Gdy weszłam do szkoły były gadki, każdy za mną chodził, a ja uradowana, że mi pomoże nic się nie odzywałam.
Szybko minął szkolny dzień. Wróciłam z dziewczynami. Chciały mnie odprowadzić, ale jak były odwrócone i patrzyły na rowerzystę, który wpadł w samochód, szybciutko się wymknęłam i zaczęłam biec ile sił w nogach. Co z tego, że chyba z 5 razy się wywaliłam przez rozwiązaną sznurówkę. Selena Gomez przecież nie umie wiązać sznurówek. Nawet tego nie umie. Czemu myślę o sobie w trzeciej osobie?
Kolacja. Miła atmosfera. Wszyscy gadali, oprócz oczywiście Zayna.
- Zayn... Uśmiechnij się. Cały czas taki nadęty chodzisz! Uśmiech! - Krzyknął jego tata waląc lekko w stół.
On uśmiechnął się ironicznie.
Na co potem powiedział ciche ,,Pasuję?''. Jego mama przewróciła oczami. Ja bym z takim dzieciakiem nie wytrzymała, ale takiego przystojniaka, dziecko bym mieć chciała.
- Selenko, co Ci przygotować jako przekąskę po nauce? - Uśmiechnęła się do mnie rodzicielka Zayna.
Zastanawiałam się chwilę, ale gdy chciałam powiedzieć to Jacob powiedział.
- Ona i nauka? To sen? Śmieszne... - Parsknął śmiechem. Lubię dzieci, są takie słodkie i ogólnie, ale on mnie tak denerwował. Ale i tak go lubiłam. Ja nie mam tak, że kogoś nienawidzę. Nawet jak mówię, że nie cierpię Miley, to nie prawda. Mam do niej jakiś tam szacunek. Może jest inna niż mi się zawsze wydawało?
Mniejsza.
- Rób od dziś dwie porcje... - Odezwał się nareszcie Zayn.
Mama jego otworzyła szeroko oczy.
- Ty się będziesz uczył? - Przeciągała każde słowo. - Nie wierzę! Co się stało?
- Nie może to być nic tłustego czy za słodkiego. To może źle wpływać na jej pamięć. Chleb pszenny i oliwa z oliwek powinna wystarczyć. A teraz idę do siebie. - Mówił wcale nie odpowiadając na pytania, a w ostatnim zdaniu wstał.
Jego mama tylko potaknęła. On tak gadał jakby wiedział wszystko na pamięć. Kurde, też tak chcę. Ale tak zamulająco gadał, aż chciało się spać.
Gdy już wszedł po schodach, ja też wstałam.
- Ja też pójdę. - Po tych słowach, Jacob chciał już powiedzieć, że mam nie iść chyba do Zayna, ale jego mama zamknęła mu buzię i uśmiechnęła się do mnie.
Ona chyba chcę, bym była z Malikiem. Co ja myślę? Mniejsza z tym!
Weszłam do mojego pokoju, a tam On siedział już z książkami przy moim biurku.
Usiadłam. Otworzyłam stronę na jakiejś stronie, kazał mi rozwiązać zadanie 4. Patrzyłam na treść zadania chyba z dwie minuty i robiłam minę ,,WTF?''.
- O Jezu... Nawet tego nie umiesz? - Powiedział prostując się na krześle. Słyszałam nawet jak mówił pod nosem ,,Idiotka''. Przewróciłam oczami.
- Nie możesz zrezygnować ze szkoły po prostu? - Powiedział nachylając się, bym patrzyła mu w oczy. Ja zamiast odpowiedzieć złapałam opuszkami palców końcówki oczu i zrobiłam się ,,na chińczyka'' i wystawiłam język.
- Dzień dobry Zaynie Maliku, jestem sobie... - Mówiłam trzymając dalej się na chińczyka, a potem się zaśmiałam sama z siebie i puściłam palce z oczu.
- Selena! Co Ty robisz? Możesz się skupić? Słuchaj uważnie... Zacznę od podstaw. Użyj ,,x'' jako liczbę, którą chcesz ustalić... - Mówił, mówił i mówił. Ziewałam co chwilę.
- Rozumiesz? - Powiedział. Zaczęłam się śmiać. On walnął ręką o biurko, więc się uspokoiłam.
