Nie mogłam w to uwierzyć. Stałam jak osłupiała. Ocknęła mnie nauczycielka, którą lubiłam i myślę, że ona mnie też tolerowała. Chyba. Patrzyłam na nią, a ona zaczęła mnie tulić.
- Selenko! Selenko! Jestem taka dumna! Wiedziałam, że gdzieś w środku jesteś mądra. - Mówiła ściskając mnie za każdym nowym słowem coraz mocniej. Lekko się uśmiechałam. Też byłam z siebie dumna, ale musiałam iść podziękować Zaynowi. Po chwili zrozumiałam co ona mi powiedziała. ,,Wiedziałam, że gdzieś w środku jesteś mądra''. To miał być komplement czy co?
Gdy wyrwałam się z jej ramion podbiegłam do Niego. Zaczęłam przy nim podskakiwać ze szczęścia.
Patrzył na mnie i widziałam, że podniósł lekko kącik ust. Jeszcze bardziej się ucieszyłam. Wyciągnął nagle dłoń do przodu jakby prosił mnie do tańca. Podałam mu rękę i zaczęłam nią wymachiwać i się uśmiechać dalej. On mnie uspokoił i zrobił się zły.
- Co Ty robisz?! Nie proszę cię, byś podała mi rękę i zaczęła jak jakiś głupek wymachiwać. Chcę to zdjęcie... to z dzieciństwa. - I wypuścił swoją wielką dłoń z mojej. Trochę posmutniałam. Poszperałam po kieszeniach i wyjęłam zdjęcie, było trochę pogniecione, ale co tam. I tak je pewnie wyrzuci zaraz, też bym to wyrzuciła. Ale wracając... podałam mu tą kartkę, szybko ją zabrał i schował, włożył ręce do kieszeni i usiadł na chwilę na ławce. Nagle Justin podbiegł do mnie jak szalony i wziął mnie na ręce i zaczął się kręcić. Zaczęłam się śmiać.
Postawił mnie, złapał za ramiona i dał buziaka... w policzek, nie ma się czym martwić na szczęście.
- Jestem taki dumny! Moja krew... - Mówił patrząc na mnie z uśmiechem. Odwzajemniłam gest i podziękowałam, ale się nagle zaśmiałam.
- Twoja krew?! Znowu jesteś w NAJGORSZEJ pięćdziesiątce. Ale i tak Cię kocham idioto. - Zaczęłam targać mu włosy i się uśmiechać. Po chwili Demi i Taylor podbiegły do mnie i zaczęły mi gratulować. Czułam się zaszczycona.
Zayn wstał z ławki nagle i zaczął iść, ale przeszkodził mu głos, który go zatrzymał.
- Ej! Zayn Malik... Tak, Ty drogi chłopaczku. Czy Ty jej czegoś aby przypadkiem nie obiecałeś? - Stanęła jak modelka nauczycielka, z którą się przytulałam. Nie zrozumiałam o co chodzi.
- No co? Nie pamiętasz? Najlepszy uczeń w szkole nie pamięta co obiecał? Bierz ją na plecy. - Mówiła ostro nauczycielka uśmiechając się chytrze. Otworzyłam szeroko oczy. Teraz to już każdy wiedział o co jej chodzi.
- Ale proszę pani... - Chciałam coś powiedzieć. Wszyscy się nagle zebrali i patrzyli na nas. Chciało mi się płakać.
- Nie ma ,,ale''! Obietnica to obietnica! - Nie dawała za wygraną. Podbiegłam do niej i zaczęłam prosić i składać ręce jak do modlitwy. Chłopak pewnie już był zły na mnie albo na Nią.
- My odwołaliśmy to, naprawdę. Jest wszystko dobrze! - Dalej ją prosiłem i byłam przerażona. Malik patrzył stojąc.
Ona jest wkurzająca jednak. Nie ma fajnych nauczycieli na tym świecie.
- Bierzesz ją w tej chwili na plecy. - Mówiła ciągnąc mnie za rękę w jego stronę. Zaczęłam go przepraszać i miałam minę jakbym miała zaraz się popłakać. Pani zaczęła mnie ciągnąć dalej, a każdy z tyłu zaczął krzyczeć ,,Bierz ją na plecy!''
- Stop! - Krzyknęłam wyrywając się jej. Każdy ucichł. Podbiegłam kawałek do Niego.
- Nie zrozum mnie źle, nie mam nic z tym wspólnego.
- Selena, od początku wiedziałem, że pomaganie Tobie nie wyjdzie mi na dobre. Ty tylko same problemy sprawiasz! - Mówił podnosząc głos i patrząc na mnie. Debil. On sam nie jest idealny.
- Co?! Problemy? Jak możesz... - Mówiłam odwracając się w stronę wszystkich ludzi, którzy patrzyli na nas.
- Tak, problemy! Same problemy. - Ostro wypowiadał te słowa. Zabolało mnie to, bo myślałam, że po moim wyniku choć trochę mnie zaczął szanować i lubić. Na marne wszystko.
- Taak? To mam im powiedzieć, że mieszkamy razem? - Uśmiechnęłam się chytrze.
On otworzył szeroko oczy i podniósł głos jeszcze bardziej.
- Zwariowałaś?!
- No to co mam zrobić? - Jęczałam patrząc w podłogę. Słyszałam tylko szepty dziewczyn z równoległej klasy i jak Demi gadała coś do Taylor. Ale nie zrozumiałam.
- Udajesz głupią, a i tak dostajesz to co chcesz. Nie cierpię takich jak Ty. - Jeszcze bardziej mnie to zabolało. Odwrócił się plecami do mnie, schylił się.
- Wskakuj! - Mówił, ale ja protestowałam. Teraz, po takiej rozmowie? Gdy tak odmawiałam złapał mnie mocno za nadgarstek i siłował się ze mną. Próbowałam się wyrywać, ale on nie ustępywał.
- Puść mnie!
Stanął już normalnie i co chwila mnie jakby zmuszając. Nagle podbiegł Justin.
- Jak ona nie chce, to nie chce. Ile razy trzeba Ci to tłumaczyć? Puść jej rękę. - Mówił jak jakiś... gangster.
- Znowu Ty? - Zayn przeciągał każde słowo i przewrócił oczami. Mój przyjaciel się wkurzył i zaczął szarpać go za rękę, by mnie puścił. Puścił.
Patrzyli na siebie jak na wrogów. W sumie chyba nimi byli. Nie wiem jak to nazwać, ale nagle Biebsowi zeszła złość z twarzy, skierował swój wzrok na mnie i słodko zaczął się uśmiechać.
- Mówiłem Ci, że jestem z Ciebie dumny? W zamian za to, że tyle się trudziłaś, przeniosę Cię na plecach po całym boisku szkolnym. - Powiedział łapiąc mnie za nadgarstek i ciągnąc w swoją stronę. Malik się wkurzył i wziął mnie za drugi nadgarstek i mocniej pociągnął do siebie. Wyglądało to jakby mnie przytulił, ale tylko mnie do siebie przykleił. Uśmiechnęłam się lekko do siebie.
- Ooo... Nie będziesz mi jej zabierał jak ona nie chce, żebyś ją sobie brał. - On naprawdę nie umie składać porządnych zdań. W sumie ja też.
Mówiąc to ciągnął mnie dalej za tamten nadgarstek. Czułam się jak lalka, ale zamiast ich uspokoić stałam i zostawałam przenoszona od jednego do drugiego. Podobało mi się to. W końcu Bieber wygrał i podbiegli do niego jego koledzy i założyli mnie tak jakby na Jego plecy. Poddałam się, ale i tak byłam na niego zła. Wolałabym być na Maliku, więc po chwili się wkurzyłam i zaczęłam go bić.
- Puść mnie, idioto, puszczaj! Justin, błagam! - Mówiłam jęcząc i waląc go po plecach.
- Selenko, trzymaj się! - Darł się uśmiechając się od ucha do ucha i biegając po korytarzu.
Za nami biegły moje przyjaciółki. Odwróciłam się i patrzyłam na Niego. Był... smutny albo wściekły, ale potem zobojętniał, schował ręce do kieszeni i poszedł sobie. Posmutniałam. Już nie miałam siły się drzeć. Wybiegliśmy na boisko, przebiegliśmy go, a Taylor go dogoniła i zaczęła go pić po głowie i przez to mnie puścił.
Nie odezwałam się nic. Usiadłam na ławeczce i złożyłam ręce.
- Posrało Cię?! Myślisz, że dlaczego ona się uczyła? By On ją wziął na plecy, cioto ludzka! - Krzyczała Demi stojąc naprzeciwko niego.
- Selena... ty dalej lubisz tego dupka? Nawet po tym jak cię upokorzył przy całej szkole?! - Darł się i dyszał.
Zastanawiałam się chwilę i zrobiłam minę jakby ktoś zabrał mi lizaka.
- Nie lubię go! Ma cięty język, ocenia ludzi po okładce, jest samolubny... Nie ma w nim nawet ziarenka miłości do innego człowieka. Ten osobnik nie potrafi być miły, ba, nawet nie próbuje! I jak można kochać takiego kogoś? - Ostro wypowiadałam każde nowe słowo i patrzyłam w przód. Justin potakiwał poprawiając swoje włosy, a Taylor patrzyła na mnie.
- A więc... nienawidzisz go teraz? - Spytała Demi.
- Nienawidzę! Najbardziej na świecie go nienawidzę! - Krzyczałam tupiąc nogami.
Weszłam do szkoły już uspokojona i szczęśliwa.
- Oo, patrz, to ta Selena! To ona była w tej najlepszej pięćdziesiątce... Zazdrość. - Gadała do jakiejś koleżanki jakaś laska. Uśmiechnęłam się szerzej do siebie i poszłam dalej.
- To ona! To ją upokorzył Zayn! - Mówiła inna dziewczyna do innej koleżanki. Po jej słowach się wkurzyłam, ale mówiłam sobie, żeby się nie dawać wyprowadzać z równowagi przynajmniej dziś. Poszłam dalej, dalej i jeszcze raz dalej.
- To Selena... jak uroczo dziś wygląda! - Znowu usłyszałam jakieś głosy, ale tym razem chłopaka! Uśmiechnęłam się do siebie bardziej niż wtedy i poszłam w stronę sali dla najlepszych uczniów. Tak, do tej klasy! Mam z nimi zajęcia skoro jestem w tej HOT 50. Ale i tak częściej mam zajęcia z moją klasą. Spóźniłam się chyba z 10 minut, bo się bałam wejść.
- Selena Gomez... - Wypowiedział moje imię i nazwisko vice-dyrektor. Przegryzłam nerwowo wargę i poszłam szybko do tyłu. Zayn mnie nawet nie zauważył. Patrzyłam na niego i na jego ,,koleżankę''.
Nie chodzi o Miley, bo ona nie przychodzi ostatnio do szkoły. Na szczęście.
- Uuu, jakie to słodkie... - Mówiłam cicho udając, że mnie to nie rusza.
- To za pomoc. - Podsunęła mu pod nos sok pomarańczowy. On krzywo na nią spojrzał, odsunął to od siebie.
- Nie chcę tego. - Czytał i mówił. Patrząc na to zaczęłam się głośno śmiać. Bardzo. Bardzo głośno.
- Słyszałaś? Nie chce! - Śmiałam się głośniej i patrzyłam na jakąś rudą dziewczynę, która siedziała w najbliższej ławce.
Każdy mnie teraz obserwował i kojarzył jako idiotkę. Nauczyciel wstał i podszedł do mnie.
- Chcesz wyjść? - Patrzył na mnie jakbym mu zabiła syna. Przerażał mnie.
Kiwałam głową w prawo i lewo, i straciłam uśmiech z twarzy. Odszedł i poczułam ulgę. Teraz zauważyłam, że Malik też na mnie patrzył. Wystraszyłam się, wzięłam książkę i zakryłam nią swoją twarz. Czułam jak robię się czerwona. Położyłam tą edukacyjną książkę. Widziałam jak On się ze mnie śmieje.
- To ZaNi! Mamy ją. ZaaaaNi... - Ktoś mówił szeptem. A kto mnie nazywa ZaNi? Oczywiście moje najukochańsze przyjaciółki przez które zaraz dostanę pałę. Spojrzałam na nich. Otworzyłam szeroko oczy i dawałam im sygnały, by poszli sobie. Czułam, że zaraz będę mieć lipę.
- Selena! - Krzyknął nagle pojawiając się w progu Justin.
Oczywiście chcieli być niezauważeni przez innych, więc schowali się za drzwiami, uchylili je lekko i... no.
Vice się skapnął, wstał podszedł do drewnianych uchylonych drzwi i spojrzał na moją wspaniałą grupkę. Wspaniała... - to sarkazm.
- Co wy tu... ? Wynocha z mojej sali! - Na razie był spokojny, jak na niego.
- Tu jest Selena! Selena! - Machał do mnie szalony Kidrauhl. Nazywamy tak Justina. Znamy się od małego i dostał od nas takie przezwisko. To dość długa historia, teraz nie ważna.
Pomachałam nerwowo. P. Smith spiorunował mnie wzrokiem, a potem im zamknął drzwi do końca przed nosem.
Na szczęście nic mi potem nie powiedział.
Po lekcji podeszła do mnie jakże piękna i cudowna Jade. Ta która nienawidzi mnie, choć nigdy ze mną nie gadała.
- Niech zgadnę... na egzaminie ściągałaś. - Mówiła patrząc arogancko.
Parsknęłam śmiechem. Chciałam już powiedzieć ,,Spytaj się Zayna Malika, jeśli tak sądzisz, idiotko'', ale się powstrzymałam, bo już za kilka dni byłabym na cmentarzu.
- Uczyłam się. Jak ktoś chce to potrafi, pani idealna. - Zrobiłam wkurzoną minę i odeszłam tupiąc nogą. Przeszłam obok Zayna. Uśmiechnęłam się pod nosem, bo patrzył na to swoje zdjęcie. O dziwo, jeszcze go nie wyrzucił.
______________________
Nie wyszedł, kurde. Liczę oczywiście na komentarze i żebyście głosowali, no! Nie po to dawałam tą ankietę, by nikt nie głosował.
Spędziłam cały dzień prawie nad tym rozdziałem i jeszcze przed snem coś tam jeszcze wymyślałam.
Następny rozdział w................... nie wiem xd
wtorek, 28 maja 2013
wtorek, 21 maja 2013
Rozdział jedenasty.
