygrać! Musimy, rozumiecie? Postaracie się, prawda?! - Krzyczała nauczycielka. Nikt nie okazywał żadnych emocji, prócz niej. Pytała dlaczego nie chcemy wygrać, żebyśmy trochę dali entuzjazmu. 
- Ale... co będziemy z tego mieli? - Powiedział nagle Justin. Ona spojrzała na niego pytającym wzrokiem. 
- No co? My będziemy ryzykować życie i nic nie będziemy z tego mieć? - Wstał. Ocknęła się w końcu.
- Jak wygramy... te trzy konkurencje to... postawię wam pizzę! - Wykrzyknęła, a nagle każdy zaczął krzyczeć, ja też. Lubię darmową pizzę. 
- Wygramy, na pewno! 

Wyszliśmy klasą na boisko, przebraliśmy się w stroje do wf-u. Ćwiczyli wszyscy prócz Justina. Było to trochę niesprawiedliwe. On wykonywał każdemu polecenia, a pani siedziała sobie na ławce i słuchała muzyki. Pouczał nas, a sam by pewnie nie pobiegł z pałeczką sztafetową.
- Jeśli będziecie tacy słabi, tak bardzo słabi i wasz start będzie spóźniony, to to nie wyjdzie! - Wymachiwał tą pałeczką dalej. Powaga zeszła mu z twarzy, gdy spojrzał na mnie. 

- Selena. Chodź tu, kochanie. - Mówił słodkim głosem. Zrobiłam co kazał. 
Złapał moją dłoń, otworzył ją i włożył mi pałeczkę do tej dłoni. 
- Jeśli przekazujesz tą pałkę musisz... nie, lewą ręką, nie. - Uczył mnie jakby jak mam trzymać. Niby się nie wydaje trudne trzymanie głupiej pałki w ręce. A jednak...
Po kilku minutach męczarni.
- Nasza Selenka jest świetna! Spróbujmy jeszcze raz. - Uśmiechał się szeroko.
- Nie ma lepszej komedii od tego. - Mówił nagle ktoś za mną. 
Patrzył na nas od... ilu? 
Otworzyłam szeroko oczy i wypadła mi z rąk spocona już żółta pałka. Jus podszedł do niego wolnym krokiem. 
- Zamiast nas oglądać i kraść naszą strategię, może byś ćwiczył ze swoją klasą! - Stanął w miejscu i patrzył na niego złym wzrokiem. Malik zaczął mu się śmiać. On tak słodko wygląda jak się śmieje. 
- To wy jakąś strategię macie? - Złożył ręce na klatce piersiowej. Mój przyjaciel odpowiedział mu sarkastycznym śmiechem. 
- Zayn... tylko nie płacz jak wygramy. - Był przekonany, że wygramy. A potem będzie zonk. Gryzłam nerwowo wargę i patrzyłam na to wszystko. 
- Moja klasa nie jest zainteresowana zawodami. Mamy ważniejsze sprawy na głowie. Ale twoja klasa na pewno wygra. - Mówił dalej Malik. Chciałam coś powiedzieć, ale dokładnie nie wiem co. 
- Więc chodzi ci o to, że uczestniczenie w tych zawodach to głupota i dlatego, że my jesteśmy głupi, wygramy? Przegiąłeś...
Wkurzył się zdejmując swoją bluzę. Wszyscy od razu zaczęli go przytrzymywać, ja też. Słyszałam jak tamten mówił ,,Beznadzieja''. Puściłam więc go i podeszłam do Zayna. 
- Co jest beznadziejne? - Patrzyłam na niego zła. Przekrzywił lekko głowę i spytał o co mi chodzi. 
Westchnęłam i ścisnęłam pięści. Justin się uspokoił. 
- Dlaczego dawanie z siebie wszystkiego jest beznadziejne? Nie będziesz się starał, więc wygramy? A tak poza tym... cała szkoła gra. My jesteśmy przeciwko was, więc wasza klasa też gra. I Justin jest dobry w sporcie, szybko biega! Nie wiesz o tym, dlatego tak mówisz? Tylko dlatego, że myślisz, że przegrasz. Tchórz! Ale słyszałam, że przegrany kogut pieje głośniej. - Uśmiechnęłam się pod nosem. Wkurzył się, że nazwałam go tchórzem i kogutem. 
- Kogut? Kogut?! - Krzyczał widocznie zły. Też byłam zła... bardziej niż on, to pewne. Potwierdziłam jego słowa. Zmarszczył brwi i patrzył na mnie jak na największego wroga. Przegryzłam tylko wargę. 
Poszedł sobie, my już też. 