Mijały godziny. Dosłownie.
- To teraz... - Mówił, ale przerwał by ziewnąć. - Rozwiąż to sama.
- O jezu... Błagam nie. - I opadłam do tyłu już nie mając siły.
- Słuchaj, no! Odpowiedz. Czym jest ,,x'' w tym zadaniu?! - Już się wkurzał.
Usiadłam normalnie.
- Literą z alfabetu! - Klasnęłam w dłonie myśląc, że już rozumiem, a on tylko głośno westchnął. Ogarnęłam się, by go jeszcze bardziej nie wkurzać.
Popatrzyłam chwilę na zadanie.
- Jest liczbą, której... znaczy, nie wiemy co ona znaczy, czy coś? - Powiedziałam patrząc na niego, bo przeczytałam to gdzieś w podręczniku, nie dokładnie, ale chyba się udało, bo On się pierwszy raz do mnie uśmiechnął. To było mega, najlepsze, jsahfkjhfapsdftmhg.
Uśmiechnęłam się. Zaczął zadawać kolejne pytania. Jakoś sobie poradziłam. Z nim matematyka nie jest taka trudna. Może spowodowane było to tym, że była taka napięta sytuacja i co chwila go wkurzałam. Ale jak się uśmiechnął, poszło gładko. Jednak dalej się tylko raz uśmiechnął leciutko.
Patrzyłam co chwila w jego piękne oczy. Takie idealne...
Obydwoje byliśmy zmęczeni.
Była 23. Miał mnie już dość, bo znów nic nie umiałam, bo zaczął gadać o niestworzonych rzeczach.
Usiadł na moim łóżku, po chwili się na chwilę na plecach położył.
- Wiesz czym jest system dziesiątkowy? - Spytał patrząc na mnie przez barierki łóżka, a ja próbowałam powstrzymać się od śmiechu. Leżał na moim łóżku. Na moim! Leżał!
Po kilku minutach uspokoiłam się, on już też nie był taki zdenerwowany i zaczęliśmy normalnie rozmawiać. To był dziwne, ale pozytywnie.
- Ah tak... Czyli musimy się nauczyć systemu binarnego, by porozumiewać się z kosmitami? - Powiedziałam opierając się i ogólnie gadając z nim. Pierwszy raz gadałam z nim tak, tak... na luzie. Ćpał coś? Śmialiśmy się nawet, ale jak on zaczynał się śmiać, to po chwili się uspokajał, bo wiedział, że nie może przestać mnie nienawidzić.
Gadaliśmy, gadaliśmy, gadaliśmy, aż do dwudziestej czwartej.
Ale nagle przestał być milusi. Znowu zaczął gadać o mojej głupocie.
- Jak może być tyle rzeczy, których nie wiesz? - Powiedział wstając, bo tak to siedzieliśmy obok siebie.
Westchnęłam ciężko. Co on sobie myślał?
- A Ty niby wszystko wiesz, pamiętasz? - Powiedziałam. Wyjęłam z szafki biurka kartkę ze zdjęciem zespołu koreańskiego.
Pokazałam, żeby widział co mam w ręce, On obserwował.
- Wiesz kim są Ci ludzie? - Powiedziałam pokazując bliżej. On tylko wzruszył ramionami. Uśmiechnęłam się, że nie wie czegoś co ja wiem. Wygrałam!
- Seohyun, Sooyoung, Sunny, Yuri, Taeyeon, Tiffany, Jessica, Hyoyeon i Yoona... - Mówiłam pokazując na poszczególne osoby. - Widocznie mamy inne zainteresowania i inny ,,rodzaj'' pamięci.
Chyba go zniszczyłam bo nic się nie odezwał.
(Trzy dni później)
- Skup się! Wyprostowane plecy, oczy szeroko otwarte, nie chodź jeśli chcesz się czegoś nauczyć na pamięć. Nie nauczysz się tak! - Krzyczał. Mówiłam po cichu słowa, które właśnie mówił. Na jednej ścianie, na lustrze, na bluzkach, miałam małe takie karteczki, by mi to w nauce pomagało. Chyba każdy wie o co chodzi. Nawet na papierze!
- 1594, inwazja... - Mówiłam do siebie czytając nową karteczkę.