Siedziałam dalej, wkuwałam. Nagle zapomniałam w ogóle co mówił Jacob. Odwróciłam się, wkońcu oderwałam oczy od książki i powiedziałam do niego.
- Coś mówiłeś, Jacob?
- Ah! Zamknij się! - I wyszedł trzaskając drzwiami. Trochę było to dziwne, ale też zabawne.
Znowu zaczęłam się od nowa uczyć.
Nagle dostałam czymś w łeb. Stertą kartek, złączonych razem spinaczem. Spojrzałam na Zayna i zrobiłam pytającą minę.
- Spisałem na tych kartkach jakie mogą być pytania na egzaminie, jest on już jutro. Przeczytaj sobie to ze dwa razy przed snem i się wcześniej połóż.- Powiedział patrząc w monitor. Uśmiechnęłam się do siebie, że dla mnie to zrobił.
- Teraz to zrobiłeś? Dla mnie? Wzruszyłam się... - Mówiłam słodko patrząc na niego z uśmiechem, choć wiedziałam, że na mnie nie patrzy.
- Ej! Mówię, że masz to przeczytać i iść wcześniej spać! Nie gadaj głupot.- Krzyknął. Jaki nadpobudliwy. Nie trzeba krzyczeć bym zrozumiała. Zrobiłam lekceważącą minę i odwróciłam się w stronę kartek.
Czytałam i czytałam. On dalej robił coś na komputerze.
Szybko mi wchodziły te regułki i inne te do głowy. Jednak nauka nie jest tak trudna. Poukładałam sobie wszystko na biurku, by mieć miejsce na nowe książki.
- Ah, ah, o tak! O Jezu, tak! - Krzyczało coś z komputera. Zobaczyłam, że Zayn siłuje się z komputerem i chce wyłączyć porno, które leciało.
- Ja tego nie włączałem! Zamknijcie się! - Krzyczał. Ja zaczęłam się śmiać.
Po chwili wyłączył, a ja zaczęłam się głośniej śmiać jak debil. On tylko spojrzał na mnie groźnym spojrzeniem.
Zaczęłam czytać pytania, a Zayn potem mnie pytał z nich. Byłam nauczona. Miałam nadzieję, że będą właśnie TE pytania na egzaminie. Przeglądałam jeszcze przez chwile te pytania, by pamiętać je i mieć je w jednym palcu.
- Dobra! Umiem! - Uśmiechnęłam się i zwróciłam swoją głowę w stronę łóżka, bo tam siedział Malik, a zobaczyłam tam... jak spał. Zasnął u mnie na łóżku! Na moim łóżku! To piękne.
Podeszłam po cichu do niego, pogłaskałam go, bo tak to nie da mi się nigdy się dotknąć, więc chyba mogę skorzystać. Przykryłam go lekko kołdrą. To cudowne. Ciekawe jaka będzie jego reakcja jak się rano obudzi koło mnie!
Zaczęłam się śmiać wyobrażając sobie jego reakcję, ale się uciszyłam po chwili. Zrozumiałam, że to przeze mnie zarywa noce... Mam wyrzuty sumienia.
Taki oziębły Zayn Malik śpi właśnie w ten oto słodki sposób. Wydaje się jakby był aniołem, grzecznym, milutkim chłopakiem... a jednak, pozory mylą.
- Dziękuję. - Powiedziałam uśmiechając się w jego stronę. Położyłam się obok niego i uczyłam się jeszcze przez jakieś 20 minut. Chciałabym, by ten egzamin był później... Na przykład w następnym miesiącu. Bym więcej z Nim spędzała czasu, ale pewnie go już męczę.
Zasnęłam. Obok Niego...
Gdy rano się obudziłam, nie było go już w moim łóżku. Zawiedziona byłam. Chciałam zobaczyć jego reakcję. Jak zeszłam nic o tym nie wspomniał. Może ma to szczerze głęboko gdzieś? Chyba tak. Szłam z nim do szkoły. Nic się nie odzywał. Tylko jeździł pierwszy raz przy mnie na desce. Ma talent nawet do tego.
No idealny, idealny.
Szłam korytarzem, a on troszkę przede mną. Gdy zabrzmiał dzwonek, czas na egzamin. Byłam zestresowana. Mulat miał egzamin w innej sali... dla tych takich mądrzejszych.
- Powodzenia. - Powiedział chłodno, gdy wchodził do swojej klasy. Uśmiechnęłam się do siebie sama.
- Po co udajesz takiego chłodnego? - Mówiłam sama do siebie uśmiechając się dalej. Westchnęłam po cichu, poprawiłam sobie plecak i weszłam do swojej sali. Trzęsłam się cała.
Pani rozdała kartki. Wzięłam długopis. Szczerze? BAARDZO trudne to to nie było, ale najłatwiejsze też. Ale mam nadzieję, że dałam radę. Skończyłam, odłożyłam długopis i obserwowałam klasę. Wszyscy zacięcie pisali, oprócz oczywiście Demi i Justina. On to w ogóle nic nie umiał na pewno. Można to było zauważyć po jego minie.
Zaczęłam się po cichu śmiać, ale się uciszyłam, bo jeśli nawet ktoś westchnie to przerywają cały egzamin. Bez sensu, no ale cóż. Nauczycielka zaczęła zbierać karty. Westchnęłam głośno czując ulgę.
Już można było się normalnie po klasie przechadzać, więc podeszłam do Biebsa, Demi i Taylor.
- Jezu, jakie trudne! Jakieś systemy, wojny, epidemie, sremie, gównemie. - Mówił zły Jus, a ja się tylko śmiałam.
- Nie było aż tak źle... Ale i tak nie uda się. - Powiedziałam cicho.
- A właśnie, uczyłaś się? - Odezwała się Tay. Potaknęłam szybko i chciałam już wykrzyczeć, że to On mi pomagał w nauce.
- Ty i nauka? - Ktoś wykrzyknął. To była dziewczyna, której nie trawiłam. Co chwila tylko wytykała mi jaka jestem nie mądra lekko mówiąc. - Zobaczymy jak za trzy godziny już będą wyniki.
Już?! Za trzy? Od razu otworzyłam szeroko oczy.
- Znów Ci się udało. Gratulację! Jesteś najlepszy. - Mówiłam kładąc dłonie na policzkach i dalej promieniejąc.
- Uczyłam się pierwszy raz w życiu. Jak mogę NIE mieć idealnego wyniku? - Był taki obojętny na to wszystko. Chciałam mu wygarnąć, że powinien się cieszyć, ale nie chciałam być nie miła. Nastąpiła cisza. Patrzyłam na ludzi, którzy płakali, bo mieli najgorsze wyniki.
- Ty też... - Powiedział patrząc na tablicę. Spojrzałam pytająco na niego, bo nie wiedziałam o co chodzi.
- Nie widziałaś jeszcze? - Zrobił zdziwioną minę.
- Ja? Ja?! Hurraa! Czekaj, co?! - Cieszyłam się, ale nie mogło to do mnie dotrzeć, więc się ogarnęłam.
Szybko zaczęłam biec w stronę wykresu. Znowu się pchałam. Patrzyłam na najlepszą 50- tkę.
A jednak... miał rację. Udało się! Byłam na 50- tym miejscu, ale byłam w tych najlepszych!
______________________________
Przepraszam, że tak długo rozdział nie dodawany, ale weny nie miałam! Mam nadzieję, że będą komentarze i opinie!
5 komentarzy = NEXT! ♥
piątek, 17 maja 2013
Rozdział dziesiąty.
I dupa. Myślałam, że idiota mnie pocałuje, a tu nic. Tylko przybliżył bliżej swoją twarz, parsknął śmiechem i odszedł. Słyszałam krzyki z okna. To Justin. Widziałam z daleka jego żyłę na szyi. Czemu on jest tak zazdrosny?! Wie przecież, że między nami nic nie będzie. Znaczy pomiędzy Jusem a mną... A może myśli, że się uda? Współczuję mu, jeśli tak sądzi. Niestety, to tylko przyjaciel.
Gdy weszłam do szkoły były gadki, każdy za mną chodził, a ja uradowana, że mi pomoże nic się nie odzywałam.
Szybko minął szkolny dzień. Wróciłam z dziewczynami. Chciały mnie odprowadzić, ale jak były odwrócone i patrzyły na rowerzystę, który wpadł w samochód, szybciutko się wymknęłam i zaczęłam biec ile sił w nogach. Co z tego, że chyba z 5 razy się wywaliłam przez rozwiązaną sznurówkę. Selena Gomez przecież nie umie wiązać sznurówek. Nawet tego nie umie. Czemu myślę o sobie w trzeciej osobie?
Kolacja. Miła atmosfera. Wszyscy gadali, oprócz oczywiście Zayna.
- Zayn... Uśmiechnij się. Cały czas taki nadęty chodzisz! Uśmiech! - Krzyknął jego tata waląc lekko w stół.
On uśmiechnął się ironicznie.
Na co potem powiedział ciche ,,Pasuję?''. Jego mama przewróciła oczami. Ja bym z takim dzieciakiem nie wytrzymała, ale takiego przystojniaka, dziecko bym mieć chciała.
- Selenko, co Ci przygotować jako przekąskę po nauce? - Uśmiechnęła się do mnie rodzicielka Zayna.
Zastanawiałam się chwilę, ale gdy chciałam powiedzieć to Jacob powiedział.
- Ona i nauka? To sen? Śmieszne... - Parsknął śmiechem. Lubię dzieci, są takie słodkie i ogólnie, ale on mnie tak denerwował. Ale i tak go lubiłam. Ja nie mam tak, że kogoś nienawidzę. Nawet jak mówię, że nie cierpię Miley, to nie prawda. Mam do niej jakiś tam szacunek. Może jest inna niż mi się zawsze wydawało?
Mniejsza.
- Rób od dziś dwie porcje... - Odezwał się nareszcie Zayn.
Mama jego otworzyła szeroko oczy.
- Ty się będziesz uczył? - Przeciągała każde słowo. - Nie wierzę! Co się stało?
- Nie może to być nic tłustego czy za słodkiego. To może źle wpływać na jej pamięć. Chleb pszenny i oliwa z oliwek powinna wystarczyć. A teraz idę do siebie. - Mówił wcale nie odpowiadając na pytania, a w ostatnim zdaniu wstał.
Jego mama tylko potaknęła. On tak gadał jakby wiedział wszystko na pamięć. Kurde, też tak chcę. Ale tak zamulająco gadał, aż chciało się spać.
Gdy już wszedł po schodach, ja też wstałam.
- Ja też pójdę. - Po tych słowach, Jacob chciał już powiedzieć, że mam nie iść chyba do Zayna, ale jego mama zamknęła mu buzię i uśmiechnęła się do mnie.
Ona chyba chcę, bym była z Malikiem. Co ja myślę? Mniejsza z tym!
Weszłam do mojego pokoju, a tam On siedział już z książkami przy moim biurku.
Usiadłam. Otworzyłam stronę na jakiejś stronie, kazał mi rozwiązać zadanie 4. Patrzyłam na treść zadania chyba z dwie minuty i robiłam minę ,,WTF?''.
- O Jezu... Nawet tego nie umiesz? - Powiedział prostując się na krześle. Słyszałam nawet jak mówił pod nosem ,,Idiotka''. Przewróciłam oczami.
- Nie możesz zrezygnować ze szkoły po prostu? - Powiedział nachylając się, bym patrzyła mu w oczy. Ja zamiast odpowiedzieć złapałam opuszkami palców końcówki oczu i zrobiłam się ,,na chińczyka'' i wystawiłam język.
- Dzień dobry Zaynie Maliku, jestem sobie... - Mówiłam trzymając dalej się na chińczyka, a potem się zaśmiałam sama z siebie i puściłam palce z oczu.
- Selena! Co Ty robisz? Możesz się skupić? Słuchaj uważnie... Zacznę od podstaw. Użyj ,,x'' jako liczbę, którą chcesz ustalić... - Mówił, mówił i mówił. Ziewałam co chwilę.
- Rozumiesz? - Powiedział. Zaczęłam się śmiać. On walnął ręką o biurko, więc się uspokoiłam.
Mijały godziny. Dosłownie.
- To teraz... - Mówił, ale przerwał by ziewnąć. - Rozwiąż to sama.
- O jezu... Błagam nie. - I opadłam do tyłu już nie mając siły.
- Słuchaj, no! Odpowiedz. Czym jest ,,x'' w tym zadaniu?! - Już się wkurzał.
Usiadłam normalnie.
- Literą z alfabetu! - Klasnęłam w dłonie myśląc, że już rozumiem, a on tylko głośno westchnął. Ogarnęłam się, by go jeszcze bardziej nie wkurzać.
Popatrzyłam chwilę na zadanie.
- Jest liczbą, której... znaczy, nie wiemy co ona znaczy, czy coś? - Powiedziałam patrząc na niego, bo przeczytałam to gdzieś w podręczniku, nie dokładnie, ale chyba się udało, bo On się pierwszy raz do mnie uśmiechnął. To było mega, najlepsze, jsahfkjhfapsdftmhg.
Uśmiechnęłam się. Zaczął zadawać kolejne pytania. Jakoś sobie poradziłam. Z nim matematyka nie jest taka trudna. Może spowodowane było to tym, że była taka napięta sytuacja i co chwila go wkurzałam. Ale jak się uśmiechnął, poszło gładko. Jednak dalej się tylko raz uśmiechnął leciutko.
Patrzyłam co chwila w jego piękne oczy. Takie idealne...
Obydwoje byliśmy zmęczeni.
Była 23. Miał mnie już dość, bo znów nic nie umiałam, bo zaczął gadać o niestworzonych rzeczach.
Usiadł na moim łóżku, po chwili się na chwilę na plecach położył.
- Wiesz czym jest system dziesiątkowy? - Spytał patrząc na mnie przez barierki łóżka, a ja próbowałam powstrzymać się od śmiechu. Leżał na moim łóżku. Na moim! Leżał!
Po kilku minutach uspokoiłam się, on już też nie był taki zdenerwowany i zaczęliśmy normalnie rozmawiać. To był dziwne, ale pozytywnie.