Gdy wróciłam do domu zastałam pusty dom. Weszłam do swojego pokoju. 
Tam zobaczyłam ciasto na talerzyku i wielki napis ,,Gratulacje dla Seleny! KOCHAMY CIĘ!''. Uśmiechnęłam się sama do siebie szeroko i nagle zza łóżka wyskoczył mój tata, mama i ojciec chłopaków. Przytuliłam ich mocno i dziękowałam. Pytali o 34 rzeczy naraz. Było to miłe, ale też wkurzające. 
- Wiedziałam, że dasz radę, kochanie. Jestem taka dumna, ooo... - Mówiła Trisha wyjmując bluzkę z Rihanną. Prawie się poryczałam ze szczęścia.
Riri jest moją boginią. Zaczęłam jej dziękować tysiąc razy. To bardzo kochane. 
Wieczorem rozmawialiśmy wszyscy już o zawodach. 
- To ty zamierzasz przyjść na te zawody? Mamo, błagam... - Jęczał Zayn leżąc na kanapie. Jego rodzicielka i tak upierała się, że przyjdzie. Mi to różnicy nie robiło. 

Wstałam około 6:45. Naszykowałam się do szkoły, zjadłam coś i wyszłam. 
Siedziałam już potem z Demi i Taylor w takiej oddzielnej sali. Nie lekcyjnej, tylko takiej gdzie można się przebrać, pogadać, odrobić lekcję. Ubrałam się na maskotkę szkolną. Nie było widać nic mojego. Nawet włosów, więc nikt mnie nie poznał. Wyszłam na zewnątrz, bo zaraz miały być zawody. Dalej w tym stroju. 
Zauważyłam Czarnowłosego. Uśmiechnęłam się chytrze. Wykorzystałam to, że mnie nie rozpozna i podeszłam i klepnęłam go w dupę. Tak, zrobiłam to. Odwrócił się i zaczął jęczeć. Zaśmiałam się i zaczęłam uciekać. Pech chciał, że musiałam się potknąć i on mnie złapał i usadził na ławce. 
- Kim ty jesteś? - Trzymałam mocno głowę maskotki, by mi jej nie zdjął i nie skapnął się, że to ja to zrobiłam. Niestety... był silniejszy. Zobaczył moją głowę. Otworzył szeroko oczy. Ja się zaczęłam denerwować i robić minę pobitego psa. Patrzył na mnie złowrogim, bardzo złowrogim wzrokiem.
- Ty idiotko! - Mówił łapiąc w dłoń mój policzek i targając nim. Jęczałam, bolało. Puścił po chwili, dalej był wściekły. Rzucił we mnie głową tej maskotki. Bolało, bo dostałam w głowę.
Westchnął i odszedł. 
Nie wiem jak mogłam zrobić taką głupotę. Nienawidzi mnie jeszcze bardziej. 