W szkole spałam, bo całą noc się uczyłam codziennie, było strasznie.
- Za Ni! - Krzyknęło nagle coś nad uchem, wzdrygnęłam się, obudziłam.
- 1594, inwazja! - Krzyknęłam od razu.
- Co Ci się dzieję?! Worki pod oczami. - Krzyczała Demi, a za nią Taylor potakiwała, była przejęta. Nagle usiadł obok mnie przejęty Justin.
- Selena! Powiedz co się dzieję... - Pierwszy raz był na tyle spokojny i się nie uśmiechał.
- Coś jest nie tak w twoim nowym mieszkaniu? - Mówił przeciągając.
- Chłopacy!
- Justin! Chłopcy się mówi... - Powiedziała nauczycielka nie zważając na to, że darł się na całą klasę.
- Nie ważne! Chłopcy... Musi być u niej w domu coś nie tak, bo jak chciałem ją odprowadzić, to... uciekła! - Mówił na całą salę. Jego koledzy tylko potaknęli.
Ja za to szybko wyszłam z sali i słyszałam tylko jak Bieber awanturuje się dalej o ten dom. Mi jest tam idealnie, bo z Nim. Niech się nie wtrąca... Ale sumie, to słodkie i kochane.
Wróciłam do domu. Od razu poszłam się z Zaynem uczyć. Gdy skończyliśmy omawiać historią, On robił swoje zadanie, ja swoje. Miło było tak siedzieć w jednym pokoju. Ale i tak nic się on nie odzywał, nie spytał jak minął dzień, zgaduję, że go to nie obchodzi wcale!
Nagle do pokoju wszedł Jacob. Podszedł do Malika i poprosił o pomoc.
- Oh, Jacob, brat teraz pracuję, przepraszam. - Mówił słodko. Dziwiło mnie jak potrafi być miły dla Niego, a dla swoich rodziców i do mnie nie. Ja dalej robiłam swoje.
- Selena! Ej! Ty głupia, idiotyczna małpo! Przez Ciebie ja nie mogę się uczyć, a mój Brat spać! Kim ty jesteś?! Do swojego domu idź! - Krzyczał, ale dla mnie teraz ważniejsza była Geografia.
Dalej wkuwałam sobie do głowy ten głupi przedmiot. Szeptałam do siebie rzeczy, które najciężej mi było zapamiętać.
Słyszałam szurenie krzesła, co oznaczało, że Zayn się odwrócił. Mogę przysiąc, że widziałam kątem oka jak się lekko uśmiecha w moim kierunku.
Zauważył pewnie, że się uczę pilnie. Może jest dumny! Hahahaha, nie, na pewno nie. I tak mnie nie nawidzi.
______________________________________________
Nareszcie! Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale nie miałam czasu, po drugie, brak weny. Nie jestem zadowolona z tego rozdziału. Koślawiec. Mam nadzieję, że napiszecie mi jakieś rzeczy, które są źle i się poprawię :) Kocham, głosujcie.
Super czekam na nowy.
OdpowiedzUsuńOgólnie masz bardzo fajny styl pisania. podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńco do uwag to chyba raz zdarzyło Ci się powtórzenie, ale to nic. czasem piszesz też dziwnym szykiem niektóre zdania ale moim zdaniem jest to zabawne :D kolarzy mi się z mistrzem Yoda ;)
widać że Sel jak chce to potrafi się uczyć, w zasadzie jak każdy :)
więc czekam na nową notkę żeby się dowiedzieć jak jej poszedł egzamin :) a rozdział świetny :)
Beti:)
Dziękuję za taką opinię, bardzo <3
UsuńJestem ciekawa w którym rozdziale w końcu ze sobą będą, ale ten rozdział jest naprawdę fajny. Wierz mi. (: Znam się na tym.
OdpowiedzUsuńEl Malikowa
Czekałam na twój komentarz z niecierpliwością, wiesz? :D ♥
UsuńAha? hahah to dobrze wiedzieć, ale dlaczego czekałas?
OdpowiedzUsuńBo jakoś twoje komentarze i twoja opinia mi się podoba :D
UsuńSuper : ) Bardzo mi się podoba, życzę weny i czekam na nn : **
OdpowiedzUsuń