- Ah tak... Czyli musimy się nauczyć systemu binarnego, by porozumiewać się z kosmitami? - Powiedziałam opierając się i ogólnie gadając z nim. Pierwszy raz gadałam z nim tak, tak... na luzie. Ćpał coś? Śmialiśmy się nawet, ale jak on zaczynał się śmiać, to po chwili się uspokajał, bo wiedział, że nie może przestać mnie nienawidzić.
Gadaliśmy, gadaliśmy, gadaliśmy, aż do dwudziestej czwartej.
Ale nagle przestał być milusi. Znowu zaczął gadać o mojej głupocie.
- Jak może być tyle rzeczy, których nie wiesz? - Powiedział wstając, bo tak to siedzieliśmy obok siebie.
Westchnęłam ciężko. Co on sobie myślał?
- A Ty niby wszystko wiesz, pamiętasz? - Powiedziałam. Wyjęłam z szafki biurka kartkę ze zdjęciem zespołu koreańskiego.
Pokazałam, żeby widział co mam w ręce, On obserwował.
- Wiesz kim są Ci ludzie? - Powiedziałam pokazując bliżej. On tylko wzruszył ramionami. Uśmiechnęłam się, że nie wie czegoś co ja wiem. Wygrałam!
- Seohyun, Sooyoung, Sunny, Yuri, Taeyeon, Tiffany, Jessica, Hyoyeon i Yoona... - Mówiłam pokazując na poszczególne osoby. - Widocznie mamy inne zainteresowania i inny ,,rodzaj'' pamięci.
Chyba go zniszczyłam bo nic się nie odezwał.
(Trzy dni później)
- Skup się! Wyprostowane plecy, oczy szeroko otwarte, nie chodź jeśli chcesz się czegoś nauczyć na pamięć. Nie nauczysz się tak! - Krzyczał. Mówiłam po cichu słowa, które właśnie mówił. Na jednej ścianie, na lustrze, na bluzkach, miałam małe takie karteczki, by mi to w nauce pomagało. Chyba każdy wie o co chodzi. Nawet na papierze!
- 1594, inwazja... - Mówiłam do siebie czytając nową karteczkę.
W szkole spałam, bo całą noc się uczyłam codziennie, było strasznie.
- Za Ni! - Krzyknęło nagle coś nad uchem, wzdrygnęłam się, obudziłam.
- 1594, inwazja! - Krzyknęłam od razu.
- Co Ci się dzieję?! Worki pod oczami. - Krzyczała Demi, a za nią Taylor potakiwała, była przejęta. Nagle usiadł obok mnie przejęty Justin.
- Selena! Powiedz co się dzieję... - Pierwszy raz był na tyle spokojny i się nie uśmiechał.
- Coś jest nie tak w twoim nowym mieszkaniu? - Mówił przeciągając.
- Chłopacy!
- Justin! Chłopcy się mówi... - Powiedziała nauczycielka nie zważając na to, że darł się na całą klasę.
- Nie ważne! Chłopcy... Musi być u niej w domu coś nie tak, bo jak chciałem ją odprowadzić, to... uciekła! - Mówił na całą salę. Jego koledzy tylko potaknęli.
Ja za to szybko wyszłam z sali i słyszałam tylko jak Bieber awanturuje się dalej o ten dom. Mi jest tam idealnie, bo z Nim. Niech się nie wtrąca... Ale sumie, to słodkie i kochane.
Wróciłam do domu. Od razu poszłam się z Zaynem uczyć. Gdy skończyliśmy omawiać historią, On robił swoje zadanie, ja swoje. Miło było tak siedzieć w jednym pokoju. Ale i tak nic się on nie odzywał, nie spytał jak minął dzień, zgaduję, że go to nie obchodzi wcale!
Nagle do pokoju wszedł Jacob. Podszedł do Malika i poprosił o pomoc.
- Oh, Jacob, brat teraz pracuję, przepraszam. - Mówił słodko. Dziwiło mnie jak potrafi być miły dla Niego, a dla swoich rodziców i do mnie nie. Ja dalej robiłam swoje.
- Selena! Ej! Ty głupia, idiotyczna małpo! Przez Ciebie ja nie mogę się uczyć, a mój Brat spać! Kim ty jesteś?! Do swojego domu idź! - Krzyczał, ale dla mnie teraz ważniejsza była Geografia.
Dalej wkuwałam sobie do głowy ten głupi przedmiot. Szeptałam do siebie rzeczy, które najciężej mi było zapamiętać.
Słyszałam szurenie krzesła, co oznaczało, że Zayn się odwrócił. Mogę przysiąc, że widziałam kątem oka jak się lekko uśmiecha w moim kierunku.
Zauważył pewnie, że się uczę pilnie. Może jest dumny! Hahahaha, nie, na pewno nie. I tak mnie nie nawidzi.
______________________________________________
Nareszcie! Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale nie miałam czasu, po drugie, brak weny. Nie jestem zadowolona z tego rozdziału. Koślawiec. Mam nadzieję, że napiszecie mi jakieś rzeczy, które są źle i się poprawię :) Kocham, głosujcie.
Gdy weszłam do szkoły były gadki, każdy za mną chodził, a ja uradowana, że mi pomoże nic się nie odzywałam.
Szybko minął szkolny dzień. Wróciłam z dziewczynami. Chciały mnie odprowadzić, ale jak były odwrócone i patrzyły na rowerzystę, który wpadł w samochód, szybciutko się wymknęłam i zaczęłam biec ile sił w nogach. Co z tego, że chyba z 5 razy się wywaliłam przez rozwiązaną sznurówkę. Selena Gomez przecież nie umie wiązać sznurówek. Nawet tego nie umie. Czemu myślę o sobie w trzeciej osobie?
Kolacja. Miła atmosfera. Wszyscy gadali, oprócz oczywiście Zayna.
- Zayn... Uśmiechnij się. Cały czas taki nadęty chodzisz! Uśmiech! - Krzyknął jego tata waląc lekko w stół.
On uśmiechnął się ironicznie.
Na co potem powiedział ciche ,,Pasuję?''. Jego mama przewróciła oczami. Ja bym z takim dzieciakiem nie wytrzymała, ale takiego przystojniaka, dziecko bym mieć chciała.
- Selenko, co Ci przygotować jako przekąskę po nauce? - Uśmiechnęła się do mnie rodzicielka Zayna.
Zastanawiałam się chwilę, ale gdy chciałam powiedzieć to Jacob powiedział.
- Ona i nauka? To sen? Śmieszne... - Parsknął śmiechem. Lubię dzieci, są takie słodkie i ogólnie, ale on mnie tak denerwował. Ale i tak go lubiłam. Ja nie mam tak, że kogoś nienawidzę. Nawet jak mówię, że nie cierpię Miley, to nie prawda. Mam do niej jakiś tam szacunek. Może jest inna niż mi się zawsze wydawało?
Mniejsza.
- Rób od dziś dwie porcje... - Odezwał się nareszcie Zayn.
Mama jego otworzyła szeroko oczy.
- Ty się będziesz uczył? - Przeciągała każde słowo. - Nie wierzę! Co się stało?
- Nie może to być nic tłustego czy za słodkiego. To może źle wpływać na jej pamięć. Chleb pszenny i oliwa z oliwek powinna wystarczyć. A teraz idę do siebie. - Mówił wcale nie odpowiadając na pytania, a w ostatnim zdaniu wstał.
Jego mama tylko potaknęła. On tak gadał jakby wiedział wszystko na pamięć. Kurde, też tak chcę. Ale tak zamulająco gadał, aż chciało się spać.
Gdy już wszedł po schodach, ja też wstałam.
- Ja też pójdę. - Po tych słowach, Jacob chciał już powiedzieć, że mam nie iść chyba do Zayna, ale jego mama zamknęła mu buzię i uśmiechnęła się do mnie.
Ona chyba chcę, bym była z Malikiem. Co ja myślę? Mniejsza z tym!
Weszłam do mojego pokoju, a tam On siedział już z książkami przy moim biurku.
Usiadłam. Otworzyłam stronę na jakiejś stronie, kazał mi rozwiązać zadanie 4. Patrzyłam na treść zadania chyba z dwie minuty i robiłam minę ,,WTF?''.
- O Jezu... Nawet tego nie umiesz? - Powiedział prostując się na krześle. Słyszałam nawet jak mówił pod nosem ,,Idiotka''. Przewróciłam oczami.
- Nie możesz zrezygnować ze szkoły po prostu? - Powiedział nachylając się, bym patrzyła mu w oczy. Ja zamiast odpowiedzieć złapałam opuszkami palców końcówki oczu i zrobiłam się ,,na chińczyka'' i wystawiłam język.
- Dzień dobry Zaynie Maliku, jestem sobie... - Mówiłam trzymając dalej się na chińczyka, a potem się zaśmiałam sama z siebie i puściłam palce z oczu.
- Selena! Co Ty robisz? Możesz się skupić? Słuchaj uważnie... Zacznę od podstaw. Użyj ,,x'' jako liczbę, którą chcesz ustalić... - Mówił, mówił i mówił. Ziewałam co chwilę.
- Rozumiesz? - Powiedział. Zaczęłam się śmiać. On walnął ręką o biurko, więc się uspokoiłam.
Mijały godziny. Dosłownie.
- To teraz... - Mówił, ale przerwał by ziewnąć. - Rozwiąż to sama.
- O jezu... Błagam nie. - I opadłam do tyłu już nie mając siły.
- Słuchaj, no! Odpowiedz. Czym jest ,,x'' w tym zadaniu?! - Już się wkurzał.
Usiadłam normalnie.
- Literą z alfabetu! - Klasnęłam w dłonie myśląc, że już rozumiem, a on tylko głośno westchnął. Ogarnęłam się, by go jeszcze bardziej nie wkurzać.
Popatrzyłam chwilę na zadanie.
- Jest liczbą, której... znaczy, nie wiemy co ona znaczy, czy coś? - Powiedziałam patrząc na niego, bo przeczytałam to gdzieś w podręczniku, nie dokładnie, ale chyba się udało, bo On się pierwszy raz do mnie uśmiechnął. To było mega, najlepsze, jsahfkjhfapsdftmhg.
Uśmiechnęłam się. Zaczął zadawać kolejne pytania. Jakoś sobie poradziłam. Z nim matematyka nie jest taka trudna. Może spowodowane było to tym, że była taka napięta sytuacja i co chwila go wkurzałam. Ale jak się uśmiechnął, poszło gładko. Jednak dalej się tylko raz uśmiechnął leciutko.
Patrzyłam co chwila w jego piękne oczy. Takie idealne...
Obydwoje byliśmy zmęczeni.
Była 23. Miał mnie już dość, bo znów nic nie umiałam, bo zaczął gadać o niestworzonych rzeczach.
Usiadł na moim łóżku, po chwili się na chwilę na plecach położył.
- Wiesz czym jest system dziesiątkowy? - Spytał patrząc na mnie przez barierki łóżka, a ja próbowałam powstrzymać się od śmiechu. Leżał na moim łóżku. Na moim! Leżał!
Po kilku minutach uspokoiłam się, on już też nie był taki zdenerwowany i zaczęliśmy normalnie rozmawiać. To był dziwne, ale pozytywnie.
- Ah tak... Czyli musimy się nauczyć systemu binarnego, by porozumiewać się z kosmitami? - Powiedziałam opierając się i ogólnie gadając z nim. Pierwszy raz gadałam z nim tak, tak... na luzie. Ćpał coś? Śmialiśmy się nawet, ale jak on zaczynał się śmiać, to po chwili się uspokajał, bo wiedział, że nie może przestać mnie nienawidzić.
Gadaliśmy, gadaliśmy, gadaliśmy, aż do dwudziestej czwartej.
Ale nagle przestał być milusi. Znowu zaczął gadać o mojej głupocie.
- Jak może być tyle rzeczy, których nie wiesz? - Powiedział wstając, bo tak to siedzieliśmy obok siebie.
Westchnęłam ciężko. Co on sobie myślał?
- A Ty niby wszystko wiesz, pamiętasz? - Powiedziałam. Wyjęłam z szafki biurka kartkę ze zdjęciem zespołu koreańskiego.
Pokazałam, żeby widział co mam w ręce, On obserwował.
- Wiesz kim są Ci ludzie? - Powiedziałam pokazując bliżej. On tylko wzruszył ramionami. Uśmiechnęłam się, że nie wie czegoś co ja wiem. Wygrałam!
- Seohyun, Sooyoung, Sunny, Yuri, Taeyeon, Tiffany, Jessica, Hyoyeon i Yoona... - Mówiłam pokazując na poszczególne osoby. - Widocznie mamy inne zainteresowania i inny ,,rodzaj'' pamięci.
Chyba go zniszczyłam bo nic się nie odezwał.
(Trzy dni później)
- Skup się! Wyprostowane plecy, oczy szeroko otwarte, nie chodź jeśli chcesz się czegoś nauczyć na pamięć. Nie nauczysz się tak! - Krzyczał. Mówiłam po cichu słowa, które właśnie mówił. Na jednej ścianie, na lustrze, na bluzkach, miałam małe takie karteczki, by mi to w nauce pomagało. Chyba każdy wie o co chodzi. Nawet na papierze!
- 1594, inwazja... - Mówiłam do siebie czytając nową karteczkę.
W szkole spałam, bo całą noc się uczyłam codziennie, było strasznie.
- Za Ni! - Krzyknęło nagle coś nad uchem, wzdrygnęłam się, obudziłam.
- 1594, inwazja! - Krzyknęłam od razu.
- Co Ci się dzieję?! Worki pod oczami. - Krzyczała Demi, a za nią Taylor potakiwała, była przejęta. Nagle usiadł obok mnie przejęty Justin.
- Selena! Powiedz co się dzieję... - Pierwszy raz był na tyle spokojny i się nie uśmiechał.
- Coś jest nie tak w twoim nowym mieszkaniu? - Mówił przeciągając.
- Chłopacy!
- Justin! Chłopcy się mówi... - Powiedziała nauczycielka nie zważając na to, że darł się na całą klasę.
- Nie ważne! Chłopcy... Musi być u niej w domu coś nie tak, bo jak chciałem ją odprowadzić, to... uciekła! - Mówił na całą salę. Jego koledzy tylko potaknęli.
Ja za to szybko wyszłam z sali i słyszałam tylko jak Bieber awanturuje się dalej o ten dom. Mi jest tam idealnie, bo z Nim. Niech się nie wtrąca... Ale sumie, to słodkie i kochane.