Weszłam już na boisko. Byłam maskotką. Pierwszą konkurencją było bieganie w workach. Nasza klasa wygrała! 
Drugą konkurencją było przepychanie linii. Trochę to trwało. Ja zachowywałam się jak idiotka, skakałam, krzyczałam, żeby dali radę, by ciągnęli. Wstydu sobie narobiłam, bo Zayn na mnie patrzył, bo on nie uczestniczył w tych pierwszych zawodach. Tak samo ja i Demi. 
- Damy radę! Musimy dać radę! - Krzyczała nauczycielka cała spocona. Przegrywaliśmy prawie. Ktoś z naszej grupy, tuż-tuż przekraczał linię, ale Biebs wziął się w garść i mooocno pociągnął. Nasza konkurencja upadła. Od razu wskoczyłam na ramiona Justinowi i zaczęliśmy krzyczeć. 
- Udało się, udało się! 
Jak tak się przytulałam, spojrzałam na chwilę na Zayna. Patrzył na mnie i Jusa.
Nie wiem czy był zły, smutny, a może... zazdrosny?! Zayn, zazdrosny. Zayn Malik zazdrosny. Nareszcie! Parsknął śmiechem cichym i przewrócił oczami. 
- Proszę dać mi listę uczniów biorących udział w wyścigu. - Krzyknął dyrektor szkoły. Wyczytał moje imię, więc szybko poszłam się przebrać. Byłam podekscytowana. Jak wróciłam zobaczyłam Kidrauhla siedzącego obok rozgrzewającego się Malika. 
- Myślisz, że wygrasz? Nie musisz się rozgrzewać. Najszybszym zawodnikiem jestem. Najlepszy na końcu. - Przechwalał się. 
- Dobrze. - Odpowiedział krótko Zayn wiążąc sznurówki. Czyli oni razem się ścigają? Świetnie. Los jest niesprawiedliwy. Czemu akurat oni musieli razem?! 
Taylor już ustawiała się, by gonić się z Amandą z klasy ,,mądrych dzieciaków''. Poszłam jej kibicować. 
Zaczęły biec, ja z Demi krzyczałyśmy i skakałyśmy najgłośniej i najwyżej z wszystkich ludzi zgromadzonych. 
Spojrzałam w prawo i widziałam, że Justin, Zayn i sędziowie dwaj idą na linię. Bo potem ja dam Jusowi przedmiot ten i on walczy z Malikiem.  
Taylor przekazała pałeczkę nauczycielowi szybciej niż jej rywalka. Na szczęście. Teraz nauczyciele się ścigali. Poszłam szybko się ustawić, bo zaraz mi dadzą i ja muszę się ścigać. Czułam swój wzrok Mulata na mnie. Widziałam jak się uśmiecha ironicznie patrząc na mnie. 
Nasza wychowawczyni potknęła się i upadła. Zaczęłam drzeć się, by wstawała i biegła. Jej przeciwnik był na przodzie. 
- Nauczycielko! Szybko! Błagam, szybko! - Krzyczałam jakbym miała zaraz się popłakać. Wychowawca naszych rywali był już blisko MOJEJ przeciwniczki. Darłam się jeszcze głośniej.
Nagle wstała... co za zbawienie. 
- No nie! To się nie uda... - Krzyczała Demi zdenerwowana. Pan Ravel dobiegał już, ale nagle Ona rzuciła mi pałkę. Rzuciła. Teraz czy wygramy zależy ode mnie czy złapię, czy nie!
Podskoczyłam bardzo, bardzo wysoko. Wszyscy zaczęli krzyczeć, piszczeć. Kate już biegła. Złapałam. Złapałam! Udało się. 
Zaczęłam biec ile sił w nogach, by ją dogonić. Byłam daleko, ale jak się spięłam to byłam nagle tuż-tuż za nią. Byłam uśmiechnięta od ucha do ucha
- Selena! Selena! Biegnij! Skarbie, biegnij do mnie! - Krzyczał podskakując Justin. Jego przeciwnik, Zayn patrzył na niego jak na idiotę. On stał spokojnie, jakby mu to wszystko zwisało. W sumie chyba to była prawda. 
Biegłam, biegłam, biegłam, zagryzłam wargę i prześcignęłam ją! PRZEŚCIGNĘŁAM! 
Już mnie kolka łapała, ale nie mogłam się poddać. Chcę wygrać. 
Chłopak, któremu miałam podać już się przygotowywał. Jego przeciwnik tak samo.
Wyciągnęli obydwoje rękę. 
Przepraszam Zayn, ale zwycięstwo należy się naszej klasie. Justin. Wierzę, że wygrasz to.
Chwila... Zayn przemienia się miejscami z Justinem? Komu mam podać? Chwila, czemu Zayn ma żółta, tak jak nasza drużyna koszulkę? Nie wiem co robić. Zayn patrzy na mnie. Patrzy na mnie z uśmiechem. Pierwszy raz. Zayn wyciąga do mnie rękę! Biegnę, biegnę i podaje Jemu piłkę. Nie Justinowi. Zaynowi! Ale on unika mojej dłoni. Teraz zauważyłam, że to tylko moja wyobraźnia. Wszyscy stali na swoich miejscach. 
Malik wybiegł, a ja zatrzymałam się dalej z pałeczką w ręce. 
- Głupia. - Mówił pod nosem przebiegając obok mnie. Wszyscy zaczęli krzyczeć.
- Selena! Selena! Dawaj pałkę, pałka! - Krzyczała osoba, której miałam podać. Szybko się ocknęłam i mu dałam.
Wszystko zniszczyłam.

______________
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale nie miałam czasu, niedługo koniec roku, trzeba się wziąć w garść. Ostatnio weny nie mam. Ale mam nadzieję, że CAŁKOWICIE nie zniszczyłam tego rozdziału. 
Następny będzie po 6 komentarzach. Kocham. 

9 komentarzy:

  1. Świeetny! Czekam z niecierpilowścią na następny!!
    Pozdraiwam i zapraszam do mnie.
    http://imagine-give-me-reason-to-live.blogspot.co.uk/
    http://just-live-a-moment.blogspot.co.uk/
    http://when-the-dreams-come-out.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny ! :) już nie mogę się doczekać następnego. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Supeer :* Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział bajeczny. *-*
    Zapraszam na 43 rozdział. (: http://little-things-about-love.blogspot.com/2013/06/forty-three.html … Liczę na komentarze, bo wiele to dla mnie znaczy. (:

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na następny. <3 Myślę, że będzie wspaniały tak jak ten. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mogę się doczekać następnego. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Kolejny świetny rozdział! Sorki, że dawno mnie nie było, ale miałam szlaban na neta i teraz dopiero nadrabiam :) Ten moment z klepaniem Zayna po tyłku - niemal się popłakałam ze śmiechu :D Dużo się dzieje na tych zawodach - fajnie ;) Ciekawi mnie komu w końcu podała tą pałeczkę, więc idę do następnego rozdziału :)
    Beti:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja czytam!! Chyba za szybko ;) Przecież podała ją Justinowi :) A kto będzie pierwszy na mecie?
      Beti:)

      Usuń