Wróciłam do domu. Od razu poszłam się z Zaynem uczyć. Gdy skończyliśmy omawiać historią, On robił swoje zadanie, ja swoje. Miło było tak siedzieć w jednym pokoju. Ale i tak nic się on nie odzywał, nie spytał jak minął dzień, zgaduję, że go to nie obchodzi wcale!
Nagle do pokoju wszedł Jacob. Podszedł do Malika i poprosił o pomoc.
- Oh, Jacob, brat teraz pracuję, przepraszam. - Mówił słodko. Dziwiło mnie jak potrafi być miły dla Niego, a dla swoich rodziców i do mnie nie. Ja dalej robiłam swoje.
- Selena! Ej! Ty głupia, idiotyczna małpo! Przez Ciebie ja nie mogę się uczyć, a mój Brat spać! Kim ty jesteś?! Do swojego domu idź! - Krzyczał, ale dla mnie teraz ważniejsza była Geografia.
Dalej wkuwałam sobie do głowy ten głupi przedmiot. Szeptałam do siebie rzeczy, które najciężej mi było zapamiętać.
Słyszałam szurenie krzesła, co oznaczało, że Zayn się odwrócił. Mogę przysiąc, że widziałam kątem oka jak się lekko uśmiecha w moim kierunku.
Zauważył pewnie, że się uczę pilnie. Może jest dumny! Hahahaha, nie, na pewno nie. I tak mnie nie nawidzi.
______________________________________________
Nareszcie! Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale nie miałam czasu, po drugie, brak weny. Nie jestem zadowolona z tego rozdziału. Koślawiec. Mam nadzieję, że napiszecie mi jakieś rzeczy, które są źle i się poprawię :) Kocham, głosujcie.
czwartek, 16 maja 2013
Liebster Awards.
JARAM SIĘ... ♥
Zostałam nominowana do Liebster Awards, dziękuję temu blogowi : http://1d-changemymind.blogspot.com za nominację, kocham Cię za to.
Więc teraz 11 pytań do mnie:
1. Jesteś singlem czy w związku?
- Singiel, czekam, aż poślubię Zayna, Harry'ego, Lou, Liama lub Nialla xd A tak naprawdę, to jestem singlem i się cieszę.
2. Dzięki komu poznałaś swojego idola?
- Ah, to długa historia, może kiedyś napiszę jak w ogóle zostałam Directioner, jak ich poznałam itp. Ale no pokazała mi ich przyjaciółka.
3. Jaką miałaś średnią na świadectwie w tamtym roku?
- 4.7 bodajże...
4. Jaki masz kolor oczu?
- Mam strasznie dziwny kolor, ale napiszę, że mam ciemny zielony.
5. Wolisz facebooka czy twittera?
- Każdy woli tt, a ja wolę fb... :)
6. Ulubiona piosenka?
- Wszystkie Seleny, Justina, One Direction i Rihanny... Moi bogowie ♥
7. Jaki jest twój ulubiony sport?
- Siatkówka.
8. Do jakich fandomów należysz?
- Belieber, Selenator, Directioner i Mixer ♥
9. Jakich języków się uczysz?
- Angielski, oczywiste, muszę się dogadywać jakoś z moimi mężami, prawda? :D No i niemieckiego się będę uczyć niedługo.
10. Twoje zajęcie na nudę?
- Pisanie rozdziałów, albo wyobrażanie sobie niestworzonych rzeczy, np. że jestem se Selena Gomez i mam chłopaka, Justina Biebera, albo kogoś z 1D... Moja wyobraźnia jest straszna.
11. Gdzie najchętniej byś się przeprowadziła?
- Londyn i Tokio. Z dala od Polski.
Regulamin:
Nominacja do Libster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za " Dobrze Wykonaną Robotę ". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daję możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 blogów ( informujesz ich o tym ) i zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga , który Ciebie nominował.
Nominowani przeze mnie:
1. http://onelovedaga69cw.blogspot.com/
2. http://little-things-about-love.blogspot.com/
3. http://i-love-the-way-u-lie.blogspot.com
4. http://nigdysieniepoddawajdaga69cw.blogspot.com
5. http://so-change-your-life.blogspot.com
6. http://sophieblog69.blogspot.com
7. http://all-day-and-all-night.blogspot.com
8. http://start-all-over-with-1d.blogspot.com/
9. http://loveistriumphofimagination.blogspot.com/
10. http://this-one-direction.blogspot.com/
11. http://omomomomonedirection.blogspot.com/
Teraz pytania do tych blogów :
1. Ile jesteś Directioner/fanką?
2. Jaki masz znak zodiaku?
3. Czy przyznajesz się do tego, że jesteś Directioner/fanką?
4. Jak Cię w szkole traktują te osoby, które wiedzą, że ich lubisz?
5. Twoi rodzice lubią 1D?
6. Masz książkę jakąś One Direction?
7. Tolerujesz dziewczyny chłopaków?
8. Masz ulubieńca?
9. Masz przyjaciół Directionerów?
10. Ile masz plakatów?
11. Ile masz lat?
Jeszcze raz dziękuję za nominację <3
Zostałam nominowana do Liebster Awards, dziękuję temu blogowi : http://1d-changemymind.blogspot.com za nominację, kocham Cię za to.
Więc teraz 11 pytań do mnie:
1. Jesteś singlem czy w związku?
- Singiel, czekam, aż poślubię Zayna, Harry'ego, Lou, Liama lub Nialla xd A tak naprawdę, to jestem singlem i się cieszę.
2. Dzięki komu poznałaś swojego idola?
- Ah, to długa historia, może kiedyś napiszę jak w ogóle zostałam Directioner, jak ich poznałam itp. Ale no pokazała mi ich przyjaciółka.
3. Jaką miałaś średnią na świadectwie w tamtym roku?
- 4.7 bodajże...
4. Jaki masz kolor oczu?
- Mam strasznie dziwny kolor, ale napiszę, że mam ciemny zielony.
5. Wolisz facebooka czy twittera?
- Każdy woli tt, a ja wolę fb... :)
6. Ulubiona piosenka?
- Wszystkie Seleny, Justina, One Direction i Rihanny... Moi bogowie ♥
7. Jaki jest twój ulubiony sport?
- Siatkówka.
8. Do jakich fandomów należysz?
- Belieber, Selenator, Directioner i Mixer ♥
9. Jakich języków się uczysz?
- Angielski, oczywiste, muszę się dogadywać jakoś z moimi mężami, prawda? :D No i niemieckiego się będę uczyć niedługo.
10. Twoje zajęcie na nudę?
- Pisanie rozdziałów, albo wyobrażanie sobie niestworzonych rzeczy, np. że jestem se Selena Gomez i mam chłopaka, Justina Biebera, albo kogoś z 1D... Moja wyobraźnia jest straszna.
11. Gdzie najchętniej byś się przeprowadziła?
- Londyn i Tokio. Z dala od Polski.
Regulamin:
Nominacja do Libster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za " Dobrze Wykonaną Robotę ". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daję możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 blogów ( informujesz ich o tym ) i zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga , który Ciebie nominował.
Nominowani przeze mnie:
1. http://onelovedaga69cw.blogspot.com/
2. http://little-things-about-love.blogspot.com/
3. http://i-love-the-way-u-lie.blogspot.com
4. http://nigdysieniepoddawajdaga69cw.blogspot.com
5. http://so-change-your-life.blogspot.com
6. http://sophieblog69.blogspot.com
7. http://all-day-and-all-night.blogspot.com
8. http://start-all-over-with-1d.blogspot.com/
9. http://loveistriumphofimagination.blogspot.com/
10. http://this-one-direction.blogspot.com/
11. http://omomomomonedirection.blogspot.com/
Teraz pytania do tych blogów :
1. Ile jesteś Directioner/fanką?
2. Jaki masz znak zodiaku?
3. Czy przyznajesz się do tego, że jesteś Directioner/fanką?
4. Jak Cię w szkole traktują te osoby, które wiedzą, że ich lubisz?
5. Twoi rodzice lubią 1D?
6. Masz książkę jakąś One Direction?
7. Tolerujesz dziewczyny chłopaków?
8. Masz ulubieńca?
9. Masz przyjaciół Directionerów?
10. Ile masz plakatów?
11. Ile masz lat?
Jeszcze raz dziękuję za nominację <3
sobota, 11 maja 2013
Rozdział dziewiąty.
Mężczyzna zaczął uciekać, a Malik go pobiegł gonić. Otworzyłam szeroko oczy, podeszłam do muru, zjechałam na dół opierając się. Słuchałam jak gadają, gdy już go dogonił.
- Panie! Oszczędź mnie! Nie zgłaszaj na mnie. Mam żonę, dzieci! To był tylko jeden raz, nie powtórzy się to! - Błagał.
- Idź prosto do domu i się tu nie kręć, bo następnym razem nie będę taki miły. - Powiedział stanowczo. Idiota. Zamiast mu wlać, ten mówi mu takie rzeczy. Powinien mnie bronić jak każdy porządny facet, by to zrobił. Westchnęłam cicho i walnęłam w ścianę.
nagle pojawił się obok mnie. Wstałam od razu. Rzucił obok mnie mój but.
- Śledziłeś mnie? Martwiłeś się, prawda? - Uśmiechnęłam się szeroko wkładając stopę do buta.
- Nawet jeśli! Zrobiłem zakupy. - Mówił pokazując reklamówkę.
- Pff... A jakim cudem zjawiłeś się na czas? - Próbowałam się dowiedzieć, zbliżając się do niego o krok.
- Najwidoczniej pecha miałem...
- Ale śmieszne. - Powiedziałam ironicznie.
On dalej patrzył na mnie. Czekałam aż coś powie. Myślałam, że mnie pocałuję. Głupia byłam, bo tego nie zrobił. Jakoś mnie to nie dziwi. Nie lubi mnie.
- Ale i tak Ty... w takiej sytuacji jak ta, człowiek powinien oddać buta. Jak mogłaś... - Mówił, ale mu przerwałam.
- Były prezentem od mojej mamy. - Powiedziałam cicho. - Pierwszy raz je dziś założyłam. - Mówiłam dalej bawiąc się palcami. Chyba nigdy nie byłam w takiej sytuacji z nim i nie wyzywał mnie od głupich dziewczyn.
- Niby tak, ale nadal... - Mówił, ale przerwał.
Westchnął i poszedł dalej. Zabrakło mu słów. Pokonałam go, nareszcie!
Zaczęłam go doganiać. Szłam obok niego, tylko prawie co chwila musiałam biec truchtem, bo za szybko szedł, ale przecież nie poczeka... Dogoniłam go. Szedł taki obojętny.
Wkurzała mnie jego obojętność taka. Gdy szedł za szybko, łapałam go też za rękaw, a on na to nic nie reagował. Co jest nie tak z tym człowiekiem?
- Nie jesteś głodna? - Powiedział po chwili, rzucając mi chrupki kukurydziane, nie czekając na odpowiedź. Poszedł dalej, a ja się zatrzymałam i byłam też w szoku.
Uśmiechnęłam się do siebie.
Pobiegłam truchtem dalej, by go ZNOWU dogonić.
Zaczęłam coś gadać o gwiazdach spadających, ale i tak to były same głupoty, a on mnie ignorował.
- Ej! Słyszysz ten płacz świerszczy? - Mówiłam idąc dalej.
- One nie płaczą. - Powiedział szybko, a ja idąc dalej zawaliłam o maskę samochodu i jęknęłam. Zaczęłam go znowu i znowu doganiać.
W domu pojawiliśmy się szybko, od razu każdy siedział w swoim pokoju. Był już wieczór, więc przebrałam się w pidżamę. Usiadłam przy biurku. Uśmiechnęłam się do siebie, gdy odtworzyłam sobie ten moment, jak mnie do siebie przytulił, ochronił mnie. Było wspaniale. Ale nagle uśmiech zszedł mi z głowy, gdy odtworzyłam sobie inną sytuację.
- Nawet gdyby była boginią, najpiękniejszą dziewczyną na całym świecie... I tak nie cierpię głupich dziewczyn. - Powiedział Zayn patrząc na mnie.
Westchnęłam. Wzięłam książki i zaczęłam czytać. Nic nie rozumiałam. Jak po jakimś chińsku...
Czytałam jedno zdanie, ani jednego słowa nie zrozumiałam.
Zamknęłam książki energicznie i krzyknęłam lekko.
- To jest chore!
Nagle do pokoju weszła Trisha. Położyła mi na biurku ciasto, podziękowałam.
- Dużo się uczysz. - Powiedziała uśmiechając się.
- Ah, tylko sobie siedzę. - Odwzajemniłam gest.
- Powinnaś trochę odpocząć. - Złapała mnie za ramię, a nagle zaczęła się słodko śmiać. Trochę się zdziwiłam.
- Zawsze chciałam takie coś powiedzieć. Robić przekąski, mówić, że powinnaś odpocząć od nauki. Czuję się jak matka. - Powiedziała popychając mnie lekko i uśmiechając się lekko.
- A czy Zayn nie je o tej porze przekąsek? - Mówiłam zajadając się ciastem.
- To nie tak, ale raczej dlatego, że... on się wcale nie uczy. - Wypowiedziała to zdanie, a ja zadławiłam się kawałkiem czekolady w cieście. Ale się uspokoiłam. Jak on się nie uczy?
- Ale on jest taki mądry, ma dobre stopnie... Musi być geniuszem. - Powiedziałam. To było dziwne. Jak możliwe, że on się nie uczy, a jest najmądrzejszy w szkole.
Ona wstała, jak gdyby ten temat nie był rozpoczęty w ogóle i wyciągnęła nagle z komody album jakiś.
Usiadła obok mnie. Przeglądałyśmy zdjęcia z młodości jej, Jacoba. Był słodki. Opowiadała mi o tym jak się urodził Zayn, Jacob. Nagle pokazała mi zdjęcie jakiegoś dziecka w sukieneczkach, kiteczkach... Myślałam, że to jakaś dziewczynka z dalszej rodziny. Pomyliłam się.
- Ładna ta dziewczynka... Kto to? - Powiedziałam uśmiechając się.
- To Zayn. - Odpowiedziała zakrywając buzię i zaczęła się śmiać. Popatrzyłam na nią przerażonym wzrokiem.
- O mój boże... - Dalej zszokowana i trochę rozbawiona mówiłam.
To było straszne. Dziwne. Przerażona byłam, ale z drugiej strony to było zabawne, a jeszcze mogłam go czymś w końcu szantażować! Doigra się jak przesadzi. Chociaż i tak pewnie nie będę miała serca go ośmieszać. A co tam, walić to.
- No co? Myślałam, że to będzie dziewczynka, więc nakupiłam wszystko jak dla właśnie dziewczynki. Nie mogłam tego wyrzucić przecież...
- No niby tak, ale... - Powiedziałam, ale przerwała mi.
- Zapomniałam ci powiedzieć. Bardzo chciałam wtedy dziewczynki, więc chciałam sobie na chwilę wyobrazić, że mam córkę. - Powiedziała przewijając obrazki dalej, a ja otworzyłam szeroko buzię, przełknęłam głośno ślinę. Dla mnie to było chore.
- Ale gdy poszliśmy na basen, wszystko się wydało. Musiał to dla niego być wstyd... Pewnie dlatego jest taki chłodny dla wszystkich teraz. Ale wiesz co... on nie wie, że mam te zdjęcia nadal. - Zaczęła się chytrze po cichu śmiać.
******************
Na lekcjach się śmiałam przez cały czas, Demi co chwila wypytywała o co mi chodzi. Ale nie mogłam powiedzieć.
Nagle w progu klasy pojawił się Zayn. Zdziwili się wszyscy, bo teraz nie miał z nami zajęć. Oparł się ręką o ścianę, rozglądając się.
Pokazał palcem na mnie i kiwnął palcem pokazując, że mam do niego podejść. Od razu zaczęły się szepty. Podeszłam zdziwiona. Kazał mi wziąć strój od w-fu. Okej... To jest dziwne. Co się z nim dzieję?
Wzięłam ubranie i wyszłam z nim na dwór. Każdy patrzył na nas z okna.
- Ahh... To takie krępujące. - Powiedział patrząc na osoby patrzące także na nas.
- Krępujące? A noszenie sukienek nie było? - Wypowiadając te słowa powstrzymywałam się od śmiechu. Pewnie go to zabolało... Nie, pewnie nie. On nie ma uczuć.
Wyjęłam z kieszeni jedno z jego zdjęć z młodości.
- Hahahaha, skąd to kurwa masz?
- Oddawaj to! - Zaczął wyciągać rękę, by mi zabrać, ale ja zaczęłam uciekać i się z niego śmiać. Co chwila go poniżałam.
Gonił mnie po całym podwórku, jemu wcale do śmiechu nie było.
Przy oknie było coraz więcej osób, a Justin zaczął się rzucać na szybę. Był wkurzony lekko mówiąc, darł się, każdy go trzymał, bo chciał przerwać taką chwilę. Miley też patrzyła, ale nie była zazdrosna czy coś. Uśmiechała się lekko. Ale mnie teraz obchodził On. Było wspaniale, przynajmniej dla mnie. Zatrzymałam się nagle.
- Dobra, oddam to, ale mam warunek. - Powiedziałam uśmiechając się od ucha do ucha. Zaczął pytać jaki.
- Pomożesz mi w nauce.
- Wiesz, że został tylko tydzień do egzaminu? Teraz ci się przypomniało? - Powiedział składając ręce i sapiąc. Prosiłam go dalej.
- Nie czynię cudów, nie jestem Bogiem. - Westchnął.
- Rozumiem... - Powiedziałam spuszczając głowę. Nagle odwróciłam się i zaczęłam pokazywać wolno w stronę okna to zdjęcie. On nagle szybko przykuł mnie jakby do drzewa, jak to było kiedyś na boisku.
- Jesteś sprytna... Ale po pierwsze jak się nauczyć to mam Cię nosić na plecach i jeszcze pomagać w nauce? - Powiedział schylając się bardziej.
Zaczęłam się jąkać.
- Ja... unieważnie to pierwsze! Nie martw się... nie czuję już do Ciebie nic. - Powiedziałam bawiąc się kawałkiem listka w drugiej ręce. On się bardziej schylił, był może 7 centymetrów od mojej twarzy.
- Naprawdę? - Schylił się jeszcze bliżej.
Zaczęło mi się robić gorąco. Czułam jego taki miętowy oddech. Jeszcze kłamałam mu w twarz. Kochałam go dalej, był taki... nie da się tego wyrazić słowami.
Był tak blisko, bliziutko, myślałam, że to się zaraz stanie...
____________________________
Trochę nudny ten rozdział, prawda... Proszę, piszcie co Wam się podoba, a co nie. A nie tylko ,,Fajny, chcę dalej''. Bo to trochę wkurza, ale i tak uwielbiam komentarze :)
- Panie! Oszczędź mnie! Nie zgłaszaj na mnie. Mam żonę, dzieci! To był tylko jeden raz, nie powtórzy się to! - Błagał.
- Idź prosto do domu i się tu nie kręć, bo następnym razem nie będę taki miły. - Powiedział stanowczo. Idiota. Zamiast mu wlać, ten mówi mu takie rzeczy. Powinien mnie bronić jak każdy porządny facet, by to zrobił. Westchnęłam cicho i walnęłam w ścianę.
nagle pojawił się obok mnie. Wstałam od razu. Rzucił obok mnie mój but.
- Śledziłeś mnie? Martwiłeś się, prawda? - Uśmiechnęłam się szeroko wkładając stopę do buta.
- Nawet jeśli! Zrobiłem zakupy. - Mówił pokazując reklamówkę.
- Pff... A jakim cudem zjawiłeś się na czas? - Próbowałam się dowiedzieć, zbliżając się do niego o krok.
- Najwidoczniej pecha miałem...
- Ale śmieszne. - Powiedziałam ironicznie.
On dalej patrzył na mnie. Czekałam aż coś powie. Myślałam, że mnie pocałuję. Głupia byłam, bo tego nie zrobił. Jakoś mnie to nie dziwi. Nie lubi mnie.
- Ale i tak Ty... w takiej sytuacji jak ta, człowiek powinien oddać buta. Jak mogłaś... - Mówił, ale mu przerwałam.
- Były prezentem od mojej mamy. - Powiedziałam cicho. - Pierwszy raz je dziś założyłam. - Mówiłam dalej bawiąc się palcami. Chyba nigdy nie byłam w takiej sytuacji z nim i nie wyzywał mnie od głupich dziewczyn.
- Niby tak, ale nadal... - Mówił, ale przerwał.
Westchnął i poszedł dalej. Zabrakło mu słów. Pokonałam go, nareszcie!
Zaczęłam go doganiać. Szłam obok niego, tylko prawie co chwila musiałam biec truchtem, bo za szybko szedł, ale przecież nie poczeka... Dogoniłam go. Szedł taki obojętny.
Wkurzała mnie jego obojętność taka. Gdy szedł za szybko, łapałam go też za rękaw, a on na to nic nie reagował. Co jest nie tak z tym człowiekiem?
- Nie jesteś głodna? - Powiedział po chwili, rzucając mi chrupki kukurydziane, nie czekając na odpowiedź. Poszedł dalej, a ja się zatrzymałam i byłam też w szoku.
Uśmiechnęłam się do siebie.
Pobiegłam truchtem dalej, by go ZNOWU dogonić.
Zaczęłam coś gadać o gwiazdach spadających, ale i tak to były same głupoty, a on mnie ignorował.
- Ej! Słyszysz ten płacz świerszczy? - Mówiłam idąc dalej.
- One nie płaczą. - Powiedział szybko, a ja idąc dalej zawaliłam o maskę samochodu i jęknęłam. Zaczęłam go znowu i znowu doganiać.
W domu pojawiliśmy się szybko, od razu każdy siedział w swoim pokoju. Był już wieczór, więc przebrałam się w pidżamę. Usiadłam przy biurku. Uśmiechnęłam się do siebie, gdy odtworzyłam sobie ten moment, jak mnie do siebie przytulił, ochronił mnie. Było wspaniale. Ale nagle uśmiech zszedł mi z głowy, gdy odtworzyłam sobie inną sytuację.
- Nawet gdyby była boginią, najpiękniejszą dziewczyną na całym świecie... I tak nie cierpię głupich dziewczyn. - Powiedział Zayn patrząc na mnie.
Westchnęłam. Wzięłam książki i zaczęłam czytać. Nic nie rozumiałam. Jak po jakimś chińsku...
Czytałam jedno zdanie, ani jednego słowa nie zrozumiałam.
- To jest chore!
Nagle do pokoju weszła Trisha. Położyła mi na biurku ciasto, podziękowałam.
- Dużo się uczysz. - Powiedziała uśmiechając się.
- Ah, tylko sobie siedzę. - Odwzajemniłam gest.
- Powinnaś trochę odpocząć. - Złapała mnie za ramię, a nagle zaczęła się słodko śmiać. Trochę się zdziwiłam.
- Zawsze chciałam takie coś powiedzieć. Robić przekąski, mówić, że powinnaś odpocząć od nauki. Czuję się jak matka. - Powiedziała popychając mnie lekko i uśmiechając się lekko.
- A czy Zayn nie je o tej porze przekąsek? - Mówiłam zajadając się ciastem.
- To nie tak, ale raczej dlatego, że... on się wcale nie uczy. - Wypowiedziała to zdanie, a ja zadławiłam się kawałkiem czekolady w cieście. Ale się uspokoiłam. Jak on się nie uczy?
- Ale on jest taki mądry, ma dobre stopnie... Musi być geniuszem. - Powiedziałam. To było dziwne. Jak możliwe, że on się nie uczy, a jest najmądrzejszy w szkole.
Ona wstała, jak gdyby ten temat nie był rozpoczęty w ogóle i wyciągnęła nagle z komody album jakiś.
Usiadła obok mnie. Przeglądałyśmy zdjęcia z młodości jej, Jacoba. Był słodki. Opowiadała mi o tym jak się urodził Zayn, Jacob. Nagle pokazała mi zdjęcie jakiegoś dziecka w sukieneczkach, kiteczkach... Myślałam, że to jakaś dziewczynka z dalszej rodziny. Pomyliłam się.
- Ładna ta dziewczynka... Kto to? - Powiedziałam uśmiechając się.
- To Zayn. - Odpowiedziała zakrywając buzię i zaczęła się śmiać. Popatrzyłam na nią przerażonym wzrokiem.
- O mój boże... - Dalej zszokowana i trochę rozbawiona mówiłam.
To było straszne. Dziwne. Przerażona byłam, ale z drugiej strony to było zabawne, a jeszcze mogłam go czymś w końcu szantażować! Doigra się jak przesadzi. Chociaż i tak pewnie nie będę miała serca go ośmieszać. A co tam, walić to.
- No co? Myślałam, że to będzie dziewczynka, więc nakupiłam wszystko jak dla właśnie dziewczynki. Nie mogłam tego wyrzucić przecież...
- No niby tak, ale... - Powiedziałam, ale przerwała mi.
- Zapomniałam ci powiedzieć. Bardzo chciałam wtedy dziewczynki, więc chciałam sobie na chwilę wyobrazić, że mam córkę. - Powiedziała przewijając obrazki dalej, a ja otworzyłam szeroko buzię, przełknęłam głośno ślinę. Dla mnie to było chore.
- Ale gdy poszliśmy na basen, wszystko się wydało. Musiał to dla niego być wstyd... Pewnie dlatego jest taki chłodny dla wszystkich teraz. Ale wiesz co... on nie wie, że mam te zdjęcia nadal. - Zaczęła się chytrze po cichu śmiać.
******************
Na lekcjach się śmiałam przez cały czas, Demi co chwila wypytywała o co mi chodzi. Ale nie mogłam powiedzieć.
Nagle w progu klasy pojawił się Zayn. Zdziwili się wszyscy, bo teraz nie miał z nami zajęć. Oparł się ręką o ścianę, rozglądając się.
Pokazał palcem na mnie i kiwnął palcem pokazując, że mam do niego podejść. Od razu zaczęły się szepty. Podeszłam zdziwiona. Kazał mi wziąć strój od w-fu. Okej... To jest dziwne. Co się z nim dzieję?
Wzięłam ubranie i wyszłam z nim na dwór. Każdy patrzył na nas z okna.
- Ahh... To takie krępujące. - Powiedział patrząc na osoby patrzące także na nas.
- Krępujące? A noszenie sukienek nie było? - Wypowiadając te słowa powstrzymywałam się od śmiechu. Pewnie go to zabolało... Nie, pewnie nie. On nie ma uczuć.
Wyjęłam z kieszeni jedno z jego zdjęć z młodości.
- Hahahaha, skąd to kurwa masz?
- Oddawaj to! - Zaczął wyciągać rękę, by mi zabrać, ale ja zaczęłam uciekać i się z niego śmiać. Co chwila go poniżałam.
Gonił mnie po całym podwórku, jemu wcale do śmiechu nie było.
Przy oknie było coraz więcej osób, a Justin zaczął się rzucać na szybę. Był wkurzony lekko mówiąc, darł się, każdy go trzymał, bo chciał przerwać taką chwilę. Miley też patrzyła, ale nie była zazdrosna czy coś. Uśmiechała się lekko. Ale mnie teraz obchodził On. Było wspaniale, przynajmniej dla mnie. Zatrzymałam się nagle.
- Dobra, oddam to, ale mam warunek. - Powiedziałam uśmiechając się od ucha do ucha. Zaczął pytać jaki.
- Pomożesz mi w nauce.
- Wiesz, że został tylko tydzień do egzaminu? Teraz ci się przypomniało? - Powiedział składając ręce i sapiąc. Prosiłam go dalej.
- Nie czynię cudów, nie jestem Bogiem. - Westchnął.
- Rozumiem... - Powiedziałam spuszczając głowę. Nagle odwróciłam się i zaczęłam pokazywać wolno w stronę okna to zdjęcie. On nagle szybko przykuł mnie jakby do drzewa, jak to było kiedyś na boisku.
- Jesteś sprytna... Ale po pierwsze jak się nauczyć to mam Cię nosić na plecach i jeszcze pomagać w nauce? - Powiedział schylając się bardziej.
Zaczęłam się jąkać.
- Ja... unieważnie to pierwsze! Nie martw się... nie czuję już do Ciebie nic. - Powiedziałam bawiąc się kawałkiem listka w drugiej ręce. On się bardziej schylił, był może 7 centymetrów od mojej twarzy.
- Naprawdę? - Schylił się jeszcze bliżej.
Zaczęło mi się robić gorąco. Czułam jego taki miętowy oddech. Jeszcze kłamałam mu w twarz. Kochałam go dalej, był taki... nie da się tego wyrazić słowami.
Był tak blisko, bliziutko, myślałam, że to się zaraz stanie...
____________________________
Trochę nudny ten rozdział, prawda... Proszę, piszcie co Wam się podoba, a co nie. A nie tylko ,,Fajny, chcę dalej''. Bo to trochę wkurza, ale i tak uwielbiam komentarze :)
środa, 8 maja 2013
Rozdział ósmy.
Zastanawiałam się dość długo, aż Tay pomachała mi ręką przed oczami.
- A, ja mieszkam sobie w... mieszkaniu, kolegi, mojego ojca. - Wydukałam.
- W mieszkaniu twojego kolegi oj... co?! Po kolei! - Krzyknęła Demi, ale nauczycielka ją uciszyła. Ja spojrzałam na Zayna, który też na mnie patrzył. Pewnie obawiał się, że powiem im, ale nie. Ja nie jestem taka jak on. Ciekawe, jaki on jest w środku. Może wcale nie jest taki szorstki.
- Mój tata, ma kolegę, prawda... I ten kolega ma dom! I my tam mieszkamy, rozumiesz? - Mówiłam powoli.
Ona dalej nie rozumiała chyba.
Machnęłam rezygnując. Dalej siedziałam patrząc ukradkiem na Zayna. Ominęła mnie jedynka z trudem tak na marginesie, ponieważ pani wybierała do odpowiedzi, patrzyła na mnie, ale wybrała Miley. Dobrze jej tak. Może nie jest taka idealna jak Malikowi się wydaję.
Niestety... Dostała piątkę. Z plusem! Gdy odeszła od tablicy Zayn się do niej lekko uśmiechnął. Palanty dwa. Pomińmy to.
Lekcja się dłużyła i dłużyła. Spojrzałam raz do tyłu i zobaczyłam uśmiechniętego Justina. Powoli mnie on zabija swoją głupotą.
Podszedł do mnie i dziewczyn i usiadł. Jak gdyby nigdy nic. Nie ważne.
Nareszcie lekcja minęła, a ja pusto w zeszycie mam, chociaż było tyle pisania, no cóż.
Zayn poszedł do swoich kolegów. Tak, tak, on ma kolegów. Też mnie to dziwiło, że ma jakieś inne życie poza nauką.
Ja natomiast poszłam umówić się z nauczycielką, że zostanę po lekcjach by się pouczyć. Zgodziła się. Justin, niestety, też się zgłosił.
Kolejna lekcja, biologia łatwo przyszła, łatwo poszła.
Teraz zostaję z Justinem i bandą kujonów, brzydkich, oczywiście po lekcjach.
Usiadłam z przodu otwierając książkę, za mną Jus. Próbował mnie zdekoncentrować, ale się nie dałam. Gadał jakieś głupoty, a ja się po cichu śmiałam, jak to ja.
Cisza była.
Nagle ja zaczęłam śmiać się na cały głos. Bez przyczyny. Ja już wiem, że ze mną jest coś nie tak, a mówię na Justina. Gadam sama do siebie, śmieję się z byle czego.
Kujony się na mnie wydarły lekko mówiąc, żebym zamknęła się, lecz ja jeszcze chwilę się śmiałam i do mnie dołączył Justin. Tylko to sobie wyobrazić...
Gdy się już uspokoiłam położyłam głowę na książce i zaczęłam pojękiwać. Nie wiedziałam sama czemu mam się uczyć. Wstałam energicznie, rozejrzałam się, pani nie było. Wyszła pewnie sobie zapalić fajeczkę.
Chodziłam po korytarzu, by poszukać gdzie uczą się teraz najmądrzejsi uczniowie w szkole. Może, bym coś zobaczyła czego się uczą. Jednak na marne. Stanęłam za murkiem i z góry patrzyłam i rozglądałam się co robią. Zauważyłam nagle Zayna. Jakoś się zbytnio nie zaskoczyłam. Obserwowałam ich wszystkich.
- Zayn... Pomógłbyś mi? - Powiedziała do niego jakaś ładna dziewczyna. Otworzyłam szeroko oczy, gdy wziął od niej szybko, dosłownie migiem ćwiczenia, oddał jej po 4, 5 sekundach? Kim on jest.
Powiedziała do niego słodkim głosem ,,Dziękuję''. Przegryzłam wargę z nerwów. Byłam zazdrosna. Westchnęłam, oparłam swoją brodę o mur, o który się opierałam łokciami. Wyszłam, usiadłam na ławce w korytarzu i myślałam, ale nagle szedł Malik po schodach. Gdy mnie zobaczył przekręcił oczami, szedł, szedł i zatrzymał się zakręcając butelkę.
- Uczysz się? - Powiedział patrząc na mnie.
- A co boisz się? - Powiedziałam poruszając brwiami, a on prychnął śmiechem.
- Jeśli masz zamiar mnie nosić, to już ćwicz, chłopczyku, ćwicz... - Powiedziałam tupiąc nogą. Westchnął cicho, napił się wody szybko.
- Idziesz do domu?
Uśmiechnęłam się do siebie jak głupia. Chce ze mną iść do domu! To jest... wspaniałe, Jezu, Jezu. On może mnie kocha, jednak?
Już miałam się zgodzić, ale Bieber zszedł szybko po schodach, niszcząc tą chwilę. Biegł krzycząc moje imię.
- Czekaj na dole. - Szepnęłam do Malika pokazując głową na Justina, on poszedł po drugich schodach obojętny.
Przyjaciel podszedł do mnie. Jęknęłam cicho. Ostatnio co chwila jęczę. Jestem zboczona.
- Szukałem Cię, wiesz?! - Krzyknął pełen uśmiechu. Spojrzał na mnie, ja patrzyłam dalej w schody, którymi wyszedł On. Biebs też tam spojrzał.
- Oh, ten gościu znowu od Ciebie coś chce?! Ja mu pokażę. - Mówił patrząc dalej na schody.
- Co? Nie, nie, ja muszę już iść, oddaj mi mój plecak. - Mówiłam odrywając w końcu wzrok od obiektu tamtego. On się nie zgodził, złapał mnie pod ramię i powiedział.
- Chodźmy! Komu w drogę temu czas! - I zaczął ciągnąc mnie. Szarpałam się chwilę, ale się poddałam. Wyszliśmy inną drogą. Zayn może już nie czekał.
Wsiedliśmy do tramwaju, a On dalej trzymał mój plecak. Co chwila coś gadał, a ja się martwiłam, że zobaczy gdzie mieszkam i będzie klops. Mówiłam co chwila, by oddał mi plecak, bo wysiadam, ale on się nie zgadzał i mówił, że odprowadzi mnie i inne takie. Nagle, gdy był przystanek, pociągnęłam szybko plecak, wybiegłam szybko z tramwaju, a za mną od razu drzwi się zamknęły, więc Jus nie mógł wyjść.
- Przepraszam! Miłej podróży! - Krzyknęłam machając, a on walił w okno. Ale chwilę potem się uspokoił usiadł i smutał.
Szłam przez ciemną ulicę, sama.
- Nawet nie zaczekał, jak mu kazałam. Muszę teraz sama wracać. - Mówiłam do siebie. Nagle z krzaków wyszedł mężczyzna, w płaszczu, okularach przeciwsłonecznych, był stary. Spojrzałam na niego, on na mnie. Już miał rozwiązywać płaszcz, a pewnie wiadomo, że tam nic nie było. Zaczęłam machać nogami jak opętana i krzyczeć.
- Nie waż się tego zrobić! Nie rób tego! - Nagle bucik wypadł mi z buta obok niego. Już miał ruszać, by go wziąć, ale krzyknęłam, że to prezent. Byłam przerażona. Ale on był szybszy, wziął buta i zaczął uciekać. Zaczęłam go gonić i krzyczeć.
- Tylko tam spojrzysz raz i dam Ci spokój. - Mówił biegnąc. Zaczęłam jęczeć i krzyczeć, że nie chcę!
On biegł dalej i dalej.
- Tylko raz?! Dobrze! - Krzyknęłam sama, nie wiedząc jak mogłam się zgodzić. On się zatrzymał.
- Nie możesz zamknąć oczu! - Powiedział donośnym tonem, a ja przytaknęłam. Zaczął już rozwiązywać, ale krzyknęłam. Spytał co się stało.
- Ja... muszę się przygotować. - Powiedziałam stanowczo wymachując ręką.
Zgodził się, a ja się odwróciłam. Westchnęłam głośno, klepnęłam się po policzkach. Nie byłam już przerażona, ale... nie wiedziałam co robić. Nie chciałam tego widzieć. Przeszły mnie ciarki.
- Co tak długo... 1,2... - Mówił rozwiązując. Przegryzłam wargę.
- ... 3. - Nagle mi się ciemno zrobiło przed oczami. Ktoś mnie do siebie przytulił i odwrócił w swoją stronę, bym nie widziała. Przełknęłam głośno ślinę, gdy ten ktoś mi odkrył oczy i mnie przyciągnął bardziej do siebie.
Spojrzałam w górę. Był to Zayn. Też na mnie patrzył. Czułam jak motylki latały po moim brzuchu jak szalone. Teraz byłam przerażona co się dzieję. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
__________________________________
I jak? Trochę spędziłam przy tym rozdziale, trudno. Mam nadzieję, że nie był najgorszy na całym świecie! Głosujcie w ankiecie po prawej stronie, no... Uwielbiam każdy komentarz.
- A, ja mieszkam sobie w... mieszkaniu, kolegi, mojego ojca. - Wydukałam.
- W mieszkaniu twojego kolegi oj... co?! Po kolei! - Krzyknęła Demi, ale nauczycielka ją uciszyła. Ja spojrzałam na Zayna, który też na mnie patrzył. Pewnie obawiał się, że powiem im, ale nie. Ja nie jestem taka jak on. Ciekawe, jaki on jest w środku. Może wcale nie jest taki szorstki.
- Mój tata, ma kolegę, prawda... I ten kolega ma dom! I my tam mieszkamy, rozumiesz? - Mówiłam powoli.
Ona dalej nie rozumiała chyba.
Machnęłam rezygnując. Dalej siedziałam patrząc ukradkiem na Zayna. Ominęła mnie jedynka z trudem tak na marginesie, ponieważ pani wybierała do odpowiedzi, patrzyła na mnie, ale wybrała Miley. Dobrze jej tak. Może nie jest taka idealna jak Malikowi się wydaję.
Niestety... Dostała piątkę. Z plusem! Gdy odeszła od tablicy Zayn się do niej lekko uśmiechnął. Palanty dwa. Pomińmy to.
Lekcja się dłużyła i dłużyła. Spojrzałam raz do tyłu i zobaczyłam uśmiechniętego Justina. Powoli mnie on zabija swoją głupotą.
Podszedł do mnie i dziewczyn i usiadł. Jak gdyby nigdy nic. Nie ważne.
Nareszcie lekcja minęła, a ja pusto w zeszycie mam, chociaż było tyle pisania, no cóż.
Zayn poszedł do swoich kolegów. Tak, tak, on ma kolegów. Też mnie to dziwiło, że ma jakieś inne życie poza nauką.
Ja natomiast poszłam umówić się z nauczycielką, że zostanę po lekcjach by się pouczyć. Zgodziła się. Justin, niestety, też się zgłosił.
Kolejna lekcja, biologia łatwo przyszła, łatwo poszła.
Teraz zostaję z Justinem i bandą kujonów, brzydkich, oczywiście po lekcjach.
Usiadłam z przodu otwierając książkę, za mną Jus. Próbował mnie zdekoncentrować, ale się nie dałam. Gadał jakieś głupoty, a ja się po cichu śmiałam, jak to ja.
Cisza była.
Nagle ja zaczęłam śmiać się na cały głos. Bez przyczyny. Ja już wiem, że ze mną jest coś nie tak, a mówię na Justina. Gadam sama do siebie, śmieję się z byle czego.
Kujony się na mnie wydarły lekko mówiąc, żebym zamknęła się, lecz ja jeszcze chwilę się śmiałam i do mnie dołączył Justin. Tylko to sobie wyobrazić...
Gdy się już uspokoiłam położyłam głowę na książce i zaczęłam pojękiwać. Nie wiedziałam sama czemu mam się uczyć. Wstałam energicznie, rozejrzałam się, pani nie było. Wyszła pewnie sobie zapalić fajeczkę.
Chodziłam po korytarzu, by poszukać gdzie uczą się teraz najmądrzejsi uczniowie w szkole. Może, bym coś zobaczyła czego się uczą. Jednak na marne. Stanęłam za murkiem i z góry patrzyłam i rozglądałam się co robią. Zauważyłam nagle Zayna. Jakoś się zbytnio nie zaskoczyłam. Obserwowałam ich wszystkich.
- Zayn... Pomógłbyś mi? - Powiedziała do niego jakaś ładna dziewczyna. Otworzyłam szeroko oczy, gdy wziął od niej szybko, dosłownie migiem ćwiczenia, oddał jej po 4, 5 sekundach? Kim on jest.
Powiedziała do niego słodkim głosem ,,Dziękuję''. Przegryzłam wargę z nerwów. Byłam zazdrosna. Westchnęłam, oparłam swoją brodę o mur, o który się opierałam łokciami. Wyszłam, usiadłam na ławce w korytarzu i myślałam, ale nagle szedł Malik po schodach. Gdy mnie zobaczył przekręcił oczami, szedł, szedł i zatrzymał się zakręcając butelkę.
- Uczysz się? - Powiedział patrząc na mnie.
- A co boisz się? - Powiedziałam poruszając brwiami, a on prychnął śmiechem.
- Jeśli masz zamiar mnie nosić, to już ćwicz, chłopczyku, ćwicz... - Powiedziałam tupiąc nogą. Westchnął cicho, napił się wody szybko.
- Idziesz do domu?
Uśmiechnęłam się do siebie jak głupia. Chce ze mną iść do domu! To jest... wspaniałe, Jezu, Jezu. On może mnie kocha, jednak?
Już miałam się zgodzić, ale Bieber zszedł szybko po schodach, niszcząc tą chwilę. Biegł krzycząc moje imię.
- Czekaj na dole. - Szepnęłam do Malika pokazując głową na Justina, on poszedł po drugich schodach obojętny.
Przyjaciel podszedł do mnie. Jęknęłam cicho. Ostatnio co chwila jęczę. Jestem zboczona.
- Szukałem Cię, wiesz?! - Krzyknął pełen uśmiechu. Spojrzał na mnie, ja patrzyłam dalej w schody, którymi wyszedł On. Biebs też tam spojrzał.
- Oh, ten gościu znowu od Ciebie coś chce?! Ja mu pokażę. - Mówił patrząc dalej na schody.
- Co? Nie, nie, ja muszę już iść, oddaj mi mój plecak. - Mówiłam odrywając w końcu wzrok od obiektu tamtego. On się nie zgodził, złapał mnie pod ramię i powiedział.
- Chodźmy! Komu w drogę temu czas! - I zaczął ciągnąc mnie. Szarpałam się chwilę, ale się poddałam. Wyszliśmy inną drogą. Zayn może już nie czekał.
Wsiedliśmy do tramwaju, a On dalej trzymał mój plecak. Co chwila coś gadał, a ja się martwiłam, że zobaczy gdzie mieszkam i będzie klops. Mówiłam co chwila, by oddał mi plecak, bo wysiadam, ale on się nie zgadzał i mówił, że odprowadzi mnie i inne takie. Nagle, gdy był przystanek, pociągnęłam szybko plecak, wybiegłam szybko z tramwaju, a za mną od razu drzwi się zamknęły, więc Jus nie mógł wyjść.
- Przepraszam! Miłej podróży! - Krzyknęłam machając, a on walił w okno. Ale chwilę potem się uspokoił usiadł i smutał.
Szłam przez ciemną ulicę, sama.
- Nawet nie zaczekał, jak mu kazałam. Muszę teraz sama wracać. - Mówiłam do siebie. Nagle z krzaków wyszedł mężczyzna, w płaszczu, okularach przeciwsłonecznych, był stary. Spojrzałam na niego, on na mnie. Już miał rozwiązywać płaszcz, a pewnie wiadomo, że tam nic nie było. Zaczęłam machać nogami jak opętana i krzyczeć.
- Nie waż się tego zrobić! Nie rób tego! - Nagle bucik wypadł mi z buta obok niego. Już miał ruszać, by go wziąć, ale krzyknęłam, że to prezent. Byłam przerażona. Ale on był szybszy, wziął buta i zaczął uciekać. Zaczęłam go gonić i krzyczeć.
- Tylko tam spojrzysz raz i dam Ci spokój. - Mówił biegnąc. Zaczęłam jęczeć i krzyczeć, że nie chcę!
On biegł dalej i dalej.
- Tylko raz?! Dobrze! - Krzyknęłam sama, nie wiedząc jak mogłam się zgodzić. On się zatrzymał.
- Nie możesz zamknąć oczu! - Powiedział donośnym tonem, a ja przytaknęłam. Zaczął już rozwiązywać, ale krzyknęłam. Spytał co się stało.
- Ja... muszę się przygotować. - Powiedziałam stanowczo wymachując ręką.
Zgodził się, a ja się odwróciłam. Westchnęłam głośno, klepnęłam się po policzkach. Nie byłam już przerażona, ale... nie wiedziałam co robić. Nie chciałam tego widzieć. Przeszły mnie ciarki.
- Co tak długo... 1,2... - Mówił rozwiązując. Przegryzłam wargę.
- ... 3. - Nagle mi się ciemno zrobiło przed oczami. Ktoś mnie do siebie przytulił i odwrócił w swoją stronę, bym nie widziała. Przełknęłam głośno ślinę, gdy ten ktoś mi odkrył oczy i mnie przyciągnął bardziej do siebie.
Spojrzałam w górę. Był to Zayn. Też na mnie patrzył. Czułam jak motylki latały po moim brzuchu jak szalone. Teraz byłam przerażona co się dzieję. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
__________________________________
I jak? Trochę spędziłam przy tym rozdziale, trudno. Mam nadzieję, że nie był najgorszy na całym świecie! Głosujcie w ankiecie po prawej stronie, no... Uwielbiam każdy komentarz.
sobota, 4 maja 2013
Rozdział siódmy.
Gdy już się umyłam i ogólnie, wyszłam i spojrzałam na Zayna, który szedł z moim ukochanym misiem. Przestraszyłam się i szybko wpadłam do pokoju, by uniknąć jego głupich uwag, że jestem dziecinna, ale nie udało się, bo wszedł do miejsca, gdzie się w tym momencie znajdywałam.
- Twój... przyjaciel. Zapomniałaś go z samochodu. - Powiedział rzucając na łóżku pana Stasia. Ja się nic nie odezwałam, tylko ruszyłam do mojego ,,przyjaciela''.
- Oryginalny pokój. - Powiedział opierając się o drzwi i rozglądając się po CAŁYM różowym pokoju. Zatrzymał swój wzrok na mnie. Ja się też na niego patrzyłam. Patrzył tak chamsko, ale i tak był seksowny.
- Ten pokój był Jacoba, ale przez kogoś teraz jego łóżko, biurko... zostały jego graty przeniesione do mojego pokoju. - Mówił składając ręce na klatce piersiowej i naciskając słowo ,,mojego''.
- Przepraszam. - Powiedziałam cicho.
- Jeśli przepraszasz, to skończysz co chwila na mnie patrzeć jak na jakiegoś Boga? Denerwujesz mnie.
- Z czym? - Wydusiłam, zabolało mnie to.
- Ze swoją głupotą. Nie nawidzę głupich ludzi. - Powiedział podnosząc brew.
- A, jeszcze raz Cię ostrzegam, że masz nie robić zamieszania w szkole z powodu, że mieszkasz ze mną w jednym domu.
Spojrzałam na niego z obrzydzeniem. Usiadłam na krześle i patrzyłam na moje paznokcie. Westchnęłam cicho. Powiedziałam mu, by się nie martwił.
- Jeśli ktoś się dowie, to JA będę miała większe problemy. - Powiedziałam patrząc na niego z lękiem.
Uśmiechnął się pod nosem, odkleił się od drzwi i powiedział ciche ,,Dobranoc'' i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Wypuściłam głośno powietrze, ukazując ulgę. Padłam tyłem na łóżko.
Patrzyłam chwilę na sufit.
Stoję w progu, Ty sobie swobodnie idziesz. Patrzę, czy mnie widzisz. Droga wolna. Jestem ubrana w przeciwsłoneczne, płaszcz, mam mocno pomalowane usta, jak tajna agentka.
Mam poduszkę w ręce, ona posługuję mi się jako broń.
- Już nie żyjesz! - Krzyczę robiąc salto jak w ,,Matrixie''. Rzucam w Ciebie poduszką, a Twoje jakże przepiękne włosy niszczą się. Wznoszę się nad podłogę, patrzę na Twoją biedną twarzyczkę, nagle znikąd w mojej dłoni pojawia się druga poduszka. Rozszerzam ręce by były w poziomie. Ty jesteś przerażony, schylasz się niewinnie. Puszczam Ci oczko i śmieję się po cichu. Daję ci w mordę, jakże piękną, poduszką, a Ty upadasz. Leci Ci krew z nosa. Staję już na podłodze normalnie.
- Aa... Krew mi leci. - Mówisz wycierając się co chwila.
- Oj, jakże mi przykro. Nie chciałam się tak daleko posunąć. Ale już nic nie mogę na to poradzić. - Uśmiechnęłam się chytrze. Wszystko jest w takim zwolnionym tempie. Jak w jakimś śnie.
Chwila to sen? Tak, niestety, nie potrafiłabym dać mu w twarz, nie mam na tyle odwagi. Westchnęłam i jęknęłam.
- Nie cierpię takich bystrych chłopaków jak Ty! - Krzyknęłam sama do siebie. Nagle w moich drzwiach pojawił się Zayn w mokrych włosach i ręcznikiem na ramieniu. Od razu zeskoczyłam z przerażenia z łóżka i schowałam się jęcząc krótko. Zobaczyłam, że kiwa głową na boki, wychodząc z pokoju.
- Ale wstyd... - Powiedziałam do siebie szepcząc. Coś jest ze mną nie tak, skoro gadam do siebie? Mniejsza. Przegryzłam nerwowo wargę, bijąc się po głowę lekko. Wzięłam moje picie, która Trisha mi naszykowała i napiłam się. Gdy skończyłam niespodziewanie... beknęłam. Szybko zaczęłam nerwowo klaskać, by.... Sama nie wiem dlaczego. Pewnie to usłyszał, wstyd. Kolejny raz sobie wstydu narobiłam. Przecież jest w pokoju obok. W pewnym momencie przestałam o tym myśleć. Wstałam, włączyłam radio.
Leciała piosenka Jennifer Lopez ,,Let's Get Loud''. Wyobraziłam sobie nagle, że tańczę z Zaynem tak jak oni tu.
Tańczyłam sama ze sobą do tej piosenki, chociaż nie wyglądało to jak cha cha, tylko jak... coś a'la taniec Justina, którym mnie rozbawił do łez.
Gdy skończyłam spojrzałam w lustro.
- Obudź się Selena... - Powiedziałam do siebie, stukając palcem w lustro.
- Przecież powiedział, że Cię nie lubi i że go denerwujesz. - Westchnęłam cicho i położyłam się spać, wyłączając po drodze radio.
- Śniadanie! - Krzyknęłam siedząc już w kuchni z Trishą, tatą i Jacobem. Mama chłopaków poprosiła, bym poszła obudzić Zayna. Zaczął mnie ściskać brzuch. Pierwszy raz zobaczę jak śpi? Zobaczę jego pokój? Wow, za dużo wyzwań jak na dziś.
Poszłam po schodach, zapukałam do jego drzwi i ujrzałam Mulata, który leżał z zamkniętymi oczami, ale nie spał, bo się... ruszał? Tak, chyba mogę tak ująć. Nie, po prostu kiwał głową leciutko na boki.
- Oo... Jak słodko. - Powiedziałam szepcząc. Podeszłam bliżej, ale nagle on się zerwał, jak chciałam go dotknąć za ramię i szturchnąć.
- Nie dotykaj mnie! Już idę. - Mówił zakładając kapcie. Westchnęłam cicho, po raz kolejny mnie zranił. To naprawdę boli. Zeszłam za nim, powoli.
- O już jesteście. Selena, trudno było go obudzić, prawda? - Powiedziała ich mama. Uśmiechnęłam się do niej.
- Nie było trudno, bo nie spał. - Zaśmiałam się siadając naprzeciwko Zayna, a on tylko przewrócił oczami. Nie mogłam uwierzyć, że jem z nim w jednym pomieszczeniu śniadanie... Spojrzałam na niego, on nagle na mnie, ja szybko zaczęłam jeść unikając niezręcznej sytuacji. On je tosty z dżemem? Trzeba zapamiętać ; Geniusze jedzą dżem!
Obserwowałam każdy jego ruch, ale gdy wypuścił powietrze i spojrzał na mnie od razu znowu zaczęłam szybko jeść. Pomyślałam po kilku sekundach, że już na mnie nie patrzy, więc podniosłam głowę, ale i tak on na mnie patrzył zabójczym wzrokiem i się nagle zakrztusiłam, bo byłam pewna, że nie patrzy, a tu wpadka. Zaczęłam kasłać, tata podał mi wody, kiwnęłam głową w ramach wdzięczności i się szybko napiłam.
Mrs. Malik spytała mnie czy wszystko dobrze. Potaknęłam uspokajając się, przeszło już.
- Miałeś rację, jest bardzo głupia. - Mówił Jacob patrząc na Zayna. Otworzyłam szeroko oczy, ale spojrzałam w dół.
- Uważaj... Zayn. Ty go tego nauczyłeś?! - Krzyknęła Trisha.
- Co? - Powiedział zdekoncentrowany, odrywając się od książki od niemieckiego.
- Ty znowu przy tej książce! Ile można się uczyć? - Powiedziała gryząc grzankę. On wstał zasuwając swoje krzesło.
- Wyjdę do szkoły pierwszy.
- Selena pójdzie z Tobą! - Krzyknęła, a ja otworzyłam szeroko jeszcze raz oczy i przełknęłam głośno ślinę. Zaczęłam nerwowo bawić się palcami, gdy Ona się do mnie uśmiechnęła, a Zayn patrzył na nią jakby chciał ją teraz udusić. Powiedziała jeszcze, że ja nie wiem jak się idzie do szkoły. On natomiast wziął swój plecak na jedno ramię. Nie wiedziałam jakie władają mną uczucia. Z jednej strony chciałam z nim iść, ale z drugiej bałam się go jakby. Jak Zayn wyszedł, jego mama powiedziała mi, żebym go dogoniła, ja wykonałam rozkaz, wzięłam swoją torbę i pomachałam im otwierając drzwi. Wyszłam. Szukałam go wzrokiem. Znalazłam! Zaczęłam go gonić i krzyczeć, by zaczekał, ale on niewzruszony szedł dalej. Zaczęłam biec jeszcze szybciej i za bardzo się rozpędziłam i obiłam się o jego plecak. Bolało, przyznam.
Jęknęłam cicho i stanęłam obok niego.
- Tylko dziś idziemy razem do szkoły. Jeśli ktoś nas zobaczy... będzie jeszcze bardziej kłopotliwie. - Westchnął chowając ręce do kieszeni i idąc dalej, bo ja się zatrzymałam. Idiota.
Przeklnęłam po cichu i dogoniłam go.
- Nie mów nikomu, że idziemy raz...
- Wiem! Pamiętam to wszystko już na pamięć. - Powiedziałam dość głośno przerywając mu.
- A w szkole udawaj, że mnie nie znasz.
- Powiedziałam, że wiem! - Krzyknęłam tupiąc nogami. Wkurzał mnie już tym i ranił dalej.
- Idziemy oddzielnie. - Powiedział idąc przede mną, a ja dalej stałam zła w miejscu. Boże, jak on mi ostatnio działa na nerwy. Myśli, że jest Bogiem? No... w sumie jest. Mniejsza z tym!
On szedł przodem, ja trochę dalej z tyłu. Ruszyłam tak ręką, udawając, że go biję, ale się uspokoiłam, gdy zaczął się rozglądać. Dalej byłam zdenerwowana na niego, schyliłam głowę, zamknęłam oczy, nagle wpadłam znów na niego.
- O czym Ty myślisz? - Mówił poprawiając swój plecak, który przez przypadek jak na niego wpadłam, strąciłam z jego ramion.
- Nie twój interes! - Krzyknęłam stając naprzeciwko niego. On patrzył tylko dalej na mnie. Spytałam, a raczej wykrzyczałam, czemu tak patrzy i czemu się zatrzymał skoro mieliśmy iść razem, a On zaczekał.
- Kto czeka? Nie czekam.
- Czemu jesteś taki zmienny?! - Znów krzyknęłam.
- Jesteś niska. Nie jest Ci ciężko iść za mną? Masz krótkie nogi. - A ja spojrzałam na swoje stopy nagle.
- Jeśli będziemy się tak co chwila zatrzymywać, to później nie wiń mnie, że się spóźniłaś. Idź przede mną. - Powiedział szybko. Złapałam się za ramionko? Nie ważne. Złapałam się i poszłam przed nim.
Doszłam do szkoły, jakoś.
Od razu wpadłam do klasy, bo akurat był dzwonek jak weszłam. Zobaczyłam tam Demi strzyżącą Taylor. Normalnie tam było jak u fryzjera. W końcu dorywczą pracą Demi jest bycie fryzjerką. Usiadłam obok nich zła dalej. Jak skończyły swoją ,,wizytę'' u fryzjera spojrzały na mnie, a Taylor mi na przywitanie nieśmiało pomachała.
- Co się stało? - Spytała Demi.
- Muszę się zacząć porządnie uczyć! W końcu wtedy ten palant będzie musiał mnie nosić! - Krzyknęłam radośnie.
- Palant? Przecież tak go kochałaś jeszcze wczoraj. Co się stało? - Taylor spytała. Tego pytania chciałam uniknąć. Nie mogłam powiedzieć im, że z nim mieszkam, bo by mnie zabił. Odpowiedziałam tylko, że wkurza mnie i tyle. Ale i tak go kocham, bez sensu, nie?
- A gdzie teraz mieszkacie?! - Krzyknęła z zachwytu Demi. I co ja miałam w tym momencie odpowiedzieć? Powiedziałam do siebie po cichu ,,Szlak...''. A ona dalej czekała na odpowiedź.
____________________________
Miał być krótki, a wyszedł znów długi. Jestem dziwna... Komentujcie i zagłosujcie w ankiecie która jest po prawej stronie. :) Kocham Was...
- Twój... przyjaciel. Zapomniałaś go z samochodu. - Powiedział rzucając na łóżku pana Stasia. Ja się nic nie odezwałam, tylko ruszyłam do mojego ,,przyjaciela''.
- Oryginalny pokój. - Powiedział opierając się o drzwi i rozglądając się po CAŁYM różowym pokoju. Zatrzymał swój wzrok na mnie. Ja się też na niego patrzyłam. Patrzył tak chamsko, ale i tak był seksowny.
- Ten pokój był Jacoba, ale przez kogoś teraz jego łóżko, biurko... zostały jego graty przeniesione do mojego pokoju. - Mówił składając ręce na klatce piersiowej i naciskając słowo ,,mojego''.
- Przepraszam. - Powiedziałam cicho.
- Jeśli przepraszasz, to skończysz co chwila na mnie patrzeć jak na jakiegoś Boga? Denerwujesz mnie.
- Z czym? - Wydusiłam, zabolało mnie to.
- Ze swoją głupotą. Nie nawidzę głupich ludzi. - Powiedział podnosząc brew.
- A, jeszcze raz Cię ostrzegam, że masz nie robić zamieszania w szkole z powodu, że mieszkasz ze mną w jednym domu.
Spojrzałam na niego z obrzydzeniem. Usiadłam na krześle i patrzyłam na moje paznokcie. Westchnęłam cicho. Powiedziałam mu, by się nie martwił.
- Jeśli ktoś się dowie, to JA będę miała większe problemy. - Powiedziałam patrząc na niego z lękiem.
Uśmiechnął się pod nosem, odkleił się od drzwi i powiedział ciche ,,Dobranoc'' i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Wypuściłam głośno powietrze, ukazując ulgę. Padłam tyłem na łóżko.
Patrzyłam chwilę na sufit.
Stoję w progu, Ty sobie swobodnie idziesz. Patrzę, czy mnie widzisz. Droga wolna. Jestem ubrana w przeciwsłoneczne, płaszcz, mam mocno pomalowane usta, jak tajna agentka.
Mam poduszkę w ręce, ona posługuję mi się jako broń.
- Już nie żyjesz! - Krzyczę robiąc salto jak w ,,Matrixie''. Rzucam w Ciebie poduszką, a Twoje jakże przepiękne włosy niszczą się. Wznoszę się nad podłogę, patrzę na Twoją biedną twarzyczkę, nagle znikąd w mojej dłoni pojawia się druga poduszka. Rozszerzam ręce by były w poziomie. Ty jesteś przerażony, schylasz się niewinnie. Puszczam Ci oczko i śmieję się po cichu. Daję ci w mordę, jakże piękną, poduszką, a Ty upadasz. Leci Ci krew z nosa. Staję już na podłodze normalnie.
- Aa... Krew mi leci. - Mówisz wycierając się co chwila.
- Oj, jakże mi przykro. Nie chciałam się tak daleko posunąć. Ale już nic nie mogę na to poradzić. - Uśmiechnęłam się chytrze. Wszystko jest w takim zwolnionym tempie. Jak w jakimś śnie.
Chwila to sen? Tak, niestety, nie potrafiłabym dać mu w twarz, nie mam na tyle odwagi. Westchnęłam i jęknęłam.
- Nie cierpię takich bystrych chłopaków jak Ty! - Krzyknęłam sama do siebie. Nagle w moich drzwiach pojawił się Zayn w mokrych włosach i ręcznikiem na ramieniu. Od razu zeskoczyłam z przerażenia z łóżka i schowałam się jęcząc krótko. Zobaczyłam, że kiwa głową na boki, wychodząc z pokoju.
- Ale wstyd... - Powiedziałam do siebie szepcząc. Coś jest ze mną nie tak, skoro gadam do siebie? Mniejsza. Przegryzłam nerwowo wargę, bijąc się po głowę lekko. Wzięłam moje picie, która Trisha mi naszykowała i napiłam się. Gdy skończyłam niespodziewanie... beknęłam. Szybko zaczęłam nerwowo klaskać, by.... Sama nie wiem dlaczego. Pewnie to usłyszał, wstyd. Kolejny raz sobie wstydu narobiłam. Przecież jest w pokoju obok. W pewnym momencie przestałam o tym myśleć. Wstałam, włączyłam radio.
Leciała piosenka Jennifer Lopez ,,Let's Get Loud''. Wyobraziłam sobie nagle, że tańczę z Zaynem tak jak oni tu.
Gdy skończyłam spojrzałam w lustro.
- Obudź się Selena... - Powiedziałam do siebie, stukając palcem w lustro.
- Przecież powiedział, że Cię nie lubi i że go denerwujesz. - Westchnęłam cicho i położyłam się spać, wyłączając po drodze radio.
- Śniadanie! - Krzyknęłam siedząc już w kuchni z Trishą, tatą i Jacobem. Mama chłopaków poprosiła, bym poszła obudzić Zayna. Zaczął mnie ściskać brzuch. Pierwszy raz zobaczę jak śpi? Zobaczę jego pokój? Wow, za dużo wyzwań jak na dziś.
Poszłam po schodach, zapukałam do jego drzwi i ujrzałam Mulata, który leżał z zamkniętymi oczami, ale nie spał, bo się... ruszał? Tak, chyba mogę tak ująć. Nie, po prostu kiwał głową leciutko na boki.
- Oo... Jak słodko. - Powiedziałam szepcząc. Podeszłam bliżej, ale nagle on się zerwał, jak chciałam go dotknąć za ramię i szturchnąć.
- Nie dotykaj mnie! Już idę. - Mówił zakładając kapcie. Westchnęłam cicho, po raz kolejny mnie zranił. To naprawdę boli. Zeszłam za nim, powoli.
- O już jesteście. Selena, trudno było go obudzić, prawda? - Powiedziała ich mama. Uśmiechnęłam się do niej.
- Nie było trudno, bo nie spał. - Zaśmiałam się siadając naprzeciwko Zayna, a on tylko przewrócił oczami. Nie mogłam uwierzyć, że jem z nim w jednym pomieszczeniu śniadanie... Spojrzałam na niego, on nagle na mnie, ja szybko zaczęłam jeść unikając niezręcznej sytuacji. On je tosty z dżemem? Trzeba zapamiętać ; Geniusze jedzą dżem!
Obserwowałam każdy jego ruch, ale gdy wypuścił powietrze i spojrzał na mnie od razu znowu zaczęłam szybko jeść. Pomyślałam po kilku sekundach, że już na mnie nie patrzy, więc podniosłam głowę, ale i tak on na mnie patrzył zabójczym wzrokiem i się nagle zakrztusiłam, bo byłam pewna, że nie patrzy, a tu wpadka. Zaczęłam kasłać, tata podał mi wody, kiwnęłam głową w ramach wdzięczności i się szybko napiłam.
Mrs. Malik spytała mnie czy wszystko dobrze. Potaknęłam uspokajając się, przeszło już.
- Miałeś rację, jest bardzo głupia. - Mówił Jacob patrząc na Zayna. Otworzyłam szeroko oczy, ale spojrzałam w dół.
- Uważaj... Zayn. Ty go tego nauczyłeś?! - Krzyknęła Trisha.
- Co? - Powiedział zdekoncentrowany, odrywając się od książki od niemieckiego.
- Ty znowu przy tej książce! Ile można się uczyć? - Powiedziała gryząc grzankę. On wstał zasuwając swoje krzesło.
- Wyjdę do szkoły pierwszy.
- Selena pójdzie z Tobą! - Krzyknęła, a ja otworzyłam szeroko jeszcze raz oczy i przełknęłam głośno ślinę. Zaczęłam nerwowo bawić się palcami, gdy Ona się do mnie uśmiechnęła, a Zayn patrzył na nią jakby chciał ją teraz udusić. Powiedziała jeszcze, że ja nie wiem jak się idzie do szkoły. On natomiast wziął swój plecak na jedno ramię. Nie wiedziałam jakie władają mną uczucia. Z jednej strony chciałam z nim iść, ale z drugiej bałam się go jakby. Jak Zayn wyszedł, jego mama powiedziała mi, żebym go dogoniła, ja wykonałam rozkaz, wzięłam swoją torbę i pomachałam im otwierając drzwi. Wyszłam. Szukałam go wzrokiem. Znalazłam! Zaczęłam go gonić i krzyczeć, by zaczekał, ale on niewzruszony szedł dalej. Zaczęłam biec jeszcze szybciej i za bardzo się rozpędziłam i obiłam się o jego plecak. Bolało, przyznam.
Jęknęłam cicho i stanęłam obok niego.
- Tylko dziś idziemy razem do szkoły. Jeśli ktoś nas zobaczy... będzie jeszcze bardziej kłopotliwie. - Westchnął chowając ręce do kieszeni i idąc dalej, bo ja się zatrzymałam. Idiota.
Przeklnęłam po cichu i dogoniłam go.
- Nie mów nikomu, że idziemy raz...
- Wiem! Pamiętam to wszystko już na pamięć. - Powiedziałam dość głośno przerywając mu.
- A w szkole udawaj, że mnie nie znasz.
- Powiedziałam, że wiem! - Krzyknęłam tupiąc nogami. Wkurzał mnie już tym i ranił dalej.
- Idziemy oddzielnie. - Powiedział idąc przede mną, a ja dalej stałam zła w miejscu. Boże, jak on mi ostatnio działa na nerwy. Myśli, że jest Bogiem? No... w sumie jest. Mniejsza z tym!
On szedł przodem, ja trochę dalej z tyłu. Ruszyłam tak ręką, udawając, że go biję, ale się uspokoiłam, gdy zaczął się rozglądać. Dalej byłam zdenerwowana na niego, schyliłam głowę, zamknęłam oczy, nagle wpadłam znów na niego.
- O czym Ty myślisz? - Mówił poprawiając swój plecak, który przez przypadek jak na niego wpadłam, strąciłam z jego ramion.
- Nie twój interes! - Krzyknęłam stając naprzeciwko niego. On patrzył tylko dalej na mnie. Spytałam, a raczej wykrzyczałam, czemu tak patrzy i czemu się zatrzymał skoro mieliśmy iść razem, a On zaczekał.
- Kto czeka? Nie czekam.
- Czemu jesteś taki zmienny?! - Znów krzyknęłam.
- Jesteś niska. Nie jest Ci ciężko iść za mną? Masz krótkie nogi. - A ja spojrzałam na swoje stopy nagle.
- Jeśli będziemy się tak co chwila zatrzymywać, to później nie wiń mnie, że się spóźniłaś. Idź przede mną. - Powiedział szybko. Złapałam się za ramionko? Nie ważne. Złapałam się i poszłam przed nim.
Doszłam do szkoły, jakoś.
Od razu wpadłam do klasy, bo akurat był dzwonek jak weszłam. Zobaczyłam tam Demi strzyżącą Taylor. Normalnie tam było jak u fryzjera. W końcu dorywczą pracą Demi jest bycie fryzjerką. Usiadłam obok nich zła dalej. Jak skończyły swoją ,,wizytę'' u fryzjera spojrzały na mnie, a Taylor mi na przywitanie nieśmiało pomachała.
- Co się stało? - Spytała Demi.
- Muszę się zacząć porządnie uczyć! W końcu wtedy ten palant będzie musiał mnie nosić! - Krzyknęłam radośnie.
- Palant? Przecież tak go kochałaś jeszcze wczoraj. Co się stało? - Taylor spytała. Tego pytania chciałam uniknąć. Nie mogłam powiedzieć im, że z nim mieszkam, bo by mnie zabił. Odpowiedziałam tylko, że wkurza mnie i tyle. Ale i tak go kocham, bez sensu, nie?
- A gdzie teraz mieszkacie?! - Krzyknęła z zachwytu Demi. I co ja miałam w tym momencie odpowiedzieć? Powiedziałam do siebie po cichu ,,Szlak...''. A ona dalej czekała na odpowiedź.
____________________________
Miał być krótki, a wyszedł znów długi. Jestem dziwna... Komentujcie i zagłosujcie w ankiecie która jest po prawej stronie. :) Kocham Was...
Subskrybuj:
Posty (Atom)